Czy na nieewangeliczne zachowania należy odpowiadać w równie nieewangeliczny sposób?
Akty wandalizmu, niszczenie figur i krzyży, podpalanie świątyń, to wszystko zdarza się coraz częściej. Reakcją z reguły bywa oburzenie, protesty, angażowanie odpowiednich służb. W mediach społecznościowych – niestety – także skierowane do sprawców obelgi, poniżanie, niecenzuralne epitety, przekleństwa. Wielu ma wątpliwości. Czy na nieewangeliczne zachowania należy odpowiadać w równie nieewangeliczny sposób? Spośród dwóch możliwych sposobów reagowania wybierzmy jeden. Ewangeliczny.
Przed paroma dniami kilku młodocianych sprawców, najprawdopodobniej pod wpływem alkoholu, zniszczyło maczetami krzyż, ustawiony w pobliżu Lizzano (okolice Bolonii). Swoje dzieło „utrwalili” nagraniem na smartfonie. Podobno chcieli odmówić przy zniszczonym krzyżu Pozdrowienie Anielskie. Ale… zapomnieli słów modlitwy. Dziś, w internetowym wydaniu Avvenire (włoski dziennik katolicki), opublikowano skierowany do nich list otwarty. «Perché l'avete fatto?» Dlaczego to zrobiliście?
Autorem jest pracujący w Neapolu znany duszpasterz młodzieży, ks. Maurizio Patriciello. Na Facebooku ma prawie 85 tyś. obserwujących. Niejeden polski duchowny może tylko pozazdrościć. Jego reakcja na czyn nastolatków różni się od tej, jaką w podobnych sytuacjach obserwujemy w Polsce. Warto przytoczyć kilka fragmentów.
Don Maurizio pisze najpierw o bólu. Swoim i Ukrzyżowanego. Dla duchownego to dobry moment, by postawić młodym pytanie: „Czy zdaliście sobie sprawę, że Człowiek przybity do drzewa pozwolił wam to zrobić nie stawiając oporu? To chwila, w której nie jesteście nawet w stanie wyobrazić sobie jak bardzo was kocha. Jeśli, mam nadzieję, kiedykolwiek zetknęliście się z Ewangelią, z pewnością zauważycie, że zareagował w taki sam sposób gdy przed dwoma tysiącami lat został skazany na śmierć. Milczał wtedy, milczy dziś, będzie milczał jutro”.
Bez potępiania. Wierząc, że także profanacja krzyża może być okazją do głoszenia Ewangelii. Bo „miłującym Boga wszystko pomaga ku dobremu”. Można?
Idźmy dalej. Autor nie ogranicza się do stawiania pytań młodym. Jeżeli ktoś niszczy krzyż także wierzący muszą stawiać sobie pytania. Bardzo ważne. A odpowiedź na nie uzależniona jest od tego, co usłyszą od sprawców. „Pomóżcie nam zrozumieć co możemy zrobić, byście nie musieli już więcej ranić siebie i nas”. Ta prośba otwiera przestrzeń dialogu i słuchania.
Czytając ten fragment listu przypomniałem sobie inne wydarzenie. Nie pamiętam już kto je opisywał. Prawdopodobnie Guy Gilbert (duszpasterz paryskich przestępców) w „Małych krokach miłości” lub Jean Vanier we „Wspólnocie”. Po jednym z rozbojów policjant zwraca się do młodocianego przestępcy z pytaniem: „Kto cię tak mocno poranił, że teraz jedynym sposobem na życie jest dla ciebie ranienie innych”. Uzasadnione. Każdy, kto pracował w środowiskach „specjalnej troski” (chyba lepiej pasuje niż środowiska przestępcze) wie, że takie zachowania mają swoje źródło. Najczęściej nie mające nic wspólnego z tak zwanymi obcymi kulturowo wzorcami.
Guy proponuje terapię wśród zwierząt na farmie w Prowansji (policja nie ma prawa wejścia do środka) i rodziny zastępcze. Co zaproponował Don Maurizio?
„Mogę wysłać wam zaproszenie? Chcecie przyjechać i odwiedzić Neapol, poznać Adriana, Umberto, Pio, całą tę hałaśliwą ferajnę? Jestem pewien, że doświadczycie nawzajem, wy i oni, wielkiego dobra i narodzi się między wami wielka przyjaźń, którą będziecie pielęgnować do końca życia”.
Czytam list i marzę. Zamiast obelg, wątpliwych akcji z furgonetkami, poniżającego ciągania po ulicach, odpowiadania agresją na agresję, zaproszenie. Do miejsca, gdzie nawzajem doświadczymy wielkiego dobra.
Znajdą się odważni?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).