Ledwie człowiek napisał coś o malarstwie, malowaniu, własnym „ociepkowym” i aprofesjonalnym maźganiu – od razu listonosze i paczkonosze zaczynają znosić do domu przesyłki z folderami, reprodukcjami i katalogami z wystaw.
Ostatnio śmiejemy się z Żoną, że naprawdę istnieją chyba jakieś „algorytmy Wszechświata”. Zaczynamy grać w szachy i nagle wszędzie… szachy. W filmach, reklamach, sklepowych witrynach, na ubraniach… - szachowe motywy gdzie nie spojrzysz!
Czytamy książkę o tygrysie (jej fragment publikowaliśmy na Wiara.pl tutaj) – wszędzie tygrysy, tygrysie pręgi, łby, paszcze, znaczki.
Napomknę coś o malarstwie – Picasso z Matejką walą do drzwi. Caspar David Friedrich dzwoni przepraszając, że się spóźni, ale za to ekipa prapraOciepków z Lascaux jest już na miejscu. Udało im się zwiać przed tygrysem – teraz pytają gdzie schowaliśmy szachy, bo może by zagrali...
No dobra. Aż tak to wszystko nie wygląda, ale mniej-więcej rozumieją Państwo o co chodzi.
Natomiast sam malarski etap, który ewidentnie mi się zaczął, rozpoczął i nastał był, zły nie jest. Zwłaszcza, że na dzień dobry trafił do mnie „Stanisław Mazuś. Mniej znany” – pięknie wydana książka, towarzysząca wystawie o takim samym tytule, którą można było niedawno oglądać w Muzeum Miejskim w Tychach.
Bo i jest Mazuś „wyjątkowo tyskim” artystą. Nawet gdy maluje inne niż tyskie pejzaże, ma się wrażenie, że to właśnie te nasze, zasnute mgłami (i smogami?) Suble, Glinki, Żwakowy… Nawet gdy maluje Jana Pawła II, a w tle klasztor w Częstochowie, człowiek ma wrażenie, że to raczej okolice Klimontu w jakimś mistycznym czasie, gdy wędrowali tamtędy Cyryl z Metodym albo ich uczniowie.
Agnieszka Woszczyńska przypomniała w jednym ze swoich tekstów, iż Mazuś „sam mówi o sobie, że jest plenerowym pielgrzymem”, i kto wie czy to nie jest klucz do jego twórczości. Link do jej artykułu zostawiam tutaj, bo można tam zobaczyć (na ostatniej stronie), także bardzo ciekawą, biblijną akwafortę Mazusia - „Jabłko Ewy” z 1967 roku.
Natomiast jego obrazy – wyjątkowo refleksyjne i stonowane (np. taki, zatytułowany "W światłości") – jak najbardziej nadają się do studiowania, a może i medytowania w ten szczególny wielkopostny czas, który znowu jest nam teraz dane przeżywać.
U mnie, jak widać, „na malarsko”. Ale skoro mamy Rok Nowosielskiego, inaczej chyba być nie może.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.