Zmienia się świat, a na Czerniakowskiej w Warszawie wciąż mundurki, praca i przyjaźń...
Podczas wojny w budynku szkolnym odbywały się także szkolenia sanitarne organizowane przez komendę AK. Uczestniczyły w nich również uczennice. Mieściły się tam też sztab dowódczy pułku „Baszta”, a także niemiecko-węgierski szpital wojskowy. – Siostry ukrywały również na terenie budynku dziewczęta żydowskie. To było dla nich oczywiste i nawet po wojnie nie opowiadały o swoim bohaterstwie. Tymczasem z narażeniem życia uratowały co najmniej kilkanaście młodych kobiet – mówi s. Beata.
Lato 1944 r. dziewczęta wraz z częścią sióstr spędzają pod Warszawą, w wynajętej willi. Tam było bezpiecznie... 1 sierpnia 1944 r. wybucha powstanie warszawskie. Dziewczęta zostają w wynajmowanym domu. Starsze stają się sanitariuszkami w szpitalach wojskowych. Tymczasem klasztor na Czerniakowskiej i pozostałe siostry decydują się wspomagać walczące miasto. Budynek szybko staje się ważnym punktem walk. Znajdują tu schronienie uchodźcy, ale też powstańcy, w tym wiele łączniczek – dawnych uczennic... Tak opisuje ten epizod w swoich wspomnieniach, które znajdują się w archiwum nazaretanek przy Czerniakowskiej, s. Irmina Hass: „Przynoszono tu rannych, którymi opiekowały się siostry pod kierunkiem dr Jakubkiewicz – naszej szkolnej lekarki. Często zdarzały się stany bardzo ciężkie, nie można było uratować rannego i niestety chłopcy umierali. (...) Zmarli chowani byli w ogródku od strony ul. Czerniakowskiej. Pogrzeb odbywał się nocą przy nikłym świetle świecy. Za trumny służyły wory papierowe (...) do grobu wkładały siostry butelkę z danymi o zmarłym. Nasz dom był stale pod obstrzałem ze strony Niemców, którzy w pobliskich koszarach mieli swoje dowództwo i od czasu do czasu zachodzili do szkolnego frontowego wejścia sprawdzić, czy są powstańcy w domu”.
Między 27 a 29 września na terenie klasztoru i szkoły toczą się najcięższe walki. Po upadku powstania Niemcy wyprowadzają ze szkoły siostry i wszystkich cywilów.
Twierdza w czasach PRL
Już w styczniu 1945 r. siostry wracają na Czerniakowską. „Budynek szkolny uszkodzony bardzo – przerażał spalonym wnętrzem kilku pokoi i piętra, brakiem dachu i okien, otwarty i podziurawiony ział pustką” – opisywała pierwsze powojenne wrażenia s. Amabilis Filipowicz. Siostry jednak nie poddają się. Postanawiają jak najszybciej wrócić do szkolnego trybu i zabierają się za odbudowę zniszczeń. Chcą znów uczyć, a dziewczęta czekają na swoją szkołę. Na przeszkodzie stanęły jednak władze komunistyczne, które zakazały działalności wychowawczej. Rozpoczyna się batalia o możliwość kształcenia kolejnych pokoleń: pisma do władz, naciski rodziców. W końcu ministerstwo oświaty zezwala na wznowienie nauczania i w lutym 1946 r. 80 uczennic rozpoczyna naukę, mimo że część pomieszczeń należących do nazaretanek zostaje zarekwirowanych przez władze. Do końca istnienia PRL siostry nie odzyskały swojej własności, a uczennice miały do dyspozycji jedynie trzecie piętro budynku i poddasze. „Granicę dwóch światów – realnego socjalizmu i normalności – wyznaczały stopnie schodów na klatce schodowej. Do trzeciego piętra pokryte były z roku na rok coraz bardziej wytartym i coraz bardziej brudnym zielonym linoleum: od trzeciego piętra były dębowe, zawsze wypastowane i idealnie wyfroterowane” – wspominała maturzystka z 1961 r. Jolanta Wachowicz-Makowska.
– Moje poprzedniczki nie miały lekko – uśmiecha się siostra dyrektor. – Od 1947 r. komunistyczne władze rozpoczęły walkę z katolickim szkolnictwem. Wyznaczano limity przyjęć uczennic, co roku siostry musiały ubiegać się o przyznanie szkole praw państwowych, powoływano komisje maturalne składające się z nauczycieli innych szkół, narzucano obowiązek wychowania opartego na pedagogice socjalistycznej. Szkoła była regularnie kontrolowana, siostry i uczennice szantażowane i dyskryminowane podczas rekrutacji na wyższe uczelnie.
„Nazaret raz jeszcze musiał stać się twierdzą, bastionem niewzruszonych, niezmiennych zasad i wartości, przygotowującym swoje wychowanki do umiejętności ich obrony i umiejętności trwania w najbardziej nawet niesprzyjających warunkach (...). Zmieniały się pezetpeerowskie ekipy rządzące, przychodziły i mijały kolejne rewolucje, odwilże i odnowy, a w Nazarecie zawsze tak samo dbano o to, by dziewczęta uczyły się łaciny i muzyki, znały »Pana Tadeusza« i historię Polski, chodziły do teatru i na koncerty. Nigdy nie zmieniała się moda na sposób bycia, nauczania i wychowania” – wspominała Wachowicz-Makowska.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.