Wojna w Iranie byłaby katastrofą dla całego regionu. Podobnie jak to było z wojną w Iraku. Wiedzą, jak ją rozpocząć, ale nie potrafią jej skończyć – ostrzega kard. Louis Raphaël Sako. Potwierdza on, że na całym Bliskim Wschodzie wzrasta napięcie. Kluczową rolę odgrywają tu nie tylko Iran i Stany Zjednoczone, ale również takie kraje jak Arabia Saudyjska – dodaje patriarcha Kościoła chaldejskiego.
Przyznaje, że eskalacja napięć, a tym bardziej sama wojna, negatywnie odbiłaby się również na sytuacji w Iraku. Bardzo niepewna byłaby również zapowiedziana przez papieża podróż do tego kraju. Na razie nie została jeszcze potwierdzona. Nie znamy nawet przybliżonej daty, abyśmy mogli rozpocząć przygotowania – mówi kard. Sako.
“Jesteśmy bardzo zaniepokojeni. Widać, że zagrożenie jest poważne. Realizuje się jakiś plan. A my nie wiemy, co się stanie. Dlatego ludzie się boją. Przyszłość jest niepewna. Brakuje im poczucia, że pokój jest trwały. Wojny wciąż trwają. Ktoś ma w tym interes. A przecież państwa powinny rozwiązywać spory w drodze dialogu, a nie siłą oręża – powiedział Radiu Watykańskiemu kard. Sako. – Przekazałem mój apel do ambasad Iranu i Stanów Zjednoczonych w Bagdadzie. Wezwałem te kraje do dialogu. Przypomniałem, że na wojnie wszyscy stracą. Będą ofiary w ludziach, zniszczona zostanie infrastruktura. Ale nikt nie słucha. Każdy myśli tylko o sobie. Czym kończą się wojny, pokazuje sytuacja w Iraku. Do dzisiaj cierpimy na skutek zniszczeń, które nastąpiły po upadku dawnego reżimu. To samo dzieje się teraz w Syrii. Po co te absurdalne wojny?”.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.