Jako jedyni poznaliśmy niepublikowane dotąd wyjaśnienia Mehmeta Ali Agcy, który strzelał do Jana Pawła II. Ujawniamy, kto zaplanował zamach i kto jeszcze strzelał do papieża 13 maja 1981 r.
W kwietniu 2006 r. katowicki pion śledczy IPN wszczął śledztwo w sprawie zamachu na życie Jana Pawła II. Jego najważniejszym celem było ustalenie okoliczności przygotowania do zamachu, szczegółowe opisanie przebiegu oraz ujawnienie działań dezinformacyjnych, podjętych w latach 80. ub. wieku. Prowadzi je Michał Skwara, prokurator IPN, który zgromadził już wiele tomów dokumentów w tej sprawie, głównie włoskich. Wśród nich wyjątkowe znaczenie mają wyjaśnienia Mehmeta Ali Agcy (dalej Agca), niedoszłego zabójcy Jana Pawła II, składane przed włoskimi sędziami od grudnia 1981 r. do wiosny 1985 r. Żadna ich część nigdy nie była publikowana, znane są tylko z omówień na sali sądowej. Nie mieli do nich dostępu nawet autorzy najgłośniejszych książek na temat zamachu – Paul B. Henze, Nigel West czy Claire Sterling.
GN 5/2011
W czerwonej obwódce ręka Ali Agcy z pistoletem. Tuż przed strzałem.
Wybrane dokumenty, które znajdują się w IPN, zostaną wydane w książce, która – mam nadzieję – będzie miała premierę 13 maja br., w 30. rocznicę zamachu na papieża. Ponieważ od pewnego czasu jako ekspert pomagałem w prowadzeniu tego śledztwa, zostałem poproszony o dokonanie ich wyboru, opracowanie, a także napisanie wstępu. Zanim książka będzie dostępna, w czterech najbliższych numerach GN ukaże się cykl artykułów, w których odtworzymy przebieg zamachu, wcześniejsze przygotowania oraz wskażemy, kto i w jakiej roli w nim uczestniczył.
Wersja niepełna, lecz wiarygodna
W obiegowej opinii utarło się przekonanie, że Agca jest notorycznym kłamcą, który nigdy nie przedstawił prawdziwej wersji zamachu, przygotowań do niego oraz jego zleceniodawców. To przekonanie utrwaliły zwłaszcza głośne ekscesy na sali sądowej w 1985 r. oraz późniejsze, kiedy Agca ogłaszał się mesjaszem, ręką Opatrzności i zmieniał bądź odwoływał praktycznie wszystkie swoje zeznania. Także jego liczne wywiady oraz książka gmatwały tropy i zaciemniały obraz. Agca zapowiadał, że ujawni prawdę, gdy odzyskał wolność w ubiegłym roku, ale jak dotąd milczy. Do tego doszła gigantyczna kampania dezinformacyjna, prowadzona w mediach zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie, która miała zdyskredytować wszystkie próby dotarcia do prawdy. Kiedy jednak uważnie czyta się wyjaśnienia Agcy, wyłania się z nich spójna, logiczna i komplementarna wersja wydarzeń, którą on sam modyfikuje później w wielu szczegółach, np. ukrywając początkowo tożsamość niektórych osób, ale nie zmieniając zasadniczej chronologii wydarzeń oraz roli osób w niej występujących. Nie twierdzę, że ta wersja jest w każdym detalu prawdziwa. Proces, który rozpoczął się w 1985 r., zweryfikował wiele z jego stwierdzeń. Należy pamiętać, że przed sądem nie stanęli nigdy najważniejsi pomocnicy Agcy, zarówno Bułgarzy, jak i Turcy. Włoski sąd nie próbował także weryfikować śladów wskazujących nie tylko na bułgarski, ale i na sowiecki ślad w wyjaśnieniach Agcy, co można wytłumaczyć ówczesną sytuacją międzynarodową. Agca zawsze wskazuje na ludzi, którzy przebywali w określonym czasie i miejscu, których tożsamość została później w różny sposób potwierdzona.
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).