Być może wkrótce zostanie wyniesiony na ołtarze. Toczy się jego proces beatyfikacyjny.
Papież Polak przez całe życie dobrze pamiętał 18 lutego 1941 roku. Właśnie tego dnia w Krakowie zmarł jego ojciec. Należy mieć nadzieję, że wkrótce zostanie on wyniesiony na ołtarze, toczy się bowiem jego proces beatyfikacyjny. Jan Paweł II powie o nim po latach: „Moje lata chłopięce i młodzieńcze łączą się przede wszystkim z postacią Ojca, którego życie duchowe po stracie żony i starszego syna niezwykle się pogłębiło. Patrzyłem z bliska na jego życie, widziałem, jak umiał od siebie wymagać, widziałem, jak klękał do modlitwy. Ojciec, który umiał sam od siebie wymagać, w pewnym sensie nie musiał już wymagać od syna. Patrząc na niego nauczyłem się, że trzeba samemu sobie stawiać wymagania i przykładać się do spełniania własnych obowiązków. Mojego Ojca uważam za niezwykłego człowieka”.
– Papież był pod ogromnym wpływem duchowości i formacji swego ojca. To on w dużym stopniu ukształtował całą jego duchowość – podkreślał kardynał Stanisław Dziwisz.
Jan Paweł to potwierdzał: „Nigdy nie mówiliśmy ze sobą o powołaniu kapłańskim, ale ten przykład mojego ojca był jakimś pierwszym domowym seminarium”.
Zawodowy wojskowy
Karol Wojtyła senior, rocznik 1879, pochodził z Lipnika (dziś dzielnica Bielska-Białej). Matki nie pamiętał, zmarła, gdy miał 2 lata. Wychowywali go ojciec i macocha. Ukończył 5 klas niemieckiej szkoły ludowej, a w 1890 r. rozpoczął naukę w niemieckim gimnazjum państwowym w Bielsku. Jako 14-latek musiał przerwać edukację, by pracować w zakładzie krawieckim ojca. Kiedy ukończył 21 lat, osiągnął wiek poborowy. Mieszkał wszak na terenie zaboru austriackiego, gdzie mężczyźni mieli obowiązek służby wojskowej w cesarsko-królewskiej armii. Otrzymał przydział do 56. Pułku Piechoty, tzw. wadowickiego. W październiku 1900 r. rozpoczął służbę. Szybko podjął też decyzję, że pozostanie w wojsku na stałe.
W 1906 r. ożenił się z Emilią Kaczorowską. Ślub odbył się w kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła przy ul. Grodzkiej w Krakowie. Odtąd obok życia wojskowego Karol prowadził życie rodzinne, był mężem Emilii i – wkrótce – ojcem Edmunda. Ponieważ służył w wojsku już 12 lat, a od 9 jako żołnierz zawodowy, rozpoczął starania o przeniesienie do wojskowej służby urzędniczej. Dowództwo pułku wyraziło zgodę, co więcej – wystawiło mu znakomite świadectwo służby: „Prawego charakteru, poważny, dobrze ułożony, skromny, dbały o honor, z silnie rozwiniętym poczuciem obowiązku, bardzo łagodny i niezmordowanie pracowity”.
W 1913 r. został skierowany z rodziną do Wadowic. Tam znajdowała się bowiem Powiatowa Komenda Uzupełnień, w której miał pracować jako urzędnik wojskowy. Awans pociągał za sobą zaliczenie go do korpusu oficerskiego, spowodował też podwyżkę pensji. Było to istotne, Emilia bowiem nie pracowała zawodowo, Karol sam musiał utrzymać żonę i syna.
W czasie I wojny światowej na rok został skierowany na Morawy (w połowie listopada 1914 r. okazało się bowiem, że batalion uzupełniający pułku wadowickiego zostaje ewakuowany). Karol Wojtyła otrzymał rozkaz ewakuacji do Hranic. Na szczęście miał prawo zabrać ze sobą rodzinę.
Po powrocie do Wadowic mógł kontynuować służbę kancelaryjną w macierzystym 56. Pułku Piechoty. Wtedy też, w 1916 r. Karol przeżył śmierć swojej córki, Olgi (żyła tylko 16 godzin po urodzeniu).
Troszczył się o edukację syna, wysłał go do wojskowej szkoły realnej w Enns w Górnej Austrii. Edmund uczył się tam 2 lata, do Wadowic powrócił w 1918 r., kiedy Polska odzyskała niepodległość. Była to zmiana także w życiu rodzinnym Wojtyłów, gdyż 31 października porucznik Karol Wojtyła skończył służbę w wojsku austriackim i 1 listopada formalnie rozpoczął ją w Wojsku Polskim. 56. Pułk Piechoty, dotąd cesarsko-królewski, w którym służył, przekształcił się w 12. Pułk Piechoty Ziemi Wadowickiej.
Heroiczna decyzja małżonków
Wtedy Karol znalazł rodzinie nowe mieszkanie – przy ul. Kościelnej, tuż przy Rynku. W 1920 roku tam właśnie Wojtyłom urodził się drugi syn, Karol – przyszły papież. Przyszedł na świat dzięki heroicznej decyzji swoich rodziców, ciąża Emilii bowiem, była zagrożona, lekarz nie dawał szans na przeżycie ani dziecku ani jej, i sugerował dokonanie aborcji.
