10 grudnia to święto każdej siostry loretanki i członka Rodziny Loretańskiej. W polskim Loretto świętowaNO uroczystość Matki Bożej Loretańskiej. Duchowo łącząc się z włoskim Loreto.
Mszy Świętej o godz. 16.30 przewodniczył bp Dariusz Zalewski z Ełku, który w swoim herbie ma figurę Matki Bożej Loretańskiej. W homilii zaznaczył m.in., że kto walczy z rodziną, walczy z radością życia i równowagą życia. Bezpośrednim przygotowaniem i wprowadzeniem do Eucharystii był Akatyst ku czci Najświętszej Maryi Panny w wykonaniu sióstr loretanek.
W sanktuarium loretańskim w polskim Loretto znajduje się łaskami słynąca figura MBL, która jest wierną kopią figury Madonny Loretańskiej z Domku Loretańskiego we włoskim Loreto. „W Loreto rozważamy i odkrywamy na nowo narodziny Chrystusa - Słowa Bożego, i Jego ziemskie życie, pokorne i ukryte, życie dla nas i z nami” – powiedział przed laty św. Jan Paweł II.
Dzień ten jest także świętem patronalnym Rodziny Loretańskiej, powstałej 23 lata temu przy tutejszym Sanktuarium, którą reprezentują dziś osoby świeckie, ale także kapłani i siostry zakonne – zaznaczyła s. Brygida Olędzka, przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Loretańskiej. – Są i inni wierni, którzy w tym miejscu przeżywają swoją głębszą wieź z Kościołem oraz oddają cześć Matce Słowa Wcielonego. Maryja w czczonym przez nas tu wizerunku, odwołuje nas do domu Świętej Rodziny z Nazaretu, stąd Sanktuarium w Loreto, łącząc wiele tajemnic życia Bożego, staje się domem Bożym, do którego przychodzimy z naszymi doczesnymi sprawami. Loreto bowiem to Sanktuarium Słowa Wcielonego, Ducha Świętego, Niepokalanej, ukrytego życia Chrystusa, ale także życia rodzinnego, uświęconej pracy i pojednania, Sanktuarium „Niech mi się stanie”, ludzi chorych i tych, co są w drodze.
Członkowie Rodziny Loretańskiej od beatyfikacji bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego co miesiąc podejmują czuwania nocne. Swoją modlitwą wspierają świat w istnieniu.
- Dziękuję Panu Bogu za ten czas spędzony na modlitwie w miłym towarzystwie, bo przy czułym sercu Matki Bożej i życzliwych sercach Sióstr Loretanek. Dziękuję Tobie, Matko Boża, i Tobie, bł. ks. Ignacy Kłopotowski, za Sanktuarium w Loretto - powiedziała po spotkaniu Elżbieta, członek Rodziny Loretańskiej i róży Żywego Różańca pw. Matki Bożej Loretańskiej w Loretto. - Dziękuję Matce Bożej Loretańskiej za swoją rodzinę, ale też za to, że nam nową rodzinę, którą jest Rodzina Loretańska i Róża ŻR pw. Matki Bożej Loretańskiej w Loretto. Dziękuję za Siostry Loretanki, dzięki którym moje serce uczy się coraz to większej pokory i oddania dla drugiego człowieka.
Poniżej publikujemy pełny tekst wygłoszonej podczas uroczystości homilii
Żyjemy w społeczeństwie, które zeszło z właściwej drogi i dlatego cierpi, ponieważ nie rozumie właściwego sensu życia. Im jest ciemniej, tym bardziej powinniśmy być dumni z tego, że niesiemy w dłoniach światło. Powinniśmy trzymać w górze lampę naszej wiary. Aby pomóc nam zrozumieć piękno wiary, przytoczę kilka wartości, często dzisiaj używanych, które straciły na swoim pierwotnym znaczeniu z powodu współczesnego materialistycznego pojmowania świata i odniosę je do Maryi, aby odzyskały swój pierwotny blask.
