Eksplozja w Bejrucie, to kolejny z całej serii potężnych ciosów wzmagających cierpienie mieszkańców Libanu.
Od miesięcy borykają się oni z ogromnym kryzysem politycznym, gospodarczym i finansowym. „Ludziom żyje się coraz gorzej. Ogromne uderzenie w serce Libanu dołożyło jedynie kolejnych cierpień” – mówi Radiu Watykańskiemu przebywający w Bejrucie ks. Przemysław Szewczyk.
Kapłan ze Stowarzyszenia „Dom Wschodni – Domus Orientalis” podkreśla, że Libańczycy bardzo potrzebują pomocy z zewnątrz. Sami nie są w stanie podnieść się z obecnej sytuacji. Zauważa, że centrum Bejrutu do złudzenia przypomina teraz zrównane z ziemią Aleppo.
"Wczoraj był ogromny szok i troska o najbliższych. Tym wszyscy żyli: żeby sprawdzić co się stało z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi, żeby pomóc tym, którzy ucierpieli bezpośrednio. Natomiast w chwili obecnej jest wielkie sprzątanie tego, co można sprzątnąć tego, co można naprawić” – mówi papieskiej rozgłośni ks. Szewczyk. Wskazuje, że w centrum cały czas pracują służby ratunkowe. Na ulicach jest też wielu ludzi, którzy sprzątają miasto. „Są obecni szczególnie w miejscach oddalonych od epicentrum wybuchu, gdzie powylatywały szyby z okien i straty są mniejsze, ale trzeba to posprzątać. Jeśli chodzi o sposób przeżywania, to chyba dzisiaj jest więcej smutku i płaczu niż wczoraj. Szok jednak mobilizuje, trudniejszy jest kolejny dzień, kiedy człowiek się budzi i się okazuje, że to wcale nie był zły sen i trzeba będzie teraz żyć w tej sytuacji, to jest dużo trudniejsze" – podkreśla kapłan.
Dodaje, że olbrzymie straty materialne poniósł m.in. klasztor i kościół franciszkanów, który znajduje się w centrum Bejrutu. "To jest uderzenie za uderzeniem. Kraj już od dekad żyje w dużym kryzysie politycznym i system, ustalony na początku funkcjonowania nowożytnego Libanu, okazuje się coraz bardziej zawodny. Od roku mamy masowe protesty społeczne młodego pokolenia, które całkowicie odrzuca system ustalony przez ich dziadków i ojców. Od pół roku mamy bardzo poważny kryzys finansowy, bo system bankowy się całkowicie rozsypał, ludzie stracili nawet trzy czwarte swoich oszczędności. Inflacja osłabiła siłę nabywczą pieniądza, pensje spadły o połowę. Nawet klasa średnia staje się teraz uboga. Ludziom żyje się bardzo ciężko. No i jeszcze na domiar złego cios w serce kraju, w stolicę, i zniszczenie portu” – wylicza ks. Szewczyk. Podkreśla, że wczorajsza tragedia wpisuje się w cykl nieszczęść i trudności, z którymi boryka się Liban. „Na pewno to wezwanie Ojca Świętego do modlitwy i do pomocy międzynarodowej jest bardzo potrzebne, bo ten kraj się coraz bardziej pogrąża" – mówi ks. Szewczyk odnosząc się do papieskiego apelu wygłoszonego w czasie audiencji ogólnej.
W obecnej sytuacji Stowarzyszenie „Dom Wschodni – Domus Orientalis” uruchomiło zbiórkę „Pomoc dla Bejrutu”. Zebrane środki zostaną przeznaczone na odbudowę zniszczonych domów i zakładów pracy.
Środki można przekazać przelewem na konto:
Stowarzyszenie „Dom Wschodni – Domus Orientalis”
ul. Więckowskiego 13, 90-721 Łódź
mBank, 70 1140 2004 0000 3002 7483 9388
Tytuł przelewu: Pomoc dla Bejrutu!
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.