Wbrew zapowiedziom lekarzy, dziecko urodziło się zdrowe, ale żona Karola Wojtyły od tego porodu była już cały czas chora. Jej życie naznaczone było coraz większym cierpieniem, nieustanną słabością. Karol musiał przejąć obowiązki domowe. A trzeba przyznać, że był niezwykle oddany żonie i dzieciom, nie prowadził życia towarzyskiego, każdą wolną chwilę spędzał w domu. Robił zakupy, przygotowywał posiłki, zmywał naczynia, sprzątał mieszkanie, prał. W tym okresie przypomniał też sobie wyniesione z domu rodzinnego rzemiosło – krawiectwo. Szył, przerabiał stare ubrania, cerował skarpety.
W 1929 roku zmarła żona Karola. Po jej śmierci pierwsze, co uczynił, to zabrał obu synów: Karola i Edmunda na pielgrzymkę do sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej. Wskazał im, gdzie mają szukać nadziei.
– Ojciec Święty przez całe życie to pamiętał i nieraz wspominał, stanowiło to dla niego ważne doświadczenie – opowiadał kard. Stanisław Dziwisz.
Karol Wojtyła senior nie ożenił się po raz drugi. Pozostał wdowcem, mocno skupił się na wychowaniu młodszego syna – przyszłego papieża. Lolka. Można powiedzieć, że zastępował mu matkę. Z żelazną konsekwencją wypełniał rodzicielskie obowiązki. W oczach sąsiadów stanowił wzór rodzica. Mężczyzna silny, ale jednocześnie po macierzyńsku opiekuńczy. Kształtował charakter Lolka, dbał o jego wszechstronny rozwój, o edukację. Uczył go nawet języka niemieckiego w domu – stąd przyszły papież będzie mówił tym językiem z ojcowskim, austriackim akcentem. Kształtował patriotyzm syna, uczył go historii, streszczał „Trylogię” Sienkiewicza albo czytał na głos wiersze Norwida.
Życie ciągłej modlitwy
Znamienne, że każda czynność miała swój czas i swoje miejsce. Karol Wojtyła senior przestrzegał regularnego rytmu dnia, który wyznaczały: posiłki, wspólne odrabianie lekcji, wieczorne spacery nad Skawą. I systematyczna modlitwa. A także codzienna poranna, zawsze o 7, przed lekcjami szkolnymi Lolka, Msza św. w parafialnym kościele. Razem z synem Wojtyła czytał też w domu Biblię, co w tamtych czasach nie było tak powszechne. Razem odmawiali Różaniec i śpiewali Godzinki do Najświętszej Maryi Panny. Jan Paweł II tak wspominał ojca z tamtych czasów: „Mogłem na co dzień obserwować jego życie, które było życiem surowym. Z zawodu był wojskowym, a kiedy owdowiał, stało się ono jeszcze bardziej życiem ciągłej modlitwy. Nieraz zdarzało mi się budzić w nocy i wtedy zastawałem mego Ojca na kolanach, tak jak na kolanach widywałem go zawsze w kościele parafialnym”.
W 1932 roku Karol Wojtyła przeżył kolejny dramat: śmierć najstarszego syna, Edmunda, który jako lekarz medycyny zaraził się szkarlatyną od chorej pacjentki. Od tego momentu jeszcze bardziej zacieśniły się więzi Karola z młodszym synem Lolkiem.
Kiedy w 1938 r. Lolek zdał maturę, Karol przeprowadził się z nim do Krakowa. Kiedy we wrześniu 1939 r. wybuchła II wojna światowa, tak jak reszta mieszkańców miasta, i oni zaczęli uciekać na wschód. Dotarli do Sanu, za Tarnów, ale kiedy się dowiedzieli, że 17 września Polskę od wschodu zaatakowali Sowieci, wrócili do Krakowa, który był już pod okupacją niemiecką. Wtedy też Lolek zaczął pracować. W 1940 r., z kartą pracy (Arbeitskarte) w ręku, zatrudnił się w zakładach chemicznych Solvay, w kamieniołomach, jako robotnik. Z tej pracy utrzymywał siebie i ojca. Przynosił do domu pożywienie.
Reklama
Jak w Wadowicach, tak teraz w Krakowie Karol prowadził dom, jakby wciąż jeszcze pragnął zastąpić synowi matkę. Przygotowywał posiłki, cerował skarpety, reperował nawet Karolowi buty. W niedzielę razem chodzili do kościoła, przeważnie na 12 do Franciszkanów. Przekuwali cierpienie na wiarę. Dużo rozmawiali.
– Między nimi wywiązała się prawdziwa, głęboka przyjaźń – opowiadał kard. Stanisław Dziwisz.
Sługa Boży Karol
Karol Wojtyła senior odszedł 18 lutego 1941 roku w opinii świętości. Zarówno jego syn – przyszły papież, jak też mieszkańcy Wadowic, którzy go pamiętali, byli przekonani, że wiódł on życie człowieka świętego.
W 100. Rocznicę urodzin św. Jana Pawła II rozpoczął się proces beatyfikacyjny Karola i jego żony Emilii.
Toczą się wprawdzie dwa odrębne postępowania prawno-kanoniczne, ale wątek ich wspólnego życia małżeńskiego jest tu bardzo istotny.
Do wyniesienia na ołtarze niezbędny jest również cud – jeden, wspólny dla obojga małżonków.
Proces Emilii i Karola toczy się na drodze heroiczności cnót. Ma zatem wykazać, czy w swojej codzienności prowadzili oni życie ludzi świętych, pełne wiary, nadziei, miłości, męstwa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.