1. Piękno.
Ile się mówi o pięknie. Dzisiaj istnieje swoisty kult piękności. Organizuje się konkursy piękności. Przyznaje nagrody za piękność. Poddaje się operacjom plastycznym, aby być jeszcze piękniejszym. Czym jest piękność? Kard. Angelo Comastri, wikariusz generalny dla Państwa Watykańskiego, opowiadał, że jak był kiedyś w Loreto podczas procesji eucharystycznej spostrzegł, że wierni nie patrzą na Najświętszy Sakrament, lecz na miejsce na końcu placu. Zastanawiał się, co się stało? Po procesji poprosił brata kapucyna i zapytał, co się stało na placu, że ludzie się rozkojarzyli. Franciszkanin mu odpowiedział, że do Loreto przybyły niektóre dziewczyny, które biorą udział w konkursie miss Italia. Na co kardynał poprosił brata by poszedł na plac i ogłosił, że arcybiskup przedstawi miss Italia. Ten z pewnymi oporami poszedł i uczynił o co go kardynał prosił. Ludzie powoli zaczęli wracać na plac. Gdy ten był już pełny, arcybiskup wskazując na pewną kobietę powiedział: to jest miss Italia. Była to kobieta z Kalabrii, która co roku przybywała do Loretto z dwoma upośledzonymi umysłowo synami, tuląc je w swoich ramionach i prosząc Maryję o łaskę by móc umrzeć piętnaście minut po swoich synach. Kardynał Comastri powiedział do zebranych: popatrzcie na twarz tej kobiety. Tutaj można zobaczyć piękno, piękno miłości, miłości, którą się żyje, która się spala. Oto miss Italia. Jeśli my nie potrafimy odróżnić prawdziwego piękna od fałszywego, staniemy w zachwycie przed maskami piękności, które kryją pod spodem potworów, jak to często bywa. Maryja została pozdrowiona przez archanioła Gabriela tymi słowami: Kaire kecharitomene, witaj, raduj się, Ty, któraś została napełniona charis, które oznacza łaskę owszem, ale również (piękność, urok)
Śpiewamy Tota pulchra es, Maria (Całaś piękna jesteś, Maryjo). Nikt nie ma wątpliwości, że Maryja była piękna, co więcej była najpiękniejszym stworzeniem, jakie pojawiło się na ziemi. A jednak ewangelista Łukasz w opisie Zwiastowania ani jednym słowem nie wspomina o pięknie fizycznym Maryi. Nie mówi, że Maryja miała takie czy inne włosy, nos prosty czy zadarty, ponieważ piękno Maryi pochodziło przede wszystkim ze środka. Była piękna w sercu, na duszy. Osoba bez dumy, bez egoizmu, może być osoba piękniejsza? Dzisiaj w epoce materialistycznej ograniczyliśmy piękność do tego co się widzi. Maryja uczy nas, jaka jest prawdziwa piękność.
2. Bogactwo.
Słowo dzisiaj często używane. Corocznie publikuje się zestawienie ludzi najbogatszych na świecie (forbes). Kiedyś oglądałem film Ridley’a Scota „Wszystkie pieniądze świata”, przybliżający postać Paula Getty. Paul Getty, wnuk miliardera został porwany. Porywacze żądali okupu, ale chciwy dziadek nie chciał go zapłacić. Jakimś cudem udało się Paulowi uciec porywaczom. W jednym z wywiadów Paul powiedział: mogę zaświadczyć, że nie ma żadnego związku między bogactwem a szczęściem. Natomiast Matka Teresa z Kalkuty zapytana w jednym z wywiadów, jaki dzień uważa za najszczęśliwszy w swoim życiu odpowiedziała bez zastanowienia – dziś. Na pytanie, dlaczego? Odpowiedziała: „ponieważ mogę wypełnić go dobrem”. Jaki jest więc sekret na bycie szczęśliwym? „To proste - odpowiedziała Matka Teresa - wyjść z więzienia egoizmu i dawać. Sekret na bycie radosnym polega na dawaniu. Człowiek szczęścia poszukuje w braniu. Iluzja”. Dziennikarz zadał jeszcze jedno pytanie: „Matko Tereso, a jakie jest kłamstwo najbardziej niebezpieczne, które dzisiaj się szerzy?” „Odpowiem panu natychmiast” powiedziała. „Przekonać ludzi, że bogactwo i rozrywka czynią szczęśliwymi”. To nieprawda. Wróćmy do Maryi. Maryja nie posiadała nic z tego, co nazywamy dobrobytem. Popatrzcie na grotę zwiastowania w Nazarecie. Tak ma wyglądać dom, w którym żyła Królowa świata? Ta którą nazywamy Madonną (mea domina), tj. moją Panią? Nie miała nic, ale miała Boga, który jest wszystkim. Możemy żyć nawet w złotych domach. Jeśli brakuje Boga, jesteśmy biedakami.
