A światłość w ciemności świeci…

...i ciemność jej nie ogarnęła – jak pisał św. Jan Ewangelista. I tak jest z niewidomymi z Wrocławia.

Reklama

Dwa razy się modli

Niewidomy od urodzenia Grzegorz Cieciński odkrył w sobie szybko talent do śpiewania. Jeździł na konkursy, brał udział w przeglądach wokalnych, występował przed publicznością. To jednak nie dawało mu pełnej satysfakcji. Czuł jakiś brak.

– Uświadomiłem sobie z natchnienia Ducha Świętego, że Bóg mnie wzywa do innego wykorzystywania swojego głosu. Nosiłem w sobie pragnienie, by śpiewać na chwałę Pana – opowiada dziś 31-latek. Obecnie to doświadczony psałterzysta po kursie w Diecezjalnym Instytucie Muzyki Kościelnej w Opolu i śpiewak w chórze. Praktycznie co niedzielę od 2013 roku można go zobaczyć przy ambonie w kościele pw. św. Augustyna we Wrocławiu, gdzie wykonuje psalm, odczytując tekst pismem Braille’a. Wcześniej zaczął śpiewać w duszpasterstwie dla niewidomych. – Nie czuję stresu, bo zasadniczo nie śpiewam dla ludzi, ale dla Boga. To mój dar dla Niego. Dzisiaj widzę, że Jezus mnie prowadził do tej roli, dlatego staram się ją odegrać jak najstaranniej. Zero rutyny! – wyznaje mężczyzna.

Grzegorz Cieciński realizuje w życiu swoją wielką pasję. Śpiewanie.

Jego profesjonalizm budzi podziw. Jak podkreśla, nie można od razu chwycić za lekcjonarz i po prostu zaśpiewać, bo „się umie”. Grzegorz kilka dni przed niedzielą szuka w internecie właściwej liturgii słowa. Później przepisuje brajlem psalm na specjalnej maszynie. – Trzeba się zapoznać z tekstem, przeanalizować go, zrozumieć, o czym mówi nam dany psalm, co chce nam przekazać. Potem dobrać odpowiednią melodię, przećwiczyć parę razy śpiew i… można spokojnie iść na Mszę świętą – uśmiecha się 31-latek. Często spotyka się z bardzo pozytywnym odzewem wśród parafian, którzy podchodzą i wyrażają wdzięczność za jego śpiew. Dla niego muzyka podczas liturgii jest bardzo ważna. Często powtarza za patronem parafii, św. Augustynem, że kto śpiewa, ten dwa razy się modli.

Sam nie czuł żalu do Pana Boga, że jest niewidomy. – Kryzysy? Pewnie, że przechodzę, ale jak każdy człowiek, niezależnie od jakości wzroku. Kiedy przychodzą słabsze chwile, staram się jeszcze bardziej ufać Bogu. To moja jedyna recepta. Wiem, że On ma dla mnie dobry plan i przyjmuję go. Dużą rolę pełni w moim życiu modlitwa, ta śpiewem i ta spontaniczna, wypowiadana prosto z serca – mówi G. Cieciński. Dodaje, że wiara dodaje mu sił, i nie chce wiedzieć, jak by się potoczyło jego życie bez niej. – Pewnie już dawno bym się załamał. Teraz mam prosty cel życiowy – osiągnąć zbawienie. Swojej ciemności w oczach nie postrzegam jako trudności czy nadzwyczajnej sytuacji. Stawiam czoła wyzwaniom i tyle.

U nich też „do zobaczenia”

Duszpasterstwo niewidomych we Wrocławiu spotyka się zawsze w czwartą niedzielę każdego miesiąca na Mszy św., a potem na konferencji. Osoby niewidome, jeśli ktoś je zaprowadzi do kościołów parafialnych, mogą tam korzystać z nabożeństw, ponieważ słyszą i wiedzą dzięki temu, co się dzieje. A to już bardzo dużo, choćby w porównaniu z głuchoniemymi.

– Ci, którzy przychodzą na spotkania naszego duszpasterstwa, stwierdzają, że w swoim gronie czują się bardzo dobrze i fakt, że się wspólnie modlą, ma dla nich ogromne znaczenie. Bardzo tego potrzebują, bo tworzą niejako inny świat, nie taki sam, jak w pozostałych wspólnotach. Potwierdzają to także ci mocno zaangażowani w swoich parafiach – tłumaczy ks. Tomasz Filinowicz, duszpasterz niewidomych. Jego posługa nie ma absolutnie charakteru pocieszania połączonego z okazywaniem litości. Nikt tam tego nie oczekuje. – Na pewno w tym głoszeniu słowa Bożego pojawiają się kwestie, na które trzeba zwrócić uwagę przy mówieniu, ale to są niuanse. Na przykład na początku pytałem ich, czy nietaktowne będzie używanie na koniec spotkania zwrotu „do zobaczenia”. Zaprzeczali. Oni sami mówią czasem np. „oglądałem film”. Wiadomo, że ta osoba go nie widziała, ale słuchała – wyjaśnia ks. Filinowicz.

Na koniec rozmowy przypomina mu się wiele mówiąca anegdota sprzed kilku lat. Kiedy jechał pierwszy raz z dziećmi niewidomymi na pielgrzymkę do Wadowic, opowiedział im, że pracuje w szkole dla niesłyszących. Te ze zdziwieniem pytały: „To jak, tamci nic a nic nie słyszą? Jak się komunikują, jak żyją?”. Ksiądz Tomasz tłumaczył im dość długo i w końcu jeden z uczniów stwierdził: „Oni to mają bardzo ciężkie życie”. Dzień później wrócił do szkoły dla niesłyszących, którzy wypytywali, gdzie był. Gdy oświadczył, że pielgrzymował z niewidomymi, usłyszał: „To znaczy, że oni w ogóle nic nie widzą? Oj, to im jest naprawdę ciężko”.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7