- Ulmowie są świadkami prawdy, że nie ma życia lepszego i gorszego. Każde życie, niezależnie od rasy, kultury, tradycji, pochodzenia, jest najcenniejszą wartością - mówił krakowski biskup pomocniczy podczas uroczystości odpustowych w Jarosławiu na Podkarpaciu.
Biskup Damian Muskus OFM przewodniczył Mszy odpustowej w kolegiacie pw. Bożego Ciała w Jarosławiu, gdzie czczony jest obraz Matki Bożej Królowej Rodzin.
W homilii przywołał historię pochodzącej z pobliskiej Markowej rodziny Ulmów, która za miesiąc zostanie beatyfikowana. Jak podkreślał bp Muskus, byli oni zwyczajną, ale kochającą się i piękną rodziną, i zapewne nie przeczuwali, że przyjdzie zdawać im „heroiczny egzamin z człowieczeństwa i miłości bliźniego”. - Jednak ich akt miłosierdzia nie miał szczęśliwego finału. Nikt nie ocalał. Po ludzku sądząc, można rzec, że była to ofiara daremna. Ale czy rzeczywiście ich śmierć była bezsensowna? - zapytywał hierarcha. Jego zdaniem, była to ofiara poniesiona z miłości, a taka nigdy nie jest daremna.
- Ich ofiara mówi, że życie zwycięża nawet w mrokach śmierci. Życie zwyciężyło na Golgocie i zwyciężyło w Markowej – stwierdził.
- Ulmowie są świadkami prawdy, że nie ma życia lepszego i gorszego. Każde życie, niezależnie od rasy, kultury, tradycji, pochodzenia, jest najcenniejszą wartością – podkreślał krakowski biskup pomocniczy. Dodał, że Dawcą każdego życia jest Bóg, a więc każde życie jest święte, również to dopiero poczęte. - Kościół o tym przypomni, wynosząc za miesiąc na ołtarze również to dzieciątko, rosnące ku życiu pod sercem mamy – zauważył.
Jak wyjaśniał kaznodzieja, Bóg urządził świat tak, by ludzkie życie nie kończyło się klęską, ale zwycięstwem, a w naturę człowieka wszczepił naturalne pragnienie dobra, które sprawia, że „także ci, którzy nie otrzymali łaski wiary, nie poznali Dobrej Nowiny, mają szansę zakończyć ziemskie życie ostatecznym zwycięstwem”.
Biskup zachęcał czcicieli Królowej Rodzin, by uczyli się od Niej wrażliwości na ludzkie potrzeby, a także wiary, która „Wiktorii i Józefowi Ulmom nie pozwoliła zamknąć drzwi przed ludźmi w śmiertelnym niebezpieczeństwie”.
Wzywał także do zawierzenia Maryi rodzin, by chroniła je od niebezpieczeństw. - I wcale nie mam na myśli różnego rodzaju ideologii, czy prądów przemieszczających się do nas ze zlaicyzowanego świata. Owszem, nie można ich lekceważyć, ale też nie można usprawiedliwiać nimi swoich własnych zaniedbań i błędnych wyborów – zastrzegł. Jego zdaniem bowiem, „największych wrogów życia rodzinnego hodujemy pod własnym dachem”.
Wyjaśniał, że nie zna „ani jednej wierzącej osoby, która doznałaby jakiegokolwiek uszczerbku pod wpływem najbardziej obrazoburczej manifestacji”, ale zna wiele rodzin, które każdego dnia zabija alkohol.
- Nie miałem okazji poznać nikogo, choć są pewnie tacy, którzy zdecydowali się odejść z Kościoła pod wpływem mody, ale za to znam wielu takich, którzy zerwali więź ze wspólnotą wierzących z powodu zgorszenia. Nie znam ludzi, którzy zaniedbanie modlitwy, życia sakramentalnego, czy niedzielnej Eucharystii tłumaczyliby złym przykładem płynącym z Europy Zachodniej, ale spotkałem wielu takich, których gorliwość skutecznie osłabił brak dobrego przykładu ze strony najbliższych, brak ich świadectwa wiary – wymieniał bp Muskus.
- Kiedy więc przychodzimy do Jarosławskiej Opiekunki Rodzin, to nie po to, by chronić się przed światem i jego niebezpieczeństwami. Przychodzimy po to, by Matkę Życia błagać o autentyczne życie dla naszych rodzin: o życie wiary, o żywą nadzieję, o miłość, która przejawia się nie w składanych deklaracjach, ale w codzienności – mówił.
- Prosimy o umocnienie na chwile, gdy nasza miłość jest próbowana, by i w nas, i w naszych rodzinach zwyciężało życie, jak zwyciężyło w sercach Wiktorii, Józefa i ich dzieci. Jak zwyciężyło w ich zwyczajnym domu, który zbudowali na najsolidniejszym fundamencie Ewangelii – podsumował biskup.
Wizerunek, wzorowany na obrazie Salus Populi Romani z bazyliki Matki Bożej Większej w Rzymie, pochodzi prawdopodobnie z XVI wieku. Sprowadzenie go do Jarosławia miało miejsce pomiędzy rokiem 1573 (przybycie jezuitów) a 1580, kiedy Zofia z Odrowążów Tarnowska ofiarowała korony dla Maryi i Dzieciątka. W 1593 r. istnienie obrazu i drogocennych cennych koron poświadczono w najstarszym inwentarzu kościelnym.
Nie zachowały się rejestry łask i składanych wotów, którymi obraz obdarzano. Cenne wota z czasów jezuickich zarekwirowali Austriacy po kasacie zakonu, a te, które złożono po 1804 r., spłonęły w pożarze kościoła w 1862 r., kiedy to spaliło się wnętrze świątyni wraz z całym wyposażeniem. Z płomieni cudem ocalono obraz Matki Bożej.
Obraz Matki Bożej Królowej Rodzin został koronowany 2 sierpnia 2014 r. koronami poświęconymi w Rzymie przez papieża Franciszka. Co roku 5 sierpnia pod przewodnictwem zaproszonego biskupa odbywa się odpust ku czci Pani Śnieżnej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.