Wywołajmy nową rewolucję październikową! – wzywa półtora tysiąca ludzi na Facebooku. A róże różańcowe, kompletnie o tym nie wiedząc, spokojnie wymieniają się tajemnicami.
Chwyć za broń, która potrafi być karabinem maszynowym. Zmieniamy historię! – przeczytałem dziś na Facebooku. I przetarłem oczy ze zdumienia – październik niech zasłynie nową rewolucją! W 1917 roku wybuchła rewolucja październikowa, która miała dalekosiężne skutki. Między innymi zaowocowała prześladowaniem Kościoła, rozwojem komunizmu, a także masowych obozów zagłady. Maryja w Fatimie prosiła o codzienne odmawianie Różańca. Mówiła też o potrzebie nawrócenia Rosji. Odpowiedzmy na Jej apel, niech dokona się teraz odwrotność tego, co stało się w październiku roku 1917. Co zrobić? Odmówić choćby jedną dziesiątkę Różańca. Kiedy? Codziennie. Tak, to jest szalony pomysł, ale jako że gwałtownicy zdobywają królestwo niebieskie, bierzemy się za to.
Nie odmówię odmawiania
Bardzo spodobała mi się ta akcja. A raczej jej porywająca forma i rewolucyjna retoryka. Dotąd ze słowem „rewolucja” kojarzyła mi się raczej Róża Luksemburg, a tu taka odmiana… Ale przecież internetowy zryw na Facebooku to nic innego, jak tylko nowocześnie opakowana… róża różańcowa. W czasie gdy 1555 osób loguje się w sieci, zapewniając o dziesiątce Różańca (stan licznika z 12 października 2010) setki tysięcy, a może i miliony ludzi na całym świecie spokojnie wymieniają się tajemnicami. Uczestniczą w Żywym Różańcu, dzięki któremu modlitwa maryjna płynie i płynie na zasadzie „never-ending story”. To rodzaj modlitwy nieustannej, ciągłego szturmu do nieba. Uczestnictwo w niej jest proste, jak schemat linii warszawskiego metra i przypomina do złudzenia margaretkę – akcję modlitwy za kapłanów. Uczestnicy Żywego Różańca należą do grupy, zwanej różą. Każda osoba z róży przez miesiąc odmawia jedną z tajemnic: na przykład Wniebowstąpienie Pana Jezusa. Raz w miesiącu, zazwyczaj w pierwszą niedzielę, członkowie róży dokonują zmiany tajemnic. W praktyce odbywa się to przez losowanie lub odhaczanie kolejnej parafki w alfabetycznym „spisie lokatorów”. Pierwotnie róża liczyła 15 osób. Rozpoczynając 25. rok pontyfikatu, Jan Paweł II zaskoczył jednak wszystkich i w liście apostolskim „Rosarium Virginis Mariae” wprowadził nową część Różańca – tajemnice światła. Po tej modyfikacji w grupie modli się 20 osób.
Listonosze dźwigają medaliki
Na pomysł nieustannej modlitwy różańcowej wpadła w roku 1826 Francuzka Paulina Jaricot. Dziewczyna już jako siedemnastolatka zdecydowała się żyć jedynie dla Boga i złożyła prywatny ślub czystości. W robotniczej dzielnicy Lyonu zaczęła organizować 15-osobowe grupy, które okrzyknięto później „żywymi różami”. Każda z osób tworzących piętnastkę, zobowiązywała się do odmawiania jednej tajemnicy. W ten sposób – kombinowała Francuzka – wszyscy razem odmówią codziennie cały różaniec! „Piętnaście węgli: jeden płonie, trzy lub cztery tlą się zaledwie, pozostałe są zimne… Ale zbierzcie je razem, a wybuchną ogniem! Oto właściwy charakter Żywego Różańca” – notowała w swoim dzienniczku. Prosiła, by odmawiać ten Różaniec w intencji misjonarzy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.