Sztuczna inteligencja: jest się czego bać?

Jak to było? Kiedy Bóg zamyka drzwi, to otwiera okno.

Są w świecie zmiany, których nie da się zatrzymać. Można jednak próbować wykorzystać stwarzane przez nie szanse. Stwarzane nieraz nie wprost, ale przy okazji, jako pewien skutek uboczny. Przykład?

Pierwszy raz zobaczyłem to dobrych parę lat temu gdzieś na lotnisku. Dziwny widok. Grupa młodych Azjatów. Niby byli razem. Niby. Bo tak naprawdę tylko ciałami. Umysłem i sercem siedzieli w swoich smartfonach. To tam z kimś pisali, tam coś oglądali. I tak całe godziny… Dziś już się nie dziwię. Widuję to dosyć często, choć, może mi się wydaje, ostatnio trochę jakby rzadziej. Minęła pierwsza fascynacja, zachłyśnięcie się nowością? Nie wiem, może. Tak czy siak myślę, że z przynajmniej paru powodów można to zjawisko traktować jako pewne zagrożenie. I dla młodych i dla starych. Myślę też jednak, że dla duszpasterzy  to również pewna szansa. Nie, nie namawiam do przenoszenia duszpasterstwa do sieci. Chodzi raczej o to, że ludzie pozbawieni kontaktu z innymi żywymi ludźmi na rzecz bycia w świecie wirtualnym mogą w pewnym momencie odkryć, że ten pierwszy jest znacznie bardziej autentyczny. Dla duszpasterstwa może to być szansa.

A przykład drugi... Z lekki przerażeniem słuchałem niedawno wywodów pewnego księdza, który mówił o sztucznej inteligencji. Już teraz część tekstów w internecie tworzy ponoć właśnie ona – usłyszałem. Przerażające: człowiek słucha, co mu mówi jakiś algorytm. Czyli algorytm może także wpływać na jego poglądy. Brrr… Najbardziej przerażające jednak było w wywodzie tego księdza to, że taka sztuczna inteligencja już dziś może napisać całkiem zgrabne kazanie. Nie, nie jakieś tam. Można jej zadać, by było w stylu katolickim. Fragment nawet usłyszałem. Wychodzi całkiem dobrze, choć na mój gust za bardzo okrągłozdaniowo. Czy wkrótce algorytmy będą nam głosić Ewangelię? Od nich zależeć będzie nasza wiedza o sprawach wiary i moralności?

Nieciekawa to wizja, fakt. Ale myślę, że i tu wyłania się szansa. Powrotu do żywego słowa. Nie zgrabnie napisanego, nie czytanego z kartki. Słowa będącego dzieleniem się doświadczeniem. Wyrażającego to, co kaznodzieja, katecheta czy ktoś jeszcze inny autentycznie przeżył.

Mówi się, że kiedy Bóg zamyka drzwi, to otwiera okno. Żeby tylko chciało się nam z takich okazji korzystać. Bo jak się nie chce, to najłatwiej powiedzieć, że skoro drzwi zamknięte, to już nic nie da się zrobić.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11