Postać św. Elżbiety Węgierskiej - wzoru dla ludzi sprawujących przewodnią rolę w społeczeństwie, przypomniał Benedykt XVI podczas audiencji ogólnej 20 października w Watykanie. Zaznaczył, że sprawowanie władzy na każdym poziomie powinno być posługą sprawiedliwości i miłosierdzia w nieustannym poszukiwaniu dobra wspólnego. Na Placu św. Piotra zgromadziło się około 22 tys. wiernych z całego świata.
Trudną próbą było pożegnanie z mężem pod koniec czerwca 1227, gdy Ludwik IV dołączył do krucjaty cesarza Fryderyka II, przypominając małżonce, że jest to tradycją władców Turyngii. Elżbieta odpowiedziała: „Nie będę cię zatrzymywać. Dałam całą siebie Bogu, a teraz muszę dać także ciebie”. Jednakże gorączka zdziesiątkowała wojsko a Ludwik sam zachorował i zmarł w Otranto, jeszcze przed wejściem na pokład okrętu we wrześniu 1227 r., gdy miał dwadzieścia siedem lat. Gdy Elżbieta dowiedziała się o tym, była tak strapiona, że zamknęła się w samotności, później jednak, umocniona modlitwą i pocieszona nadzieją na ponowne spotkanie z nim w Niebie, zaczęła znów interesować się sprawami królestwa. Czekała ją jednak jeszcze jedna próba: jej szwagier przywłaszczył sobie prawo do sprawowania władzy w Turyngii, ogłaszając się prawdziwym spadkobiercą Ludwika i oskarżając Elżbietę, że jest pobożną kobietą niezdolną do rządzenia. Młodą wdowę z trójką dzieci wypędzono z zamku Wartburg tak, iż zaczęła szukać schronienia. Pozostały z nią jedynie dwie służące, które jej towarzyszyły i powierzyły dzieci opiece przyjaciół Ludwika. Wędrując przez wioski Elżbieta pracowała tam, gdzie ją przyjęto, pomagając chorym, przędła i szyła. Podczas tej kalwarii, znoszonej z wielką wiarą, cierpliwością i zawierzeniem Bogu, niektórzy krewni, którzy pozostali wobec niej lojalni i uważali rządy jej szwagra za nielegalne, przywrócili jej dobre imię. Tak więc Elżbieta na początku 1228 r. mogła otrzymać odpowiedni dochód, by schronić się na zamku rodziny w Marburgu, gdzie mieszkał także jej kierownik duchowy brat Konrad. To on poinformował papieża Grzegorza IX o następującym fakcie: „W Wielki Piątek w 1228 r., kładąc ręce na ołtarzu w kaplicy swego miasta Eisenach, gdzie przyjęła Braci Mniejszych, w obecności niektórych braci i krewnych Elżbieta zrezygnowała z własnej woli i wszystkich marności świata. Chciała również wyrzec się wszystkiego, co posiadała, ale odradziłem jej ze względu na miłość do ubogich. Wkrótce potem zbudowała szpital, zgromadziła chorych i kalekich i przy własnym stole usługiwała najnieszczęśliwszym i najbardziej opuszczonym. Gdy ją za to zganiłem, Elżbieta odpowiedziała, że od ubogich otrzymywała szczególną łaskę i pokorę” (Epistula magistri Conradi, 14-17).
Możemy dostrzec w tym stwierdzeniu pewne doświadczenie mistyczne podobne do tego, jakie przeżył święty Franciszek: Biedaczyna z Asyżu zaznaczył bowiem w swym testamencie, że posługując trędowatym, to, co wcześniej było gorzkie, zamieniło się w słodycz duszy i ciała (Testament, 1-3). Elżbieta spędziła ostatnie trzy lata w założonym przez siebie szpitalu, posługując chorym, czuwając przy umierających. Zawsze starała się wykonywać najbardziej upokarzające posługi i prace najbardziej odrażające. Stała się tą, którą moglibyśmy nazwać kobietą konsekrowaną pośród świata (soror in saeculo) i stworzyła, wraz z innymi swymi przyjaciółkami, ubranymi w szare habity, wspólnotę zakonną.
Nieprzypadkiem jest patronką Trzeciego Zakonu Regularnego Świętego Franciszka i Świeckiego Zakonu Świeckiego.
W listopadzie 1231 dostała silnej gorączki. Kiedy rozniosła się wieść o jej chorobie, zbiegło się bardzo wielu ludzi, aby ją zobaczyć. Po dziesięciu dniach poprosiła o zamknięcie bramy, aby mogła pozostać sama z Bogiem. W nocy 17 listopada zasnęła słodko w Panu. Świadectwa o jej świętości były tak liczne i tak różnorodne, że już w cztery lata później papież Grzegorz IX ogłosił ją świętą i w tym samym roku konsekrowano w Marburgu piękny kościół ku jej czci.
Drodzy bracia i siostry, w postaci świętej Elżbiety widzimy, jak wiara i przyjaźń z Chrystusem tworzą poczucie sprawiedliwości, równości wszystkich, praw innych oraz tworzą miłość i miłosierdzie. Z tego miłosierdzia zaś rodzi się także nadzieja, pewność, że Chrystus nas miłuje i że Jego miłość czeka na nas i w ten sposób uzdalnia nas do naśladowania Chrystusa i dostrzegania Chrystusa w bliźnich. Święta Elżbieta zachęca nas do odkrywania na nowo Chrystusa, do miłowania Go, abyśmy mieli wiarę i w ten sposób odnajdywali prawdziwą sprawiedliwość i miłość, jak również radość, że pewnego dnia zostaniemy zanurzeni w miłości Bożej, w radości wieczności z Bogiem. Dziękuję.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.