Służąc bezdomnym nie dbał o siebie, o własne zdrowie. Było to widać szczególnie w czasie pandemii.
Zamordowany dziś w Como ks. Roberto Malgesini bez reszty oddał się ubogim – mówi bp Oscar Cantoni. Zauważa on, że służąc bezdomnym nie dbał o siebie, o własne zdrowie. Było to widać szczególnie w czasie pandemii, kiedy to ks. Malgesini pomimo zagrożenia codziennie spotykał się z bezdomnymi i migrantami.
Był też świadomy grożącego mu niebezpieczeństwa. Ludzie ulicy, którzy wiele wycierpieli, niejednokrotnie borykają się z różnymi zaburzeniami psychicznymi. Dla mnie był jak syn, ale w Como szanowali go wszyscy – mówi bp Cantoni.
„Postanowił poświęcić się ubogim i ostatnim. Możemy go nazwać duszpasterzem ostatnich. W naszym mieście wszyscy przyjęli go bardzo dobrze i szanowali. Wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i wyznawcy innych religii oraz niewierzący. Widzieli bowiem, jak wielkie było jego zaangażowanie. A przy tym robił to wszystko z wielką prostotą i radością. Był kapłanem szczęśliwym. Jego szczęście wypływało z odkrycia, że może służyć Jezusowi, spotykając się z Nim w Jego żywym ciele, którym są ubodzy. Ubogim oddał wszystko, za nich dziś rano przelał również własną krew – powiedział Radiu Watykańskiemu bp Oscar Cantoni. - Chcę go zatem wspominać z wielką czcią, bo myślę, że możemy go nazywać męczennikiem miłosierdzia. Miłosierdzia, w którym bez reszty oddajemy się innym w duchu całkowitej bezinteresowności. To miłosierdzie każe nam również przebaczać urazy, przebaczać tym, którzy nas krzywdzą. Oto piękny wizerunek, który pozostawił po sobie ks. Roberto.“
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.