W niedzielę w katastrofie śmigłowcowej zginął 41-letni Kobe Bryant - legenda koszykówki. Przypominamy jego opowieść o katolickim księdzu, który najbardziej mu pomógł w ciężkim czasie, gdy był oskarżony o gwałt.
Bryant mówił o tym w wywiadzie dla pisma GQ.
24-letni wówczas koszykarz został oskarżony w zgwałcenie 19-letniej pracownicy hotelu. Przyznał, że z nią współżył, ale zaprzeczył, by był to gwałt. Kobieta wycofała później swe oskarżenia, a sam Bryant przeprosił za swoje zachowanie, dodając, że choć uważa, że zbliżenie miało charakter dobrowolny, to rozumie, że ze strony kobiety mogło to wyglądać trochę inaczej. Wydarzenia te zachwiały małżeństwem Bryantów. Żona Vanessa złożyła wniosek o rozwód, ale wycofała go. Małżeństwo wspólnie wychowywało cztery córki, z których jedna zginęła z ojcem w katastrofie.
Kobe przyznał po latach, że okres pozostawania w cieniu oskarżeń był dla niego czasem refleksji. Zastanawiał się, co jest w życiu ważne, a co nie. I co to znaczy, że najpierw wszyscy cię kochają, a potem nienawidzą. Do tego bał się pójść do więzienia.
- Człowieku, chodziło o (karę od) 25 lat albo dożywocie. Byłem przerażony - wyznał dziennikarzowi.
Dodał, że jest katolikiem, został wychowany na katolika i katoliczkami są jego córki. A jedynym, co mu naprawdę pomogło w czasie procesu, była rozmowa z katolickim księdzem.
- To było naprawdę zabawne: patrzył na mnie i powiedział: „Zrobiłeś to?”. Odpowiedziałem: „Oczywiście, że nie”. Potem spytał: „Masz dobrego prawnika?” Ja na to: „Uhmm, jest fenomenalny”. Na to odparł po prostu: „Odpuść to. Idź dalej. Bóg nie daje ci niczego, z czym nie mógłbyś sobie poradzić, to jest w Jego rękach. Tego nie da się kontrolować. Więc odpuść". To był punkt zwrotny - wyznał Kobe Bryant.
Więcej o katastrofie:
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.