O obecności katolików w życiu publicznym z biskupem Stanisławem Budzikiem rozmawia Bogumił Łoziński.
Na obrazie Kościoła ciążą obecnie kwestie finansowe, nagłaśniana jest sprawa Komisji Majątkowej. Powstaje wrażenie, że Kościół skupia się na sprawach materialnych. Jak to zmienić?
– Niestety, w Polsce można bezkarnie formułować wobec Kościoła katolickiego nieprawdziwe zarzuty. Podaje się wzięte z księżyca sumy, formułuje brutalne oskarżenia, których nikt nie ośmieliłby się skierować w stronę innej wspólnoty religijnej. Nikt nie wspomni o tym, że obok Komisji Majątkowej, regulującej sprawy Kościoła katolickiego, istnieją także działające na tych samych zasadach komisje regulacyjne dla innych wyznań i religii: prawosławna, ewangelicka, dla gmin żydowskich oraz tzw. międzykościelna. Sprawy Kościoła katolickiego stanowią mniej niż jedną trzecią wszystkich złożonych wniosków. Tezy o rzekomym bogactwie Kościoła w Polsce to mity. Gdyby poznać budżety wielu polskich diecezji, czy Sekretariatu Episkopatu Polski, to opinia publiczna byłaby zdumiona, jak są niskie. Owszem, Kościół prowadzi parafie, dzieła charytatywne i edukacyjne, zatrudnia ludzi. Z tym w sposób naturalny jest związana sfera ekonomiczna. Od czasów apostolskich Kościół wydaje pieniądze na cztery podstawowe cele: duszpasterstwo, dzieła charytatywne, sprawowanie kultu i utrzymanie duchownych. Po dwóch tysiącach lat cele te zasadniczo się nie zmieniły i tak jest także w Kościele w Polsce.
We właściwych proporcjach?
– Zasada jest taka, że w dwóch pierwszych przypadkach można wydawać bez ograniczeń, w dwóch pozostałych należy uważać, aby nie wpaść w przesadę. W Polsce te proporcje wydatków nie są zachwiane, na pewno wydajemy dużo na apostolstwo, rosną środki na dzieła charytatywne. Wiele kosztuje wybudowanie i utrzymanie obiektów sakralnych, często zabytkowych. Także sytuacja ekonomiczna duchowieństwa jest ustabilizowana. Ogólnie rzecz biorąc, na tle niektórych krajów Europy, np. Niemiec czy Włoch, nasz Kościół bardzo musi się liczyć z wydatkami.
Może trzeba wprowadzić inny sposób finansowania Kościoła?
– Rozważamy różne możliwości. Interesujący jest model węgierski, gdzie oprócz jednego procenta na organizację pożytku publicznego można przekazać jeden procent na wybrany Kościół czy związek wyznaniowy. Gdyby taki model funkcjonował u nas, można by było przekształcić tzw. Fundusz Kościelny. Tyle że w obecnej atmosferze, gdy niektóre partie budują swoją tożsamość tylko na walce z Kościołem, raczej trudno będzie takie rozwiązanie wprowadzić.
Ksiądz Biskup wskazuje na złą atmosferę wokół Kościoła, a przecież od pięciu lat Polską rządzą partie, które odwołują się do wartości chrześcijańskich. Czy to nie paradoks?
– Owszem, to jest paradoks, który wynika z faktu, że na rolę Kościoła wielu patrzy jeszcze z perspektywy PRL-u, kiedy Kościół był zepchnięty do zakrystii i niektórzy wciąż uważają, że tam jest jego miejsce. Tymczasem dziś na świecie normą jest to, że Kościół jako licząca się siła społeczna bierze czynny udział w życiu publicznym, wnosząc do niego bardzo cenny wkład.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).