„Największą radością jego życia jest to, że może obdarowywać innych”.
Głośno ostatnio o „Irlandczyku” – nowym filmie Martina Scorsese. W obsadzie DeNiro, Pacino, Pesci; na ekranie gangsterskie porachunki, więc krytycy i kinofile szaleją ze szczęścia.
Ja jednak „w głowie” mam ostatnio inne dzieło Scorsese – nakręconego w 2013 roku „Wilka z Wallstreet”. A wszystko za sprawą książki Kena Blancharda i S. Truett Cathy zatytułowanej „Droga hojności”.
Jej główny bohater do złudzenia przypomina bowiem Jordana Belforta – maklera-„wilka”. Człowieka nie liczącego się z nikim i niczym. Bezdusznego finansistę nastawionego wyłącznie na zysk. „Najbardziej bezwzględny i nieczuły człowiek w Nowym Jorku” – tak charakteryzuje się go w książce.
Ale któregoś dnia ów Makler czyta felieton pewnej Dziennikarki o Dyrektorze z Denver. Biznesmenie, „który twierdził, że największą radością jego życia jest to, że może obdarowywać innych”. Dzieli się więc zyskami z pracownikami, funduje stypendia dla ich dzieci… - krótko mówiąc, próbuje tworzyć firmę rodzinną i przyjazną, bo jak twierdzi „największą radością jego życia jest to, że może obdarowywać innych”.
Makler początkowo uznaje to za nonsens. Później podejrzewa, że Dyrektor załatwia sobie w ten sposób jakieś ulgi podatkowe. Przeczytany felieton wciąż nie daje mu jednak spokoju, więc prosi Dziennikarkę o numer telefonu Dyrektora, by mógł się z nim skontaktować, porozmawiać i dowiedzieć gdzie jest haczyk.
Jakież jest jego zdziwienie, gdy okazuje się, że żaden haczyk nie istnieje, a Dyrektor robi to wszystko z dobrego serca. Jest bowiem człowiekiem głęboko wierzącym i uważa, że właśnie tak należy postępować w biznesie...
„Droga hojności”, choć czyta się ją jak powieść, a może wręcz przypowieść (jak już Państwo zauważyli, nie padają w niej żadne imiona i nazwiska), oparta jest na faktach. Hojnym dyrektorem, któremu marzy się zrewolucjonizowanie współczesnej ekonomii jest Samuel Truett Cathy – założyciel sieci restauracji Chich-fil-A Inc., wartej ponad miliard dolarów.
Ale o tym dowiemy się na końcu i wcale nie to jest tu najważniejsze. Najważniejsza jest idea hojności oraz pięć zasad na których się ona opiera. I, co ciekawe, można ją stosować nie tylko w biznesie, ale także w codziennym życiu.
W jaki sposób?
O tym dowiedzą się Państwo z książki „Droga hojności” którą można było wygrać w naszym konkursie (tym razem najciekawszego maila przysłała do nas Pani Marta i to ona otrzymuje nagrodę. Prześlemy ją pocztą).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.