Wielkopiątkowa nadzieja

Wielki Piątek. Dzień szczególnego wspomnienia śmierci naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Czy Jego ofiara, przynajmniej dla ludzi naszych czasów, nie była daremna?

Reklama

Chyba za dużo czytam i słucham. A może po prostu tylko niewłaściwych autorów i mówców :). Bo dochodzą do mnie głównie narzekania. Że wiara ginie, że niebawem niewiele z niej zostanie. Przynajmniej w Europie. No cóż, w takich okolicznościach trudno zupełnie nie ulegać pesymizmowi. Ale z drugiej strony... Przecież  Bóg chce zbawienia każdego człowieka, jeśli Chrystus umarł za wszystkich – o ile zechcą z Jego oferty skorzystać. Każdy więc człowiek na wieki potępiony to jakaś niewyobrażalna porażka  Boga, prawda? A cóż dopiero powiedzieć o sytuacji, w której tych potępionych miałyby być miliony czy nawet miliardy...

Dlatego wbrew pesymizmowi mam nadzieję, że Dobry Ojciec jednak nie dopuści, by tak wielka ofiara Jego Syna dla tak wielkich ludzkich rzesz miała okazać się  daremna. Nie, zbyt cenną jest ta Krew, by z jej dobrodziejstw mieli skorzystać tylko niektórzy. Choćby można było o nich powiedzieć, że to „wielu”.  A umacnia tę moją nadzieję obserwacja, że Bóg potrafi doprowadzić do skruchy nawet takich, po których, po ludzku rzecz biorąc, trudno się tego spodziewać. Nie mówiąc o tych, którzy niby hardo trwając przy swoim tak naprawdę chylą przed Nim głowy.

O co chodzi? Gdy parę dni temu płonęła paryska Notre Dame byli tacy, którzy widzieli w tym znak chylącego się ku upadku chrześcijaństwa. No cóż, dla mnie było to raczej przypomnienie, że nie budowle, choćby i najbardziej szacowne, stanowią o Kościele. Ważniejsza jest żywa wspólnota; Kościół zbudowany nie z kamieni, ale ludzi. We wtorek, środę zobaczyłem jednak coś więcej.

Przyznam że nawet nieco rozbawił mnie francuski prezydent, strażnik religii laicyzmu,  zapowiadający, że katedra w ciągu pięciu lat zostanie odbudowana. Przecież nawet jeśli nie przyznał wprost, że jego kraj korzeniami tkwi w wierze w Chrystusa, to w praktyce to właśnie dał do zrozumienia. Podobnie zresztą stawiali sprawę także inni. Deklarując chęć odbudowy TAKIEGO symbolu Francji chcąc nie chcąc oddają pokłon Chrystusowi. Nawet jeśli czynią to nieśmiało i ukradkiem. Zwolennicy umieszczenia w europejskiej konstytucji zapisu o dziedzictwie antyku i rewolucji francuskiej a pominięcia roli chrześcijaństwa, jeśli widzą co się dzieje, muszą czuć się co najmniej nieswojo.

Co ciekawe, odbudowywać zniszczoną katedrę chce nie tylko Francja. Deklaracje o pomocy w odbudowie płyną z różnych krajów Europy. To naprawdę niesamowite. I bardzo sympatyczne. Wiem, wiem, nie ma co z tego wyciągać zbyt daleko istotnych wniosków. Klasztor św. Benedykta w Nursji też wszyscy chcieli odbudowywać. Ale mimo wszystko Europa jakby nagle się obudziła. Na widok straty przeraziła, że mogłaby TAKĄ część swojego dziedzictwa utracić.

Nie zamierzam triumfować, bo wiem, że to wcale nie musi znaczyć, że teraz Francja i Europa powrócą do gorliwej wiary w Chrystusa. To po ludzku mało prawdopodobne. Nie mam nawet zamiaru zbyt głośno wytykać tej niekonsekwencji. Po prostu cieszę się. I jestem pełen podziwu dla Boga, który potrafi tak wszystkim pokierować, że kiedy przestają Go chwalić ludzie, zaczynają wołać kamienie. Choćby i z ognia pożaru.

Wracając do zadanego na początku pytania... Jeśli Bóg potrafi robić takie rzeczy, to dlaczego nie miałby doprowadzić do zbawienia przynajmniej sporą część tych, którzy przez większość życia się z Nim nie liczyli? Pokonał śmierć, a miałby sobie nie poradzić z naszymi sercami?

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama