Mimo wojny salezjanie budują szkołę w Żytomierzu, bo nie ma lepszego pomysłu na przyszłość niż edukacja.
Rosjanie zniszczyli na Ukrainie co dziesiątą szkołę, w atakach zginęło ok. 400 dzieci, a ponad 700 zostało rannych. Jednak mimo to, także w ukraińskich szkołach zabrzmiał dzwonek wzywający na lekcje. Poprzedził go symulowany alarm rakietowy i szkolenie uczniów, jak sprawnie udać się do schronu. Posiadanie go jest wymogiem, by w placówce mogły odbywać się zajęcia stacjonarne. Jak mówi pracujący w Żytomierzu ks. Andrzej Policht wymagało to nakładu środków, ale udało się dostosować piwnice, by mogły stanowić bezpieczne schronienie. Nie we wszystkich szkołach tak jest, stąd część placówek będzie wynajmować sale lekcyjne w szkole prowadzonej przez salezjanów.
Ministerstwo edukacji postanowiło ustanowić trzy tryby nauki: stacjonarny, online i rodzicielski (rodzice odpowiadają za naukę, szkoła przeprowadza egzaminy). Stąd trzeba było wyposażyć placówkę w komputery i kamery, a uczniom zapewnić sprzęt do nauki zdalnej. Oznaczało to dodatkowy nakład środków, których w wojennej rzeczywistości nigdy nie jest za dużo. W lekcjach mogą brać udział także dzieci, które z rodzinami wyjechały z Ukrainy, by nie utraciły kontaktu z językiem i swoim środowiskiem, co ułatwi powrót.
Wraz z rozpoczęciem roku szkolnego salezjanie zaczynają też budowę nowej szkoły w Żytomierzu, pod którą dostali teren od władz miasta. Gdy wielu się temu dziwi mówią, że nie można patrzeć tylko na to, co się dzieje teraz w czasie wojny, bo wiadomo, że ona się kiedyś skończy.
Trzeba być przygotowanym na to, co później. Jest to prorockie działanie, ponieważ wojna, konflikty i kryzysy humanitarne zawsze oznaczają skradzioną przyszłość dla dzieci. Najnowszy raport UNICEF mówi, że w rejonach objętych konfliktami aż 244 mln dzieci nie pójdzie w tym roku do szkoły. Wojny nakręcają spiralę biedy i analfabetyzmu, którą trzeba przeciąć u początku. I nie ma na to lepszego sposobu niż edukacja. Stąd tak ważne, by mimo wojennych warunków stworzyć strukturę i warunki, by dzieci nadal mogły się kształcić.
To najlepsza pomoc. Oczywiście potrzebne jest też wsparcie humanitarne, ale jak mówi salezjanin – każdy kolejny worek ryżu się zje, a otrzymane ubrania się kiedyś potargają. Stąd najlepszą formą pomocy jest wykształcić młode pokolenie, dać młodemu człowiekowi do ręki narzędzie, aby sam o sobie stanowił, zarabiał na rodzinę i budował naród. Kształcenie pokoleń jest niezastąpione, jest to najbardziej praktyczny, skuteczny i trwały sposób stawiania czoła wojnom i wywołanym przez nie kryzysom.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.