Biskupi Stanów Zjednoczonych jednogłośnie potępili akty przemocy, do których doszło w Waszyngtonie.
Protestujący wdarli się do Kongresu doprowadzając do przerwania jego posiedzenia, na którym zatwierdzano wynik wyborów prezydenckich. W zamieszkach zginęły cztery osoby, wiele zostało rannych. Policja aresztowała 52 demonstrantów. „My, Amerykanie powinniśmy czuć się zdruzgotani, gdy deptane jest dziedzictwo wolności, które symbolizuje ten budynek” – napisał kard. Wilton Gregory, arcybiskup Waszyngtonu.
Przemoc potępił również przewodniczący episkopatu. „To było bardzo nieamerykańskie. Pokojowa zmiana władzy jest jedną z cech charakterystycznych naszego narodu. W tym trudnym momencie musimy ponownie podporządkować się wartościom i zasadom demokracji, i zjednoczyć jako jeden naród w imię Boga” – napisał abp José Gomez. Zaapelował do wszystkich ludzi dobrej woli o modlitwę o pokój, a obywateli wezwał do powstrzymania przemocy. Zauważył, że wszyscy jesteśmy zobowiązani do uznania ludzkiej godności osób, z którymi się nie zgadzamy i współpracy z nimi dla dobra ogółu.
Z kolei arcybiskup Chicago, kard. Blase Cupich, wydarzenia na Kapitolu określił mianem „hańby narodowej”. „Przemoc, której jesteśmy świadkami, powinna szokować każdego amerykańskiego patriotę i katolika. Oczy świata spoglądają na to, jak sami depczemy wartości najważniejsze dla naszego narodu. Od wielu miesięcy Amerykanie są świadkami erozji demokratycznej formy rządów” – napisał hierarcha w jednym z serii tweetów.
W Waszyngtonie do 21 stycznia, czyli do pierwszego dnia po zaprzysiężeniu Joe Bidena, będzie obowiązywał stan wyjątkowy. Władze obawiają się, że to nie koniec zamieszek. Przewidują, że do starć może dochodzić także w innych częściach miasta.
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.