Walki wybuchły 13 września i kosztowały już życie ponad dwustu żołnierzy po obu stronach.
Nowe napięcia na Kaukazie pokazują, że są ludzie, którzy trafiają na pierwsze strony gazet i tacy, o których niestety łatwo się zapomina. Na niedopuszczalne podwójne standardy Unii Europejskiej w sprawie agresji na Armenię wskazuje ormiański biskup Tiran Petrosyan. Zauważa on, że to „pełne winy milczenie” może być niebezpieczne nie tylko dla Armenii, ale dla całego regionu.
Po konflikcie w 2020 roku, kiedy interwencja rosyjska okazała się niezbędna do przywrócenia pokoju w regionie Kaukazu Południowego, wyglądało na to, że sytuacja w Armenii znalazła równowagę. Na nowe starcia nie trzeba było jednak długo czekać, a siły w Baku wznowiły bombardowanie ormiańskiego terytorium. Walki wybuchły 13 września i kosztowały już życie ponad dwustu żołnierzy po obu stronach. Wioski i miasta w strefie przygranicznej zostały ewakuowane, ale mężczyźni pozostali i są gotowi do walki.
„Wszyscy Ormianie są zjednoczeni w obronie ojczyzny przed krwawymi atakami ze strony Azerbejdżanu” – podkreśla bp Petrosyan. Wskazuje, że cel azerskiej ofensywy stanowi stworzenie korytarza idącego przez Armenię do eksklawy Nachiczewan przy granicy z Turcją. Przecięłoby to ormiańskie państwo na pół, a Turcja mogłaby dostarczać niezauważona ciężką broń do Azerbejdżanu. „Byłoby to niezwykle niebezpieczne nie tylko dla Armenii, ale dla całego regionu” – podkreśla hierarcha. Wskazuje, że na tym tle panuje „pełne winy milczenie” Unii Europejskiej, która nie była dotąd w stanie otwarcie potępić Republiki Azerbejdżanu za agresję na suwerenną Armenię.
Azerbejdżan jest głównym partnerem handlowym i energetycznym Zachodu w zakresie dostaw węglowodorów z Morza Kaspijskiego. Bp Petrosyan obawia się, że te „podwójne unijne standardy” związane są z porozumiem z lipca br., kiedy to uścisk dłoni prezydent Ursuli von der Leyen z przywódcą Azerbejdżanu oznaczał 30-procentowy wzrost eksportu gazu ze złóż azerskich do Europy.
Na całej trasie przejazdu przez Wieczne Miasto tysiące ludzi.
Nie wszyscy zwierzchnicy zwierzchnicy dykasterii Kurii Rzymskiej przestają pełnić urząd.
Przewodniczyć jej będzie dziekan Kolegium Kardynalskiego kardynał Giovanni Battista Re.