Nie można sprowadzać rzeczywistości innych do naszych własnych, stereotypowych wzorców, ludzi nie można zamykać w schematy.
Papieska pielgrzymka na Słowację jest niesamowitą lekcją Kościoła. Kościoła, który, jak mówił Franciszek, nie jest fortecą, lecz dociera do wszystkich. Kościoła pokornego, który nie odgradza się od świata i nie patrzy na życie z dystansem, ale w nim przebywa. Papież przypomniał, że centrum Kościoła nie jest on sam. Zachęcał do zanurzenia się w prawdziwe życia ludzi i zadania sobie pytanie: jakie są duchowe potrzeby i oczekiwania naszego ludu?
Z tym pytaniem Franciszek zmierzył się odwiedzając Romów w Koszycach. Skala degradacji osiedla, w którym żyją jest tak wielka, że nie udało się jej w żaden sposób przypudrować. Papież zobaczył realia życia współczesnych ubogich żyjących w nieludzkich warunkach nie w ubogiej Afryce, ale w środku Europy. Wybudowane przez komunistów blokowisko, w którym żyją stało się etniczną enklawą, z której kto może, jak najprędzej ucieka. Inny kierunek obrali salezjanie, którzy w 2008 roku zaczęli na tym terenie tworzyć swoją misję. Środki duszpasterskie były na miarę ziemi, na której przyszło im żyć. W blokowisku, gdzie nie ma wody i prądu, otworzyli więc pralnię, a czas spędzony przez kobiety nad miskami z praniem wykorzystywali do bliższego poznania się. Tak zaczęły tworzyć się więzi i otwierać przed nimi pierwsze drzwi.
Kierujący misją ks. Peter Bešenyei podkreśla, że z każdym miesiącem mniej przeszkadzał mu smród ze znajdującego się za płotem śmietniska, a bardziej liczyły relacje. Zdroworozsądkowo podkreśla, że zainicjowana przez salezjanów praca to przede wszystkim sianie, ale wielką radością są chociażby dzieci, które dzięki parafialnemu oratorium poszły do szkoły, o której wcześniej nie mogły marzyć. – Nie oczekujemy cudów, dzielimy się chlebem wiary i towarzyszymy ludziom – mówi salezjanin.
W czasie swych odwiedzin u Romów ten wymiar posługi docenił Franciszek. Podkreślił, że konkretność wspólnego życia może przełamać liczne stereotypy, które w innym wypadku wydają się nieprzezwyciężalne. Przypomniał, że zamykanie ludzi w gettach niczego nie rozwiązuje. Sytuację może zmienić jedynie dzieło integracji, które, jak zaznaczył, wymaga nie tylko wielkiego wysiłku, ale także spotyka się czasem z niezrozumieniem i niewdzięcznością, być może nawet w Kościele. Nawiązując do naznaczonego uprzedzeniami, wykluczeniem i stereotypami życia Romów Franciszek przypomniał, że choć żyją na peryferiach społeczeństwa, które nie chce ich widzieć (także gdy chodzi o instytucje państwowe), to są w centrum Kościoła.
- Zawsze czujcie się w Kościele jak w domu i nigdy nie lękajcie się w nim przebywać. Niech nikt nie trzyma was czy kogokolwiek innego z dala od Kościoła! – mówił Franciszek. Te słowa skierowane do Romów można odnieść do każdego. Nikt w Kościele nie powinien czuć się nie na swoim miejscu czy odstawiony na bok. Nie jest to jedynie sposób mówienia, ale jest to sposób bycia Kościoła. Jeśli jest inaczej, to znaczy, że coś szwankuje i wymaga pilnej naprawy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.