Nasz świat znajduje się w coraz bardziej śmiertelnym uścisku. I bynajmniej nie jest to wynik pandemii.
Muszę przyznać, że wstrząsnął mną sms, jaki wczoraj dostałam od znajomego: „Aborcja była główną przyczyną śmierci na całym świecie w 2020 r. Według najnowszego raportu Worldmeters, w jej wyniku życie straciło 42 mln 600 tys. nienarodzonych dzieci”. To tak, jakby w ciągu roku przestał istnieć cały polski naród! Przerażający obraz, który zakłada w sobie pewną przewidywalność. O czym mowa? Coraz ostrzejsze ataki na życie, to nie wynik jednej chwili, ale długodystansowych działań. Ich celem jest urabianie naszej mentalności, dyskretne wlewanie w ogólnie serwowany przekaz coraz bardziej toksycznych treści, które z czasem stają się „normalnym pokarmem” i nie wywołują w nas już odruchu wymiotnego.
Przykład? Proszę. Dla mnie dosadnie dokumentujący jedną z najbardziej przeraźliwych zmian, jakie zaszły w naszej mentalności w ostatnich latach - zalegalizowanie w Holandii zgody na eutanazję dzieci. Już sama myśl o tym wywołuje gęsią skórkę. Holandia przeciera kolejne szlaki śmierci, które, prędzej czy później jeśli nie będziemy uważni, zaprowadzą także do nas. Już ostatnio kobiety spod znaku pioruna pytały, dlaczego tak bardzo tkwimy w naszej zaściankowości i nie otwieramy na Zachód – pozwalając na eutanazję. Gdy patrzymy na coraz bardziej agresywne ataki na ludzkie życie, jakie dokonują się na świecie, jedno bez wątpienia jest przewidywalne – będą trwały i przybierały na swej zjadliwej sile. Same się nie zakończą. Bez ludzi sumienia śmiertelny uścisk będzie się coraz bardziej zaciskał, a w świecie zatryumfuje kultura śmierci, przed którą już dawno przestrzegał św. Jan Paweł II.
Że nie są to czcze słowa kilka przykładów tylko z roku pandemii, który stał się czasem zmasowanego ataku na ludzie życie. Zalegalizowano bądź zliberalizowano aborcję w Argentynie, Nowej Zelandii, Francji i we Włoszech. W Hiszpanii zalegalizowano eutanazję, a w Holandii i Kandzie podjęto kroki, by rozszerzyć ją na kolejne kategorie chorych. Co działo się w Polsce sami widzieliśmy. To swoisty paradoks tego czasu pandemii, gdy światowe wysiłki skoncentrowane są na ochronie życia w nierównej walce z koronawirusem. Paradoks, który pokazuje dokąd zmierzamy. Niewiele się w tym względzie zmieni się, jeśli nasze społeczeństwa nie odkryją na nowo wartości życia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.