„Vos estis” kluczowy dokument Papieża Franciszka w walce z nadużyciami często nie funkcjonuje – przyznaje ks. Hans Zollner. Zauważa, że praktyka zastosowana w Polsce, gdzie biskupi, którzy nie wywiązali się ze swych obowiązków, zostali pociągnięci do odpowiedzialności, nie jest jeszcze czymś powszechnym.
Ks. Zollner to jeden z głównych ekspertów Stolicy Apostolskiej w walce z nadużyciami. Jest członkiem Papieskiej Komisji ds. Ochrony Nieletnich, a także prezesem rzymskiego Instytutu Antropologii, który zajmuje się przypadkami nadużyć pod względem naukowym. Jak informuje agencja NCR, niemiecki jezuita odbył wirtualną rozmowę z grupą katolików, którzy padli ofiarą wykorzystywania. Mówiono między innymi o możliwości składania odwołania, kiedy ofiary odnoszą wrażenie, że ich sprawa nie została potraktowana w sposób prawidłowy. Ks. Zollner zauważył, że teoretycznie Vos estis daje wiele możliwości odwołania, jednakże dodał: „mogę wam powiedzieć, że bardzo często przekonuję się, iż to nie działa”.
Niemiecki jezuita przyznał, że Vos estis nie jest stosowane konsekwentnie i przejrzyście. Zauważył, że w Polsce 10 biskupów zostało „w zasadzie odwołanych”, ale nie wszędzie tak było.
Powołując się na swe doświadczenie, ks. Zollner zauważył, że brak transparencji wynika często z próby zachowania dobrego imienia jakiejś konkretnej osoby, co jest jednak irracjonalne, bo w ten sposób jeszcze bardziej szkodzi się właśnie tej osobie oraz reputacji samej instytucji.
Komentując natomiast z perspektywy czterech lat motu proprio Vox estis, niemiecki jezuita zauważył, że słabym punktem tego dokumentu jest pojęcie „osoby bezradnej”. Definicja takiej osoby jest zbyt szeroka i obejmuje zbyt wiele przypadków. Nie wiem, czy ktoś chciałby być nazwany bezradnym tylko dlatego, że jest kobietą czy parafianinem – zauważył ks. Zollner, dodając, że lepiej jest mówić w takich wypadkach o osobie zagrożonej.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.