17 grudnia, od Santiago po Hawanę, Kubańczycy czczą postać biblijnego żebraka Łazarza. Mieszkańcy Antyli widzą w nim patrona chorych i opiekuna ubogich.
Jego odpowiednikiem jest Babalú Ayé - drugie po Ochún - odpowiedniku Matki Bożej z Cobre - najważniejsze bóstwo w afrykańskim panteonie czczonym na Kubie.
Kult św. Łazarza zrodził się na fali epidemii trądu, która nawiedziła Kubę na początku siedemnastego wieku. W 1916 roku ufundowano katolickie sanktuarium św. Łazarza w Rincón, w Hawanie. 17 grudnia miejsce to staje się sceną karaibskiego synkretyzmu religijnego, w którym wiara katolicka miesza się z wierzeniami afrykańskimi mającymi korzenie na terenach dzisiejszej Nigerii. Na Kubie pojawiły się wraz z przybyciem mieszkańców Czarnego Lądu, którzy jako niewolnicy pracowali na plantacjach trzciny cukrowej.
Współcześni pielgrzymi do Rincón to czciciele św. Łazarza i nierzadko Babalú Ayé. Ubrani w kolorach fioletowych, wyruszają ze swoich domów dzień wcześniej w godzinach popołudniowych, by nad ranem, po całonocnym czuwaniu, prosić przede wszystkim o uzdrowienie ze swoich chorób i dolegliwości. Jako ofiarę - oprócz modlitwy - przynoszą monety, kwiaty, zapalone świece, tytoń, wodę święconą, a nierzadko i puszki po piwie - symbol pragnienia, którego według Biblii nie zaspokoił u cierpiącego Łazarza bogacz, a którego sam później doświadczył. Atrybutami świętego Łazarza są dwa psy, kule rehabilitacyjne oraz trójkątny dzwonek wykonany z drewna. Niewielu spośród pielgrzymów ma świadomość istnienia innej biblijnej postaci o tym samym imieniu - Łazarza, przyjaciela Jezusa i brata Marty i Marii. Tradycja podpowiada im, aby widzieć w Łazarzu wcielenie tradycyjnego Babalú Ayé - miłosiernego bóstwa, na wzór żebraka Łazarza opuszczonego przez wszystkich z wyjątkiem psów z powodu choroby podobnej do trądu i wskrzeszonego podobnie jak Łazarz, brat Marty i Marii.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.