Jeden ze współczesnych dziennikarzy napisał: „Nie ma wątpliwości. W ostatnich czasach zrobiliśmy ogromne postępy, tj. w jednym sensie, bo w innych cofnęliśmy się bardzo”. I kontynuuje: „Udało się nam polecieć tak jak ptaki, pływać pod wodą jak ryby, wylądować na księżycu i posłać sondy na Marsa. Jesteśmy nawet zdolni do klonowania. A jednak z całym tym postępem nie ma w nas pokoju. Nigdy ludzkość nie była tak niespokojna jak w czasach współczesnych. Codziennie na świecie zażywa się tony środków uspokajających”. I kończy ów dziennikarz: „Wręcz przeciwnie, człowiek nigdy nie był tak ubogi duchowo, od kiedy został tak bogaty materialnie”. Hans Jonas, myśliciel niemiecki napisał: „Boję się tego społeczeństwa, które osiągnęło najwyższy poziom techniczny, podczas gdy prawie wygasł poziom duchowy. To tak jakby kierowca miał szybki samochód i wraz ze wzrostem prędkości malała roztropność kierowcy”. Maryja nie żyła w środku tego postępu. A jednocześnie nic jej nie brakowało. Miała wszystko, ponieważ miała Boga. A ponieważ miała Boga, miała również dobroć, która porusza. Przytoczę teraz dwa przykłady z życia Maryi, które to potwierdzają. Weźmy Zwiastowanie. Wyobraźcie sobie moment, kiedy anioł odchodzi. Maryja rozgląda się wokół i widzi, że nic się nie zmieniło w jej życiu. Lichy dom, jeśli można go nazwać domem (bardziej przypominał stajnię), skromne ubranie. Maryja nosi jednak w sobie sekret, który nie może wyjawić. Wyobraźcie sobie jej sytuację psychologiczną. Nie może wyjść i powiedzieć, że ukazał jej się anioł, że poczęła syna, który jest Synem Boga. Z pewnością wzięto by Ją za niespełna rozumu. Co robi Maryja? Idzie czynić dzieła miłosierdzia. Maryja nie wpada w zarozumiałość. Idzie służyć. Dlatego wyśpiewuje Magnificat. Drugie wydarzenie: Wesele w Kanie Galilejskiej. Wszyscy siedzą za stołem. Nikt nie domyśla się, że coś dzieje się złego. Kończy się wino. Tylko Maryja to dostrzega. Dlaczego? Ponieważ Maryja jest przyzwyczajona myśleć o innych. Dzisiaj mamy mnóstwo bogaczy biedaków, ponieważ źle interpretujemy bogactwo.
3. Sukces.
Dzisiaj mówi się często o vipach (very important person). Kim są prawdziwi wielcy? Kiedy archanioł wszedł do ubogiego domu Maryi, była kobietą nieznaną dla ówczesnego świata. Była kobietą bez sukcesu. Jakie były kobiety słynne w tym czasie? Kleopatra, Herodiada, czy Livia Drusylla, żona Oktawiana Augusta. Kobiety sławne. Dzisiaj, kto o nich pamięta? Są okruchami historii. Maryja przeciwnie jest błogosławiona przez wszystkie pokolenia. Nie znajdziemy miejsca na ziemi, na którym nie byłoby wzywane jej imię. Ilu celebrytów dzisiaj wypełnia ekrany telewizyjne, w krótkim czasie znikną. Dwa tysiące lat temu w Rzymie panował Neron. Wymówienie jego imienia musiało robić wrażenie, ponieważ miał władzę niesamowitą. Został imperatorem mając zaledwie 17 lat. Przez kilka lat rządził dobrze, ponieważ słuchał rad Seneki, później zachorował na najbardziej niebezpieczną z chorób – dumę. Czynił rzeczy szalone. Popełnił samobójstwo w wieku 31 lat. Nie pozostało nic po Neronie. Natomiast grób biednego rybaka w Rzymie co roku jak magnes przyciąga setki tysięcy ludzi. Dlaczego? Ponieważ Piotr uchwycił się Jezusa. Tak jak Maryja uchwyciła się Jezusa. Uchwyćmy się Jezusa. Nie dajmy się zwieźć współczesnym celebrytom. Jedyną skałą jest Jezus. Jeden z psalmów podoba mi się bardzo i często do niego wracam. To psalm 37. Zaczyna się tak: Nie unoś się gniewem z powodu złoczyńców, ani nie zazdrość niesprawiedliwym, bo znikną tak prędko jak trawa i zwiędną jak świeża zieleń. Psalm kończy się: Widziałem, jak występny się pysznił i rozpierał się jak cedr zielony. Przeszedłem obok, a już go nie było; szukałem go, lecz nie można było go znaleźć. Codzienna historia potwierdza prawdę słów tego psalmu. Historia życia Maryi krzyczy to w sposób wyjątkowy. Małe stworzenie jakim była Maryja, dorastające w nic nieznaczącej miejscowości, dzisiaj jest największą kobietą w całej historii. Uchwyciła się Jezusa. Oto sukces życia. Ktoś może odnosić sukcesy w wielu dziedzinach życia, ale jeśli nawali w kwestiach wiary wszystko pozostałe psu na budę, ponieważ reszta nie przekroczy bramy cmentarza.
