O problemach i nadziejach Kościoła katolickiego w Czechach z prymasem tego kraju, metropolitą praskim abp Dominikiem Duką OP, rozmawia Andrzej Grajewski.
To nauczanie powinno odbywać się na terenie szkolnym, czy kościelnym?
– Trzeba szukać różnych możliwości, ale także wykorzystywać do tego media, aby trafić do współczesnego człowieka, który pyta się, kim jest Bóg. Niedawno była w Pradze noc otwartych kościołów. Przyszło blisko 68 tys. ludzi.
To była jedna z atrakcji turystycznych.
– Nie tyko. Ludzie przyszli, aby zwiedzać świątynie, słuchać muzyki, ale i katechez.
Po raz pierwszy od 1990 r. do parlamentu nie weszli przedstawiciele Partii Ludowej, kto więc będzie reprezentował interesy Kościoła?
– To uproszczenie. Partia Ludowa mogła liczyć na wsparcie ok. 6 proc. społeczeństwa, a wspólnota Kościoła jest znacznie większa. Katolicy są w różnych partiach. Nie można więc mówić, że jedynie Partia Ludowa reprezentowała ludzi wierzących. Swoją drogą uważam wynik tych wyborów za symptomatyczny, gdyż pokazuje, że większość społeczeństwa zrozumiała, iż konsumizm nie jest drogą na przyszłość.
Czy wynik tych wyborów daje nadzieję na normalizację w stosunkach Kościół–państwo?
– W moim przekonaniu tak. Ten wynik stwarza szansę Kościołowi, ponieważ oznacza, że do polityki przyszli nowi ludzie. Mam nadzieję, że przynajmniej część z nich to ludzie o ukształtowanych sumieniach. A to jest szczególnie ważne, aby katolicy potrafili dawać świadectwo w życiu publicznym.
W jednym z wywiadów Ksiądz Arcybiskup opowiada o tym, że we śnie wrócił do celi więziennej, gdzie odsiadywał wyrok za pracę duszpasterską w czasach komunistycznych. Tym razem jednak w tej celi ks. arcybiskup siedział razem z abp. Graubnerem, obecnym biskupem Ołomuńca. Czy to miało oznaczać, że możliwe jest prześladowanie Kościoła w Czechach?
– Jest możliwe, oczywiście. Gdyż nie tylko w Czechach istnieje bardzo agresywny ateizm, który, gdyby mógł, użyłby siły do walki z Kościołem. Sen jest tylko snem. Nie było to żadne proroctwo. Kościół musi być jednak przygotowany na prześladowania. Wielu ludzi w Kościele jest przekonanych, że znaczna część społeczeństwa jest przeciwnikiem Kościoła. Dlatego część katolików, także księży, żyje ciągle w strachu, zastanawiając się, czy w ogóle pewne działania mogą podjąć.
Kościół w Czechach ma wielu wrogów?
– Wrogów może nie, ale z pewnością nie brakuje ludzi nam nieprzyjaznych. To paraliżuje, niektórzy księża wolą się nie wychylać. Z pewnym zdumieniem odkrywam, że wielu moich przyjaciół kapłanów także trochę się boi.
Czego się boją?
– To nie jest strach przed represjami, ale przed wydrwieniem, napiętnowaniem przez lokalne środowiska bądź media. Wielu księży także nie wie, co ma robić. 20 lat po upadku komunizmu nadal żywe są zahamowania, także wśród kapłanów, aby odważniej podejmować różne problemy, poszukiwać nowych form duszpasterskich i aktywniej dawać świadectwo.
Jak w tej atmosferze odnajdują się księża z Polski?
– Jest ich sporo, 10 proc. wszystkich kapłanów w Czechach, i są wielką pomocą dla naszego Kościoła. Wielu z nich nie ma tego problemu, tych zahamowań, które mają czasem księża czescy.
Słyszałem jednak od polskich księży tu pracujących, że gdy próbują nowych form duszpasterskich, to ich czeskim współbraciom nie zawsze się to podoba.
– Coś w tym jest. Czeska społeczność nie jest w stanie zaakceptować wszystkiego, co wydaje się naturalne w polskich warunkach. Ale jestem przekonany, że dla wielu pozytywnych tendencji, poszukiwań nowych form pracy duszpasterskiej oraz odważnego świadectwa posługa kapłanów z Polski ma wielkie znaczenie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).