Nie da się pomagać w pojedynkę, a organizacje humanitarne nic by nie były w stanie zrobić, gdyby nie wsparcie ogromnej liczby ludzi.
To było kilka lat temu. Misyjny szpitalik w afrykańskim buszu a w nim setki dzieci chorych na malarię. Przy nich czuwające matki, leżące pokotem na ziemi, bo łóżek dawno już zabrakło. I uwijająca się wśród nich misjonarka, która między jedną kroplówką a drugą rzuciła mi przez ramię: „Gdyby malaria była w Europie dawno byłaby już na nią szczepionka”. Wiadomo, badania kosztują, potem ktoś te leki musi kupić, a ubogich nie stać, by za nie zapłacić. Na początku pandemii znajomy misjonarz napisał, że gdyby koronawirus wybuchł w Afryce i do niej się ograniczył, do tej pory nie mielibyśmy szczepionki. Smutny, ale życiowy realizm.
Badania nad szczepionką na malarię trwały 35 lat! W tym czasie wynaleziono setki leków na potencję, walkę z otyłością czy depresją – chorobami bogatego świata. Tymczasem, co dwie minuty jedno dziecko na świecie umiera na malarię. Ta pasożytnicza choroba jest trzecią przyczyną zgonów na świecie – po gruźlicy i AIDS. Zabija rocznie do 2 mln osób, a kolejne 300-500 mln ulega zarażeniu, które powoduje ogromne spustoszenia w organizmie. Nie dziwi więc, że wynalezienie szczepionki (została zaaprobowana w ubiegłym roku) i rozpoczęcie właśnie teraz masowych szczepień zostało określone, jako nadzieja dla Afryki. Pracujący na tym kontynencie lekarze stwierdzili wręcz, że może to zainicjować na Czarnym Lądzie nową erą, gdy chodzi o ochronę zdrowia. Oby tak było.
18 mln osób zostanie zaszczepionych na malarię dzięki Funduszowi Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci UNICEF, który przekazał na ten cel prawie 170 mln euro. Warto docenić, że następuje to w czasie kiedy wiele środków pomocowych zostało przekierowanych z różnych kryzysowych zakątków świata na pomoc Ukrainie. Wojna w tym kraju mocno ciąży na Czarnym Lądzie m.in. z powodu braku dostaw zboża, a także cięć funduszy pomocowych. Nie ma w tym złej woli. Darczyńców nie przybywa, a liczba kryzysów i potrzebujących znacząco wzrosła w ostatnich latach.
W 2015 roku pomocy potrzebowała 1 na 95 osób na świecie. Na koniec 2021 była to już 1 osoba na 29. Potem wybuchła wojna na Ukrainie. Obchodzimy właśnie Światowy Dzień Pomocy Humanitarnej. Towarzyszą mu dwa uzupełniające się hasła: „Pomoc w naszych rękach” i - nawiązujące do afrykańskiego przysłowia - „Potrzeba wioski, by wychować dziecko”. Nie da się pomagać w pojedynkę, a organizacje humanitarne nic by nie były w stanie zrobić, gdyby nie wsparcie ogromnej liczby ludzi. Zarówno darczyńców, jak i wolontariuszy. Jednych i drugich wciąż jest za mało.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.