Od przyszłego roku szkolnego już wszystko powinno wrócić, miejmy nadzieję, do normalności. Może jeszcze w tym roku szkolnym, aczkolwiek formuła dobrowolnego wysyłania dzieci do placówek opiekuńczych wydaje się formułą najbardziej optymalną - podkreślił w środę rzecznik rządu Piotr Müller.
Müller pytany był w radiowej Jedynce, czy powinno się posyłać dzieci do placówek oświatowych. Jak podkreślił, decyzja w tej sprawie należy do rodziców. Wyjaśnił, że możliwość pozostawienia dzieci pod opieką jest m.in. dlatego, że wiele osób chce wrócić do pracy.
Rzecznik rządu przyznał, że obecna sytuacja w szkołach, w tym nauczanie online, to wyzwanie, przed którym stoi wiele państw w Europie i na świecie.
"Wiemy doskonale, że to nie będzie w pełni realizowany program tak, jak byłoby to, gdyby szkoły funkcjonowały na pełnych obrotach" - dodał.
"Natomiast to jest okres przejściowy i do końca roku szkolnego najprawdopodobniej w ten sposób to może wyglądać, a od przyszłego roku szkolnego już wszystko powinno wrócić, miejmy nadzieję, do normalności. Może jeszcze w tym roku szkolnym, aczkolwiek ta formuła, która jest w tej chwili, czyli dobrowolnego wysyłania dzieci do szkół, placówek opiekuńczych, wydaje się formułą najbardziej optymalną" - powiedział Müller.
Dopytywany, czy w sprawie otwarcia szkół zapadły już jakieś decyzje, rzecznik rządu zaprzeczył. Zwrócił też uwagę, że w szkołach niedługo będą się odbywały egzaminy, a w takich okresach zajęcia zawsze prowadzone były w inny sposób niż na co dzień.
Poza kilkoma wyjątkami do 7 czerwca zajęcia stacjonarne w szkołach są zawieszone, kontynuowana ma być nauka zdalna. 8 czerwca zaczynają się matury, a 16 czerwca - egzamin ósmoklasisty.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.