Skoro mamy sierpień…

…to czas na „Solidarność”.

Reklama

Nie ma szans. Nie ucieknę od tego tematu. Zwłaszcza żem się przecie wtedy narodził. Dziecko strajków. Sierpień ’80. To właśnie ja. A tak się składa, że i Żona zbiera ostatnio na ten temat materiały. Przymierza się do napisania jakieś dłuższego tekstu o „Solidarności”. Machnie esej? Wspomnienie? Opowiadanie? To się dopiero okaże.

„Moment prawdy, autentyzmu, ‘odzyskania twarzy’”… - tak ten solidarnościowy zryw, przebudzenie, „karnawał” widział ponoć ks. Tischner. Przynajmniej zdaniem Wojciecha Bonowicza. Moi rodzice widzieli to wszystko chyba jednak inaczej. Znacznie bardziej mrocznie. Bo w ich opowieściach z lat ’80, „Solidarność” to przede wszystkim późniejszy stan wojenny, masakra na Wujku, aresztowania sąsiadów i znajomych, kilkuletnia odsiadka dobrego kumpla mojego ojca…

Postaci tragicznej. Przebywając w więzieniu nie mógł doczekać się ponownego spotkania z żoną, a także tego, by znów pojechać na Ruch. Na mecz. Do Chorzowa. To drugie w końcu, po latach, mu się udało. To pierwsze niestety nie, bo okazało się, że żona już na niego nie czeka. Że ma innego. Skończyło się samobójstwem…

Moje wspomnienia są znów raczej kuriozalne. Pierwsza czy druga klasa podstawówki, klasowy mądrala z przypinką „Solidarności” zapewnia nauczycielkę, że niebawem Wałęsa zrobi z tym porządek! Z czym? Tego już nie pamiętam. Pamiętam natomiast minę nauczycielki. Ani jej to ziębi, ani parzy. Nie będzie się przecież wdawała w polityczne dyskusje z pierwszo-? Drugo-? Trzecioklasistą? Coś tam w domu od rodziców usłyszał i teraz, wyrwane z kontekstu, powtarza.

Inny obrazek. Z piaskownicy. Dzieciaki pod dyktando herszta podwórkowej bandy budują jakiś giga-zamek. Gdy skończyły, słyszą, że teraz trzeba jeszcze wykopać fosę. Na to już zgodzić nie mają już zamiaru. – So-li-darność! So-li-darność! – zaczynają skandować i rozpoczynają strajk.

Później były już tylko migawki z tv, z lat ‘90. Nieustanne kłótnie i walki o władzę w obozie postsolidarnościowym (ciągnące się przecież do dziś) oraz Andrzej Lepper wyzywający jakiegoś faceta od solidaruchów.

- Solidaruch? Mój Boże, gdzież się podział cały ten etos „Solidarności”, o którym, w międzyczasie, tyle czytałem, słyszałem – pomyślałem wtedy. Byłem już pewnie na studiach.

I właściwie myślę o tym do dziś.    

„Moment prawdy, autentyzmu, ‘odzyskania twarzy’”. Być może słowo „moment” jest tu kluczowe. Chwila-moment? To był tylko moment?

Poniższa piosenka daje nadzieję, że jednak było to coś więcej. 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7