Heretyk na Camino?

Czyli gdzie Rzym, gdzie Krym? Gdzie Athos, a gdzie Lwów?

Reklama

W felietonie sprzed tygodnia wyruszyliśmy w drogę, na poszukiwanie wakacyjnego Sacrum. A skoro o drodze mowa, to pierwsze skojarzenie nie może być inne: Camino! Droga, szlak św. Jakuba.

Niedawno publikowaliśmy na Wiara.pl fragment nowej „caminowej” książki "Camino. Od progu. Do Santiago de Compostela i na Świętą Górę Athos". Jej autor, Tadeusz Kornaś, idzie, jak pewnie każdy pielgrzym, z przygodami. Z przerwami. Najpierw dłuuuugo wybrać się nie może, a kiedy w końcu rusza w drogę, wraca do domu… pierwszego dnia.

Co się stało? I dlaczego kolejne wyjścia i podejścia też nie wyglądały zbyt spektakularnie? Tego, rzecz jasna, Państwu nie zdradzę. Podobnie nie wyjaśnię skąd w podtytule książki o Camino leżąca w zupełnie innym miejscu Europy Święta Góra Athos. Zapewniam jednak, że publikację Kornasia czyta się jednym tchem, a i sam autor podrzuca nam na koniec cały zestaw innych caminowych książek, do których warto zajrzeć, i o których pisze tak:

Czytając je, zastanawiałem się, dlaczego tak wciągają mnie te proste zazwyczaj relacje? Przecież jestem, a przynajmniej uważam się za miłośnika dobrej literatury. Tymczasem wiele z tych wspomnień nawet nie ma ambicji literackich czy artystycznych. Po prostu, „idzie się i nic się nie dzieje”. W zdecydowanej większości ich układ jest podobny – czytamy o kolejnych dniach marszu, o sprawach drobnych, o odciskach, poszukiwaniu noclegów, zapachach, smakach, krajobrazach, o bólu kolan i innych trudach... Na koniec pielgrzym zazwyczaj dochodzi do celu.

W wielu książkach zawarte są jeszcze rozmyślania o własnym życiu i o innych ludziach. Często pielgrzymka ma też wymiar religijny – śledzimy więc i tę ścieżkę. Niekiedy książki są nawet świadectwem przemiany wewnętrznej.

Czemu te książki tak mnie fascynują? Przeczytałem chyba wszystkie. Czy chodzi o wspólnotę lub podobieństwo przeżyć? Zastanawiałem się też, czy takie książki mogą zainteresować czytelnika, który nie pielgrzymuje drogami Jakubowymi?

Od razu odpowiadam autorowi, że mogą. Oj mogą! Z Żoną czytaliśmy sobie "Camino. Od progu. Do Santiago de Compostela i na Świętą Górę Athos" z ogromną przyjemnością i już kombinujemy gdzie by tu u nos tego Camino dotknąć. Strona www.caminosilesia.pl przeklikana już tysiąc razy, ale kto wie, czy, na pohybel, nie wybierzemy się najpierw do Zagłębia. Autobus spod domu na Będzin (Byńdzin) mamy, więc kto wie, czy to tam nie udamy się po pierwszą pieczątkę.  

I tą, dla wielu śląskich regionalistów istną herezją, zakończę chyba ten dzisiejszy felieton.

Ale jak to tak? Bez wątku ukraińskiego?

No dobrze. Niech będzie. Bo w książce Tadeusza Kornasia jest przecież także obszerny fragment o jego wędrówce Lwowską Drogą św. Jakuba. Więc i na Ukrainę, w trakcie lektury, jest nam dane zajrzeć.

A teraz już finał, czyli "#Krok za krokiem na Camino: Zacząć drogę od pieśni":

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama