Czyli rzecz o biblijnym Jonaszu i dwóch polskich świętych: Andrzeju Boboli i Janie Pawle II.
Gdy wnikam w pojawianie się św. Andrzeja po śmierci, to przychodzi mi na myśl biblijna postać Jonasza. Gdyby przybył do grzesznego miasta Niniwa bez otoczki sensacji, czy ludzie by go przyjęli, czy by mu uwierzyli? Chyba nie. Ta cała otoczka jego „cudowności” była potrzebna mieszkańcom Niniwy, aby zobaczyli w nim dar od Boga i mu uwierzyli. By zaczęli czynić to, co im powiedział, aby uratować swe życie i miasto (por. Jon 1–3).
Czy to cudowne objawianie się św. Andrzeja po śmierci nie jest bardzo interesujące i oryginalne, by było łatwiej go nam przyjąć i uwierzyć w to, co przekazał? Przychodzi z nieba, aby nam pomóc go przyjąć, a co my z tym robimy? Jakże wam brak wiary – mówił kiedyś Jezus do swych uczniów. Czy dziś te słowa nie odnoszą się do nas? Może nie przyjmujemy przekazu Andrzeja z nieba, bo go nie rozumiemy?
Dlatego wyjaśnię, jak to rozumiem. Uważam, że to, czego domagał się o. Bobola w przepowiedni, spełnił Jan Paweł II, ustanawiając go Patronem Polski. Papież był narzędziem w ręku Boga, aby spełniło się proroctwo o. Andrzeja z Wilna dotyczące jego patronatu nad Ojczyzną. Teraz, gdy już jest Patronem Polski, choć uznawanym przez Kościół za drugorzędnego, to dla św. Andrzeja nie stanowi problemu. Bo to miejsce w szeregu świętych na ziemi wyznaczyli mu ludzie. Przyjął tę decyzję w hierarchii patronów z pokorą, którą zawsze u niego widać. Jak nas kochał, nadal będzie kochał. Decyzja Watykanu o drugorzędności jego patronatu nad Polską na pewno nie wpłynęła na jego miłość do nas i Polski. Tego możemy być pewni. Miejsce wyznaczone przez ludzi przyjął z miłością. Nie przeszkadza mu w misji, którą zlecił mu Bóg. Dlatego trzeba pytać: czy główny patronat św. Andrzeja sprowadzony do dekretu papieskiego jest potrzebny? Czy dołączenie go do najważniejszych patronów coś zmieni? Chyba nie.
Objawienia zdają się wskazywać, że św. Andrzej godność Patrona Ojczyzny otrzymał od Boga, gdy innych patronów wybierali ludzie. I tu chyba tkwi źródło jego głównego patronatu nad Polską. Jakże ważnym przyczynkiem w sprawie patronatu nad Polską jest książka Fulli Horak. Opisuje ona spotkania ze św. Andrzejem 3 maja 1938 roku. „Czy będziesz Patronem Polski?” On odpowiada: „Już nim jestem”. W tym czasie nie było żadnych nominacji papieskich o jego patronowaniu, a on mówi: „Już nim jestem”…
Słowa z tej książki utwierdziły mnie w przekonaniu, że jego główny patronat nad Ojczyzną ma swe źródło w Bogu. A naród powinien w to uwierzyć i modlitwą za jego przyczyną do Boga czynić go Głównym Patronem. W świetle tego jakże ważne są słowa, które przekazał w Strachocinie: „Zacznijcie mnie czcić”.
Święty Andrzej mówi, co naród ma czynić w XXI wieku, by otoczył go opieką. Gdy wypowiadał te słowa, kto przypuszczał, że w nich zawarte jest tak ważne przesłanie do narodu. Ale czy naród w to uwierzy? Dobro Ojczyzny zależy od przyjęcia św. Andrzeja, jako naszego głównego Patrona. To przyjęcie nie jest przeciw Matce Bożej, św. Wojciechowi ani św. Stanisławowi. Jeśli zadaniem Polski jest bronić chrześcijaństwa, to pomoc z nieba ma płynąć z różnych źródeł. Jedno z nich wyznaczył sam Bóg, a jest nim św. Andrzej Bobola...
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki "Św. Andrzej Bobola. Bohater Chrystusowy". Autor: ks. Józef Niżnik. Wydawnictwo: Esprit.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).