– Kiedyś ktoś powiedział mi: „Po co ksiądz chodzi do tych morderców i złodziei? Tam nie ma do kogo chodzić”. Ale mnie praca w zakładzie karnym pozwoliła dostrzec, że wśród osadzonych jest wiele zdolnych i wartościowych osób, którym warto poświęcić czas i pomóc spokojnie odbyć karę – mówi ks. Marcin Pawelczak.
Ramię w ramię ze strażakami
Zakład w Opolu Lubelskim już na dobre wpisał się w krajobraz tego niewielkiego miasteczka. Gdy powstawał, było wiele wątpliwości co do tego, jaki wpływ będzie miała więzienna społeczność na mieszkańców powiatu opolskiego. Wielu obawiało się, że ludzie poczują się zagrożeni bliskością skazanych. – Takie obawy zapewne wynikały z niewiedzy, jakie procedury towarzyszą na przykład zezwalaniu na prace osadzonych poza więzieniem – mówi płk Z. Drożyński. – Na zewnątrz mogą przebywać tylko więźniowie, którzy nie stwarzają zagrożenia. Takich osadzonych u nas jest niewielu. Większość z około sześciuset więźniów to skazani na bezwarunkową izolację od świata zewnętrznego.
Negatywne nastawienie zostało zweryfikowane, gdy mała grupa więźniów podjęła pracę w jednej z pobliskich szkół i przy odśnieżaniu miasta. Ich rzetelna praca i poprawne zachowanie wobec ludzi sprawiły, że niechęć i strach zaczęły ustępować miejsca akceptacji. Lody zostały jednak zupełnie przełamane, gdy więźniowie ramię w ramię ze strażakami, wolontariuszami i mieszkańcami walczyli z powodzią, która nawiedziła gminę Wilków. Zakład Karny zyskał przychylność społeczności powiatu opolskiego z jeszcze jednego powodu – dzięki zatrudnieniu około dwustu pięćdziesięciu osób stał się on największym pracodawcą w okolicy.
Ja tyko na nich czekam…
Osadzeni w zakładzie są podporządkowani regulaminowi. Jeśli go przekraczają, ponoszą konsekwencje, na przykład nie mają dostępu do telewizji, czy też zostają odizolowani od innych. Do spotkania z kapelanem nie zmusza żaden regulamin. Jest to wolny wybór. – Ja tylko na nich czekam. Jeśli chcą, jestem do ich dyspozycji – mówi ksiądz Marcin. Uczestnictwo w nabożeństwach, korzystanie z sakramentu pokuty, czy też rozmowy z kapelanem wynikają jedynie z decyzji więźnia.
Większość podchodzi do spotkania z księdzem bardzo poważnie. Na przykład kilkuosobowa grupa więźniów z własnej inicjatywy zgłosiła gotowość przyjęcia sakramentu bierzmowania (obecnie trwają przygotowania). Czasami więźniowie biorą udział w praktykach religijnych tylko dlatego, by urozmaicić sobie czas. Stanowi to dla nich rodzaj ucieczki od monotonnej więziennej rzeczywistości i spotkania się z drugim człowiekiem, a nie wynika z potrzeby wiary. Ksiądz Marcin, korzystając z życzliwości dyrekcji zakładu, organizuje dla najbardziej zaangażowanych różne spotkania, takie jak wizyta misjonarza pracującego w Afryce, czy koncert kolęd przygotowany przez uczniów. Pozwala to, jak twierdzi, by osadzeni przez moment mogli oderwać się od więziennego życia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Jesteśmy z was dumni, ponieważ pozostaliście tymi, kim jesteście: chrześcijanami z Jezusem” .
Ojciec Święty otworzy też Drzwi Święte w Bazylice Watykańskiej i rzymskim więzieniu Rebibbia.
To nie tylko tradycja, ale przede wszystkim znak Bożej nadziei.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).