Wszystko płynie

Czas unieważnia spory. Nas też „unieważni”.

Reklama

Połowa lipca. Tak mniej więcej. Epidemii w Polsce dzień 136, z 353 przypadkami nowych zachorowań. I pięć dni po wyborach prezydenckich. Nastroje jeszcze się nie uspokoiły. Jedni liżą rany po porażce ich kandydata, inni triumfują. Lament tych pierwszych nawet trochę rozumiem. Odreagowują. Nie jest łatwo godzić się z porażką. Postawa tych drugich częściej mnie złości. Pokonanego nie trzeba kopać. Zwłaszcza że to zwycięstwo...  Delikatnie mówiąc – mało przekonujące. Głosy rozłożyły się prawie pół na pół. Chcemy tak do końca świata boksować się, kopać i gryźć? Dlatego, choć zamierzałem pisać o pewnej paskudności, dziś sobie odpuszczę. Oliwa to dobra do pomidorów. Zwłaszcza z odrobiną octu balsamicznego. Do ognia nie należy jej dolewać.

Byłem parę dni temu w górach. Wyskoczyłem na jeden dzień na Babią. Wiadomo, trasy tak widokowe, że przy dobrej pogodzie dech zapiera. Przy okazji zapuściłem się też na Małą Babią, gdzie turystów znacznie mniej, a widoki ciut inne i nie mniej ciekawe. Bliska już Mędralowa, na którą Słowacy chodzą jako na najdalej wysunięty na północ punkt swojego kraju, dalej wielki masyw Pilska, imponująca w swojej samotności Romanka, oddzielona od bardziej znanych Rysianki i Lipowskiej przepiękną Przełęczą Pawlusią,  w dali Skrzyczne i Klimczok, gdzieś na horyzoncie Lysa Hora, o Tatrach, Niżnych Tatrach, Choczskich Wierach, Małej i Wielkiej Fatrze już nawet nie mówiąc. No i z jednej strony ta Orawa, o której skalistych grzędach otoczonych chmurami i mgłach w kosodrzewinach śpiewało się niegdyś piosenkę, a z drugiej tak bliska, a tak  daleka gdy jedzie się samochodem Kotlina Żywiecka. Za którą, gdzieś w szarościach mgiełki, mój dom... Tylko na wschód nie widać ani Turbacza, ani Lubonia, Szczebla, Lubogoszcza, Śnieżnicy, Ćwilina, ani Mogielicy ani leżącej już dalej Radziejowej, a tym bardziej Pienin, bo Babia zasłania :)....   Ech! A potem, zawracając na Żywieckich Rozstajach poszedłem na Markowe Szczawiny.

Lasem, małymi polanami: urokliwy szlak. Chyba z dobrych dwadzieścia lat tamtędy nie szedłem. A nie w śniegu, to jeszcze dawniej. Przysiadłem na Fickowych Rozstajach, przy pięknie spróchniałych pniach. Wspomniałem przyjaciół, z którymi byłem tam przed laty. Z jednym wychylam od czasu do czasu parę kufli piwa, drugi gdzieś w Niemczech, czasem bywa w Polsce. Trzeci... Tego odwiedzam na cmentarzu. Z nas wszystkich był najstarszy i chyba najbardziej chciał być święty. Wiedziony tymi ideałami,  jako jedyny z nas, już w wolnej Polsce, zaangażował się w politykę. Ta, jak to bywa, mocno mu dokopała...   Nikt z nas nie mógł przewidzieć wtedy, jak potoczą się nasze losy. Byliśmy otwarci na przyszłość, pełni wielkich ideałów. Trwał jednak stan wojenny. Na szczycie Babiej prócz nas i WOPistów chroniących się przed wiatrem pod małym jeszcze wtedy murkiem z kamieni nikogo nie było. Czy mogliśmy przypuszczać, że za siedem lat Bóg „zwróci nam w ojczyźnie wolność” i wszystko, łącznie z ilością turystów na Babiej, tak po prostu się zmieni?

Na tym samym szlaku, już blisko schroniska, jest żlebik. Dwadzieścia lat temu nagle „uruchomił się”. Zrobiło się niebezpiecznie. Szlak – słusznie – zamknięto. Bo, jak ocenił znajomy geolog, z którym poszliśmy to osuwisko na własne oczy zobaczyć, nic tam nie było ustabilizowane i w każdej chwili mogło ruszyć dalej. Dziś można już przejść i niczego nie zauważyć. Wszystko pozarastało nową roślinnością.  Tylko stare tablice ostrzegające przed niebezpieczeństwem przypominają o dawnej katastrofie. Jak to w życiu bywa, czas unieważnił tak ekscytujący dawniej temat...

Na wspominki dziadka zebrało? Ano piszę o tym, bo dziś też ekscytujemy się, dyskutujemy, nawet wytaczamy przeciwko sobie działa miotające coraz ostrzejsze słowa. Za dwadzieścia lat  czas te nasze spory unieważni. Za czterdzieści nikogo, prócz fascynatów historii myśli politycznej, nie będą już interesowały. A za sto lat o takim drobnym epizodzie jak wybory prezydenckie w kowidowym 2020 roku pewnie już nawet na lekcjach historii nie będą wspominać. Realistycznie trzeba dodać: nasze mogiły też dawno ktoś już przekopie. Trzeba przecież miejsca na pochówek kolejnych zmarłych. Tylko góry będą pewnie stały, jak dziś stoją. Tylko Bóg w niebie pozostanie na wieki. I mam nadzieję, że my wszyscy razem z Nim. „I ci co bronili i ci co się wdarli” w pokoju szczerym i wiecznym.... Zupełnie bez sensu to skakanie dziś sobie do gardeł...

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama