Dzisiaj warunki życia na wyspie znacznie się pogorszyły...
„Nie chcę zapomnieć o wyspie Lesbos” – tymi słowami kilka dni temu, w uroczystość wielkanocną, Papież Franciszek przypomniał o cierpieniach migrantów i uchodźców, wśród nich wielu dzieci, przebywających na greckiej wyspie u wybrzeży Turcji. Ojciec Święty przebywał pomiędzy nimi cztery lata temu. 16 kwietnia obóz Moria wraz z nim odwiedzili: Patriarcha Ekumeniczny Konstantynopola Bartłomiej oraz arcybiskup Aten i całej Grecji Hieronim.
Franciszek nigdy nie stracił kontaktu z wyspą na Morzu Egejskim, na której przebywają głównie Afgańczycy, ale także Irakijczycy, Irańczycy, Syryjczycy, Jemeńczycy oraz przybysze z różnych krajów północnej Afryki. W tej chwili obóz na Lesbos nie jest w stanie przyjmować kolejnych osób, również z powodu zagrożenia epidemicznego. W obecnym czasie ze względu na stan pandemii tysiące uchodźców zostaje tymczasowo przeniesionych przez władze greckie do lokalnych hoteli. Na Lesbos wykryto do tej pory osiem przypadków zarażenia koronawirusem wśród ludności, jeden z nich na wyspie Samos. Mówi abp Nikólaos Printezis, administrator apostolski diecezji Chios, Lesbos i Samos.
„Dzisiaj warunki życia na wyspie znacznie się pogorszyły: państwo robi wszystko co możliwe, przenosząc niektórych w inne miejsca, ponieważ wyspa, która gości tysiące uchodźców również bardzo cierpi z tego powodu. Obóz może przyjąć 800 osób, a przebywa w nim ponad 15 tys. – podkreślił abp Printezis. Chodzi o ludzi, którzy żyją bez prawdziwego domu i są pozbawieni urządzeń sanitarnych. Potem zaczynają się problemy pomiędzy osobami, które nie pochodzą z tych samych krajów, które chciałyby wrócić do domu, albo udać się do innego państwa europejskiego, aby tam znaleźć lepsze życie.“
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.