Kiedy metafora staje się rzeczywistością.
Nie znam wielkiego człowieka, który by nie miał swoich małych słabości. Inteligencja często idzie w parze ze złośliwością, nadzwyczajne zdolności artystyczne z bałaganiarstwem, miłosierdzie z brakiem cierpliwości. Wymieniać można długo.
Zasłużony dla budowy świątyń w naszej diecezji ś.p. ksiądz biskup Jan Zaremba, podczas Mszy Krzyżma – posługując się sztubacką retoryką – walnął łapą proboszcza katedry, próbującego przewrócić mu kartkę w mszale. Arbiter elegantiarum, jak o proboszczu mawiano, jakoś się nie obraził, a jedyną jego winą, w odczuciu obserwujących scenkę kleryków, było to, że nigdy nie służył do mszy w biskupim pałacu. Bo gdyby służył, z pewnością by wiedział, że pasterz uczulony jest na dwa detale: nienagannie wyprostowane frędzle dywanu w kaplicy i właśnie kartki w mszale. Żadnemu klerykowi nie wolno było ich tknąć.
Nikt się nie dziwił, nikt nie gorszył. A jeśli dalej opowieści o incydentach przekazywano, to z przymrużeniem oka, w formie anegdoty, bardziej budując słuchacza niż gorsząc.
Zresztą owe potykanie się o małość działało w dwie strony. Przywołał kiedyś biskup Jan ceremoniarza. „Powiedz turyferariuszowi, że biskupowi też się kadzi”. Na co rezolutny ceremoniarz odparł błyskawicznie: „Kadzi się księdzu biskupowi, kadzi”. Uśmiechnął się pasterz z uznaniem i… zatopił w modlitwie, chwaląc po celebracji inteligencję kleryka.
Krążą jakoś po głowie te wszystkie zaprzeszłe historie po obejrzeniu w Sieci krótkiego filmu z Placu Świętego Piotra. Ani mnie dziwi, ani gorszy, tym bardziej, że papież następnego dnia przeprosił, kolejny raz pokazując swoją wielkość. A jeśli coś mnie przy okazji tej historii smuci, to zaobserwowany przy okazji brak proporcji. Warto zestawić ilość odsłon i komentarzy do tego filmu z ilością odsłon i komentarzy do styczniowej intencji modlitewnej. Trochę jakby postawił obok siebie słonia i mrówkę. Histeryczne niekiedy wręcz reakcje przypominają starą anegdotę o mędrcu i mało rozgarniętych uczniach. Gdy ten wskazywał ręką na księżyc, oni patrzyli na jego wskazujący palec.
Spójrzmy zatem na księżyc. Guido Mocellin niedzielny komentarz na stronach katolickiego Avvenire zatytułował: „Kiedy metafora z wideo nagle staje się rzeczywistością”. Oczywiście chodzi o tlący się z dwóch stron lont, gaszony przez dwóch mężczyzn. To odniesienie do uzasadnienia styczniowej intencji modlitewnej, w której Franciszek, prosząc o modlitwę w intencji pokoju mówi: „W podzielonym i rozbitym świecie, pragnę zaprosić do pojednania i braterstwa pomiędzy wszystkimi wierzącymi oraz pomiędzy wszystkimi ludźmi dobrej woli”. Ten wyjątkowo krótki film nagrany został jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia, gdy nikt nie przewidywał tego wszystkiego, co może wydarzyć się po zabójstwie generała Sulejmaniego. Stąd śmiało możemy mówić o wręcz proroczej intuicji Franciszka. Lont – jak napisał Mocellin – jest coraz krótszy, a my, patrząc jak wyłączają nogami bezpiecznik bomby nie możemy nie myśleć o tym, co wydarzyło się w Bagdadzie i próbować ogarnąć to wszystko modlitwą, choć jest ona pełna udręki.
Papieską zachętę warto odczytać także w innej, niż bagdadzka, perspektywie. W 1995 roku Światowe Dni Młodzieży miały odbyć się w Manili na Filipinach. O mały włos by do nich nie doszło. Pogrążony w chaosie i sporach kraj stał na krawędzi wojny domowej. Wówczas episkopat wezwał wszystkich wierzących do modlitwy w intencji o pokój. Miliony Filipińczyków chwyciło za różańce. Filipiny przyjęły Jana Pawła II i miliony młodych gości pojednane.
Największym niebezpieczeństwem nie są grożące konflikty. Największym niebezpieczeństwem jest paraliżujące przekonanie, że ja nic nie mogę, nie mam na nic wpływu. Drugim po nim jest niebezpieczeństwo oderwania wzroku od spraw ważnych i skupieniu się na mało istotnych, przecedzania komara i połykania wielbłąda.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Zawsze mamy wsparcie ze strony Stolicy Apostolskiej - uważa ambasador Ukrainy przy Watykanie.
19 listopada wieczorem, biskupi rozpoczną swoje doroczne rekolekcje.