Dla byłych narkomanów i wszystkich tych, którzy wolą pasje od używek…
Mija 10 lat, od kiedy s. Jolanta Glapka rozpoczęła budowę wielkiego centrum profilaktyki uzależnień. Rozpoczęła i… skończyła, bo 2 października oficjalnie zostało otwarte. Młodzieżowe Centrum Rozwoju Artystycznego i Duchowego to miejsce, w którym osoby po terapii narkotykowej mają swoje miejsce do życia: bezpieczny hostel. A młodzież zyskała punkt oparcia, zajęcia i grupy, w których może rozwijać pasje. Pasje bowiem są silniejsze niż narkotyki. To najlepsza profilaktyka uzależnień.
Aż 10 lat…
Dekada. Dużo to czy mało, by zbudować ośrodek, który kosztował ok. 10 mln zł? – Sądziłam, że uda się szybciej oddać centrum do użytku, nie planowałam tak długo ciągnących się prac. Bo kto planuje? – śmieje się s. Jolanta Glapka. – Ale w końcu udało się.
Początki były trudne. 10 lat temu mało kto słyszał o zakonnicach tak aktywnie działających i podejmujących wielomilionowe inwestycje. Poza tym chodziło o pomoc dla narkomanów, co mogło wywoływać kontrowersje i pytania. Lub komentarze: „przecież sami sobie winni”. – Ludzie czasem pukali się w głowę i nie bardzo wierzyli. Może też nie sprawiałam wrażenia aż tak konsekwentnej i, gdy trzeba, umiejącej zawalczyć o każdy grosz. Nie wszyscy widzieli potrzebę wspierania dzieła pomocowego skierowanego właśnie na profilaktykę.
Jak więc skromna zakonnica zebrała 10 mln zł? Siostra Jolanta przyznaje, że wiedzę i doświadczenie zdobywała wraz z budową i latami. – Nie miałam pojęcia o profesjonalnych zbiórkach, budowie, całej tej organizacji. Otaczali mnie jednak wspaniali ludzie, którym ufałam i którzy działali. Wspierały siostry ze zgromadzenia. Udało się też stworzyć dobrze funkcjonujący zespół, a wspomagały nas wolontariacko dziesiątki osób. Dlatego mury rosły i w końcu centrum działa – cieszy się s. Jolanta.
A że nie święci garnki lepią, to i zakonnica może zbudować centrum profilaktyki uzależnień. – Wszystkiego się można nauczyć, ale przyznam, że gdybym miała tę wiedzę, którą mam teraz, byłoby mi łatwiej. Teraz po prostu do intuicji, przekonania o słuszności działania i konieczności budowy dołączył profesjonalizm.
Więc dom powstał trochę dzięki łasce, a trochę dzięki wiedzy. I sprawdziło się siostry intuicyjne przekonanie, że na świecie jest wiele dobrych ludzi, którzy chcą pomagać i wspierać dzieła charytatywne. Trzeba tylko do nich dotrzeć i zachęcić do wsparcia konkretnej inicjatywy.
Cuda też były
Siostra Jolanta jest o tym przekonana. – Dla mnie cudem była sytuacja, gdy po zbudowaniu parteru, kiedy wszystko stanęło w martwym punkcie i zaczęło dziać się nieprzyjemnie, bo budowa niszczała, otrzymaliśmy niesamowitą pomoc. W ciężkim strapieniu rozpoczęliśmy nowennę do matki Józefy Menendez, prosząc o ratunek. Jednocześnie oczywiście działałam: pisałam, dzwoniłam, prosiłam. W jednym z listów poprosiłam Fundację Rodziny Waksmundzkich o pożyczkę… Dokładnie ostatniego dnia nowenny przyszła odpowiedź: nie pożyczą, lecz… zbudują całe piętro. Tak się stało. Pamiętam, że latałam z radości od kaplicy do komputera sprawdzać, czy to prawda. Od tego czasu sługa Boża Józefa jest (duchowo) w zarządzie Fundacji Pasja Życia. Cudami bywały i takie sytuacje, gdy nie musiałam się starać, a coś „nagle” przychodziło i pozwalało kontynuować budowę: na przykład cegły od wujka jednej z naszych sióstr – opowiada s. Glapka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.