4. Wolność.
Jakże nadużywane jest dzisiaj to słowo. Jakże wieloznaczne. Często za tym słowem kryje się kaprys, egoizm, bagno. W jednej ze swoich książek cytowany już kardynał Angelo Comastri wspominał, jak jednego wieczoru, po Mszy św. przyszedł do niego strażnik miejski, prosząc o rozmowę. Podczas rozmowy, opowiedział o tym co zdarzyło się rano na piazza Risorgimento. Był na nocnej służbie. O 4.00 nad ranem grupa młodych hałasowała na ulicy. Strażnik próbował ich uciszyć, ale ci odpowiedzieli mu w ten sposób jak odpowiadają dzisiaj młodzi. Strażnik zwrócił się do jednej dziewczyny, która była z grupą, dziewczyny z pozoru bardzo pięknej, która jednak wewnątrz kryła potwora: „Wydaje ci się słuszne żyć w ten sposób?” Ona: „Oczywiście”. „Jak to oczywiście” - zapytał strażnik. „Co zostawisz po sobie?” „Ja nie chcę nic zostawić po sobie. Ja chcę korzystać z życia”. Strażnika zatkało. „To jest egoizm!”. „Pewnie” - odpowiedziała dziewczyna. „Jestem wolna i mogę robić co chcę”. „Wolna? Jesteś niewolnicą”. I dodał: „Twoja mama, nic ci nie mówi, gdzie ona jest?” „Ze swoim partnerem” – powiedziała dziewczyna. „A twój ojciec?” – kontynuował strażnik. „Z partnerką”. Strażnik czyniąc znak krzyża powiedział do kardynała: „Eminencjo, ta dziewczyna wzbudza we mnie litość, ale te które przyjdą po niej sprawiają, że włosy stają mi na głowie”.
Bądźmy uważni, jaką przyszłość sobie przygotowujemy. Kto walczy z rodziną walczy z radością życia. Walczy z równowagą życiową. Ilu młodych widzi się na ulicach, którzy są poranieni. Wiecie, dlaczego Maryja jest kobietą wolną? Ponieważ powiedziała: „Oto ja służebnica (niewolnica)”. Paradoksalnie. „Oto ja Służebnica… Pańska”. Bóg jest jedynym Panem, który nie czyni niewolnikami. Bóg jest jedynym Panem, który czyni wolnymi, ponieważ nadaje sens wolności. Daje do zrozumienia do czego służy wolność. Co z tego, że jestem wolny, jeśli tej wolności nadużywam? Jeśli rąk używam do kradzieży. Jeśli używam ich do pociągania za spust. Nie jestem wolny. Bóg nadaje sens ludzkiemu życiu i wypełnia treścią pojęcie wolności. „Oto ja służebnica Pańska”.
