Odnowa będzie polegała na tym, że cicho jak las wyrośnie nowe pokolenie świętych księży, świętych zakonników i zakonnic, świętych biskupów i świętych ludzi świeckich. Bo – jak kiedyś zauważył kard. Ratzinger – historia Kościoła to historia świętych.
Coraz częściej pytają mnie, co będzie z Kościołem. Nie tylko w związku ze wspomnianym już filmem „Tylko nie mów nikomu”, ale w związku z frekwencją na niedzielnych Mszach św., z polaryzacją opinii w Kościele i ewidentnym, jak się wydaje, podziałem w samym Episkopacie, z atakami na księży i coraz bardziej rozpowszechnianym obrazem Kościoła, jakby tylko i zawsze zajmował się szerzeniem zła oraz ukrywaniem go przez stulecia aż do ujawnienia dzisiaj. Nie jestem jasnowidzem, nie wiem, jaka będzie przyszłość, ale jestem spokojny, bo „wierzę w Ducha Świętego” oraz „jeden święty, powszechny i apostolski Kościół”, co podczas niedzielnej Mszy św. wszyscy wyznajemy. Nie oznacza to wiary we wszystkie ziemskie kościelne instytucje ani w duchowny personel Kościoła, chociaż wyznam, że w życiu spotkałem bardzo dużo wspaniałych księży, którym wiele zawdzięczam.
Ze smutkiem słucham tych, którzy twierdzą, że do tego, aby żyć wiarą, nie potrzebują Kościoła. Kościół dla mnie jest spełnieniem obietnicy Jezusa: „jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata”. Właśnie Kościół: sakramenty, Słowo Boże i wspólnota zgromadzona w imię Jezusa jest miejscem, gdzie zawsze i na pewno mogę się z Nim spotkać. Oczywiście, Bóg „tchnie kędy chce”, więc spotkać Go można wszędzie, lecz w Kościele mam pewność, że to On, a nie siła autosugestii, projekcji własnych oczekiwań czy po prostu własnej lub cudzej, mało obiektywnej wyobraźni.
Być może nastawienie „Kościół nie jest mi potrzebny” zaczyna się już od traktowania Kościoła z pozycji klienta, jako instytucji świadczącej usługi dla ludności. Klient korzysta z usług, jest lub nie jest zadowolony z obsługi. Ocenia, płaci, ale jest tu tylko klientem z zewnątrz, nie kimś odpowiedzialnym, więc kiedy poziom usług uzna za niezadowalający, szuka lepszego dostawcy. Relacja klient–instytucja świadcząca usługi może, zwłaszcza w wielkich miastach, być pokusą. Żaden proboszcz nie łudzi się, że wszyscy parafianie wstąpią do neokatechumenatu czy czegoś w tym rodzaju, świeckim zaś jest wygodnie złożyć całą troskę o Kościół na barki księży. Korzystają z usług Kościoła, wspierając go materialnie, i niekoniecznie są zainteresowani własnym dążeniem do świętości.
Ale czy na pewno Kościół ma składać się tylko z ludzi głęboko religijnie zaangażowanych? Iluż uczęszczających w niedzielę do kościoła na co dzień żyje niezupełnie w zgodzie z Ewangelią? Czy powinni być skreśleni? Marzenie o „Kościele doskonałych” nigdy nie zostało w Kościele zaakceptowane. Czy byłby to prawdziwy Kościół, skoro Jezus siadał do stołu z grzesznikami?
Ujawnione dziś zło rzuciło ponury cień na Kościół, podważyło jego wiarygodność. Ojciec Jacek Salij pociesza nas chińskim przysłowiem, że jedno upadające drzewo robi więcej huku w lesie niż to, że cały las rośnie. W Kościele jest mnóstwo dobra – pisze o. Jacek – jednak zło jest o wiele bardziej zauważane, bo gdzie jak gdzie, ale w Kościele wielkie zło naprawdę nie powinno się zdarzać. Papież Franciszek przemawiając do duchownych w Skopje powiedział za św. Teresą Benedyktą od Krzyża, że „decydujące wydarzenia w dziejach świata były zasadniczo spowodowane przez dusze, o których książki historyczne nic nie mówią”. I dodał: „Reforma wspólnoty kościelnej zaczyna się od świętych, a następnie ogarnia cały świat”.
Rzeczywiście, w przeszłości inspiratorami wielkich reform Kościoła byli święci. Wierzę, że tak będzie i w obecnej godzinie kryzysu zaufania do Kościoła. Odnowa będzie polegała na tym, że cicho jak las wyrośnie nowe pokolenie świętych księży, świętych zakonników i zakonnic, świętych biskupów i świętych ludzi świeckich. Bo – jak kiedyś zauważył kard. Ratzinger – historia Kościoła to nie historia urzędów i instytucji, ale historia świętych.
Jestem przekonany – i niech mi to nie będzie poczytane za klerykalizm – że o reformie Kościoła przede wszystkim zadecyduje obecność świętych księży. Po to zostali wymyśleni, żeby byli święci.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).