Ks. prałat Henryk Jankowski na zawsze pozostanie jedną z twarzy Sierpnia '80, kiedy rodziła się "Solidarność" i nasza wolność.
Bastion „Solidarności”
W stanie wojennym jego parafia jako jedna z pierwszych organizowała pomoc dla potrzebujących. Ksiądz już wcześniej posiadał dobre kontakty wśród gdańskich Niemców, którzy pomagali mu w odbudowie kościoła. Teraz także odpowiedzieli na jego prośbę o pomoc, a potrzebujących po grudniu 1981 r. w jego otoczeniu było wielu. W najbardziej ciemnej godzinie stanu wojennego okazał się solidarny, pomagając blisko 450 rodzinom aresztowanych, internowanych oraz wyrzuconych z pracy działaczy „Solidarności”. Dla partyjnych mediów stał się symbolem oporu wobec władzy. Na jego temat ukazywały się wredne teksty w prasie. Rozpuszczano obrzydliwe plotki, także z wykorzystaniem agentury kościelnej, która miała dostęp do ucha biskupa gdańskiego. W lipcu 1984 r. został oskarżony przez Prokuraturę Wojewódzką w Gdańsku o „nadużywanie wolności sumienia i wyznania”. Sprawę zakończyła kilka tygodni później amnestia. Był zaprzyjaźniony z ks. Jerzym Popiełuszką, którego wspierał i zapraszał do Gdańska. Wspólnie inicjowali pielgrzymkę ludzi pracy na Jasną Górę, która w drugiej połowie lat 80. stała się ważnym wydarzeniem, nie tylko duszpasterskim. W referacie programowym kierownictwa SB na temat „przestępczości kleru z pobudek politycznych w okresie kontrrewolucyjnego zagrożenia kraju i stanu wojennego w Polsce” ks. Jankowski jest wymieniany jako jeden z głównych wrogów PRL.
Będący z nim wówczas w bliskich relacjach Aleksander Hall, jeden z liderów opozycji przedsierpniowej na Wybrzeżu, wspominając ten okres w życiu ks. prałata, podkreśla, że „parafia św. Brygidy była wówczas bastionem »Solidarności«. Była ważną bazą dla Lecha Wałęsy, gdy po internowaniu wrócił do pracy w stoczni i był coraz bardziej izolowany. Bardzo ważne były także Msze św. za Ojczyznę, podtrzymujące ducha solidarności w narodzie. W maju i sierpniu 1988 r. ta parafia stała się ważnym ośrodkiem przywództwa strajkowego nie tylko dla Wybrzeża”. Trzeba dodać, że za pośrednictwem ks. Jankowskiego podziemne struktury „Solidarności” otrzymywały sprzęt i materiały poligraficzne, przemycane w zagranicznych transportach z pomocą żywnościową. Systematycznie gościli u niego działacze opozycji z całego kraju. Tutaj lider „Solidarności” przyjmował premier Margaret Thatcher, senatora Edwarda Kennedy’ego i wielu innych znakomitych gości. W sierpniu 1988 r. na parafii św. Brygidy działała podziemna Krajowa Komisja Koordynacyjna, która kierowała strajkami w całym kraju.
Kłopoty z wolnością
Po 1989 r. ks. Jankowski próbował znaleźć miejsce dla siebie w nowej rzeczywistości. Nadal starał się być aktywny i swoją energią zarażał otoczenie do coraz to nowych pomysłów. Gdy w szpitalach wszystkiego brakowało, dzięki międzynarodowym kontaktom potrafił wyposażyć w leki i sprzęt medyczny nie tylko placówki na Wybrzeżu. To w dużej mierze dzięki jego staraniom wróciły do Gdańska w 1998 r. siostry brygidki, którym pomógł przejąć i wyremontować siedzibę w dawnym dworze gdańskich patrycjuszy w Oliwie. Jeszcze w 1989 r. stanął na czele Gdańskiej Fundacji Oświatowej, która zapoczątkowała rozwój szkolnictwa niepublicznego na Wybrzeżu. W prowadzonych przez fundację szkołach dyrektorem była Katarzyna Hall, obecna minister edukacji.
Inicjował pojednanie między policjantami a stoczniowcami, próbował także coś zrobić dla upadającej Stoczni Gdańskiej, ale bez sukcesu. Nie było tajemnicą, że marzył o godności biskupa polowego. W tej sprawie do Watykanu z misją sondażową pojechał, jak się wtedy mówiło, wiceminister obrony narodowej Bronisław Komorowski, ale niczego nie wskórał. Prałat został w swojej parafii i frustrował się coraz bardziej. Złą sławę, nie tylko w Polsce, przyniosły mu kazania, w których mówił, że „nie można tolerować mniejszości żydowskiej w polskim rządzie”, oraz zawierające elementy antysemickie dekoracje grobu Pańskiego przygotowywane z okazji świąt Wielkanocy. Dla światowych mediów ks. Jankowski stał się dyżurną ilustracją tezy o wiecznym polskim antysemityzmie. Różnie układały się jego stosunki z własnym biskupem. Abp Gocłowski po wielokrotnych upomnieniach ukarał go w 1997 r. i w 2004 r. okresowym zakazem głoszenia kazań, a w końcu odwołał z funkcji proboszcza św. Brygidy.
Media szeroko pisały o sygnowanej przez niego marce wina „Monsignor”, nie zawsze dodając, że dochód z tego przedsięwzięcia miał być przeznaczony na ukończenie budowy bursztynowego ołtarza w kościele św. Brygidy. W 2004 r. musiał się także zmierzyć z oskarżeniami matki jednego z ministrantów o to, że miał rzekomo molestować jej syna. Prokuratura uwolniła go od zarzutów, ale część mediów zdążyła go napiętnować i skazać. Często pokazywano go w wytwornych garniturach, luksusowych samochodach i na wystawnych przyjęciach. – Media w tym czasie wyrządziły mu wiele krzywdy – wspomina Aleksander Hall. – Zresztą był to mechanizm działający w dwie strony. Ksiądz odczuwał potrzebę występowania, a media, znając jego słabości, nie bacząc na zły stan zdrowia, kiedy nie zawsze ogarniał rzeczywistość, prowokowały go do bulwersujących wypowiedzi – dodaje.
Z pewnością lubił blichtr. Jednocześnie jednak był wielkim jałmużnikiem. Rozdawał żebrakom wszystko, co miał, nikt od niego nie wychodził z pustymi rękoma. Ważne świadectwo o jego postawie dał obecny metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź. Wspominając ubiegłoroczną uroczystość przejścia ks. Jankowskiego na kapłańską emeryturę, powiedział: „Ustawił się rząd gdańskich biedaków z foliowymi torbami, żeby ucałować jego ręce; w tym rzędzie nie było osób, które kiedyś jadły bażanty i kuropatwy na jego plebanii”. – W mojej pamięci, a zapewne wielu z nas, ks. Jankowski pozostanie jako kapelan „Solidarności”, który w latach 80. bardzo nam pomógł w odzyskaniu wolności – mówi Aleksander Hall. Dzisiaj przywracane mu jest należne miejsce w naszej historii.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.