Ostatnie słowo
5. Szczęście.
Również to słowo jest bardzo często w użyciu. Nadużywane możemy powiedzieć. Julien Green, pisarz z ubiegłego wieku, który miał bardzo zawiłą drogę do nawrócenia, w swoim dzienniku pisze: „Jeśli chcecie wiedzieć, gdzie nie znajdziecie szczęścia, uczęszczajcie do domów rozrywki. Tam znajdziecie jakiś okruch przyjemności, ale szczęścia nie znajdziecie nawet cienia. A jakże wiele ludzi myśli, że tam znajdzie szczęście. Naiwni biedacy”. Luigi Santucci, autor pięknej książki o życiu Jezusa pt. „I wy chcecie odejść” pisze: „Ci co się radują tym światem, ci którzy korzystają z domów uciech, z live parków niech wiedzą, że my wierzący unikamy ich modelu życia nie z tego powodu, że boimy się piekła, ale dlatego, że bycie czystym, uczciwym, hojnym, wiernym sprawia nieporównywalnie większą radość”. Jak piękna jest dobroć, uczciwość. Jak pięknie jest kładąc się spać pomyśleć, nie skrzywdziłem nikogo, co więcej, chciałem uczynić jak najwięcej dobra.
Kardynał Comastri wspominając swoje ostatnie spotkanie z Matką Teresą, pisze, że była już bardzo słaba. Jak wcześniej miała bardzo silny uścisk dłoni, tak na miesiąc przed śmiercią ledwie wyciągała dłoń. Kardynał zapytał: „Matko jak się czujesz?” „Lada dzień możesz usłyszeć, że pękło mi serce” - odpowiedziała. „Poczuła się matka gorzej?” – kontynuował purpurat. „Nie zrozumiałeś mnie. Mogłoby mi pęknąć serce przez zbytnie zadowolenie”. Miała na sobie wełniany sweterek, który już dawno przestał być wełniany. Sari, które ktoś inny od razu wrzuciłby do kosza na śmieci. Sandały, które nosiła od 18 lat, nieustannie je reperując. „Mogłoby mi pęknąć serce przez zbytnie zadowolenie”. Kiedy Maryja śpiewała „Magnificat” nie miała nic. Kiedy przybyła do Elżbiety z pewnością była bardzo zmęczona. Nie pojechała tam mercedesem. Bóg nie oszczędzał trudów Maryi. A jednak Maryja u drzwi Elżbiety powiedziała: „Elżbieto, wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu moim zbawicielu”. Wiesz dlaczego? Nie dlatego, że mój dom przemienił się w willę, nie dlatego, że moje ubranie zamieniło się w przepiękne bogate szaty, nie ponieważ mam palce pełne pierścionków. Nie mam nic Elżbieto. Tryskam radością, z powodu Boga który wejrzał na uniżenie swojej służebnicy. Bóg jest po stronie pokornych Elżbieto, Bóg jest po stronie małych, Bóg jest po stronie uczciwych, Bóg jest po stronie czystych. Oto są zwycięzcy Elżbieto. Tak iż dodaje, droga Elżbieto Bóg rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich. Gdybyśmy tam byli pewnie przestrzegalibyśmy Maryję, Maryjo, powiedziałaś za mocno. Uważaj, bo Herod cię każe aresztować, uważaj, bo w Rzymie panuje August. Nie Maryjo, tak nie można. Maryja jest pewna. „Bóg rozproszy pyszniących się zamysłami serc swoich. Strąci władców z tronu w wywyższy pokornych. Bogatych z niczym odprawi a głodnych nasyci dobrami”.
Słowa z „Magnificat”, że Bóg „strąci władców z tronu w wywyższy pokornych. Bogatych z niczym odprawi a głodnych nasyci dobrami”, do tego stopnia irytowały Napoleona, że 19 lutego 1806 roku dekretem zakazał obchodzenia Uroczystości Wniebowzięcia NMP w całej Francji. Napoleon urodził się 15 sierpnia 1769 r., a więc w dzień, kiedy w Kościele obchodzi się to ważne święto maryjne. Nie mógł znieść, że w dniu jego urodzin w kościołach czyta się w ewangelii „Magnificat”. W 1815 r. spełniły się słowa Maryi w życiu Napoleona, kiedy to poniósł klęskę pod Waterloo i został uwięziony na wyspie św. Heleny. Pękł nadęty balonik pychy. Przekonał się, że jest niczym. W ten sposób, pod koniec swego życia Napoleon powrócił do wiary. Pisze o tym w dialogach ze swoimi generałami.
Maryjo Niepokalana, miej nas w swojej opiece i wyproś łaskę, abyśmy uświadomili sobie, że wiara jest o wiele ważniejsza od samego życia, a życie bez wiary nie ma sensu. Amen
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.