Komuniści mordowali księży nie tylko na Wschodzie. Papież uznał męczeństwo ks. Luigiego Lenziniego.
Partyzanci przyszli w nocy. Ksiądz Lenzini powinien był już spać, ale z jakiegoś powodu czuwał na modlitwie, gdy do drzwi plebanii ktoś zapukał. Mężczyzna mówiący lokalnym dialektem poprosił, żeby proboszcz udzielił sakramentów choremu. Ksiądz Lenzini zorientował się, że coś się nie zgadza. Zgodnie z prawdą odparł, że był u tego chorego dzień wcześniej. Zaproponował, że pojedzie jeszcze raz rano. Mężczyzna, który próbował wyciągnąć go z domu, odszedł. Zapanowała długa cisza. Ksiądz poszedł spać. To jednak nie był koniec. Po pewnym czasie sprawcy, których było co najmniej czterech, zaatakowali jawnie. Ostrzelali okna plebanii i używając drabiny, weszli do środka przez okno, które znajdowało się na wysokości 7 m. Proboszcz z Crocette próbował wezwać pomoc, bijąc młotkiem w dzwon. Nikt z mieszkańców okolicy nie pospieszył mu na ratunek. Partyzanci schwytali go i wyprowadzili. Ksiądz poprosił ich, by pozwolili mu się chociaż ubrać. – Do tego, co zrobimy, nie potrzeba alby – odpowiedział jeden z napastników. Komuniści wyprowadzili księdza do winnicy znajdującej się zaledwie pół kilometra od kościoła. Tam zaczęli się nad nim znęcać. W pewnym momencie proboszcz stracił przytomność, ale odzyskał ją, a sprawcy kontynuowali tortury. Zabili go tzw. strzałem katyńskim – z małej odległości w kark. Zakryte cienką warstwą ziemi ciało znaleziono dopiero po tygodniu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).