Ogłoszenie o diakonacie stałym wprowadzonym w jednej z diecezji wywołało internetową jatkę i pokazało wielką ignorancję komentatorów. Przy okazji dostało się też nadzwyczajnym szafarzom. Kim są mężczyźni z obrączkami, których widzimy w prezbiterium?
Żonaty rozdaje Komunię
Sobór Watykański II przywrócił (nie ustanowił!) możliwość powoływania osób świeckich, które mają prawo udzielania Komunii w sytuacjach nadzwyczajnych. Wedle instrukcji Kongregacji Sakramentów „Immensae caritatis” z 1973 r. (szczegółowo opisywała m.in. zwiększenie możliwości przyjmowania Komunii św. drugi raz w tym samym dniu i łagodziła przepisy o poście eucharystycznym dla osób chorych i starszych) nadzwyczajnym szafarzem Komunii, poza akolitą, może być również odpowiednio przygotowana osoba wyznaczona przez biskupa ordynariusza miejsca lub upoważnionego do tego kapłana.
„Różne są okoliczności, w których dostrzega się brak szafarzy Komunii: podczas Mszy, z racji licznego udziału wiernych lub też szczególnej trudności związanej z osobą celebransa; poza Mszą św., gdy ze względu na odległość miejsca trudno jest przynieść Komunię, zwłaszcza na sposób Wiatyku, chorym znajdującym się w niebezpieczeństwie śmierci – ewentualnie ze względu na dużą liczbę chorych, głównie w szpitalach lub podobnych instytucjach, potrzeba wielu szafarzy” – czytamy. „Wierny, szafarz nadzwyczajny, odpowiednio przygotowany, winien wyróżniać się dobrym życiem chrześcijańskim, wiarą i obyczajami. Aby zaś zawsze był zdolny do wypełniania tak ważnej funkcji, powinien pogłębiać nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu i starać się świecić przykładem nabożeństwa i czci względem Sakramentu Ołtarza wobec innych wiernych. Nie wolno dokonywać takiego wyboru, który by mógł wywołać zdziwienie u wiernych”.
Ponieważ dotąd jedynie Stolica Apostolska mogła wyznaczać takich szafarzy, rok 1973 przyjmuje się jako datę faktycznego ustanowienia szafarzy nadzwyczajnych.
Prawo kanoniczne stanowi, że udzielają oni Komunii w sytuacjach nadzwyczajnych, wtedy gdy: brak jest zwyczajnych szafarzy Komunii, tzn. biskupa, prezbitera i diakona lub akolity; zwyczajni szafarze są obecni, nie mogą jednak wypełnić tej funkcji z powodu podeszłego wieku, choroby lub innej posługi duszpasterskiej; liczba przystępujących do Komunii jest tak duża, że sprawowanie Mszy św. czy też udzielanie Komunii poza Mszą św. bez pomocy świeckiego jako szafarza Komunii zbytnio by się przeciągnęło.
Wysłani do chorych
Te argumenty sprawiły, że nad Wisłą pojawiło się mnóstwo mężczyzn, którzy przy stopniach ołtarza zaczęli wypowiadać słowa: „Ciało Chrystusa”. Ich liczba rośnie z roku na rok. W samej archidiecezji katowickiej posługuje ponad półtora tysiąca nadzwyczajnych szafarzy.
W Polsce funkcję tę wprowadziła uchwała 240. Konferencji Plenarnej Episkopatu Polski (2 maja 1990 r.). Czytamy w niej, że szafarze powinni odznaczać się właściwym życiem moralnym i pobożnością, mieć wykształcenie minimum średnie i znać podstawowe prawdy teologiczne, zwłaszcza odnoszące się do Kościoła, Mszy św. i Eucharystii. Przed powołaniem i każdym przedłużeniem powołania kandydaci muszą odbyć co najmniej trzydniowe rekolekcje. Od 9 marca 2006 r. ordynariusz miejsca może wyznaczyć na szafarzy nie tylko mężczyzn, ale też siostry zakonne i niewiasty życia konsekrowanego. Przed trzynastu laty obniżono też dolną granicę wieku do 25 lat.
Główne zadanie szafarzy polega na regularnym zanoszeniu Komunii św. chorym. W sytuacjach nadzwyczajnych, kiedy duża liczba wiernych zgromadziła się w kościele, może również udzielać Komunii św. wiernym w świątyni, nigdy jednak nie zastępując obecnych diakonów czy prezbiterów.
„Ja od świeckiego Komunii nie przyjmę” – często słyszycie takie hasła? – Nie. Nie spotykam się z hejtem, agresją, ale z wdzięcznością. Zwłaszcza ze strony chorych i starszych parafian – opowiada Henryk Przondziono, nasz fotoreporter, który nadzwyczajnym szafarzem jest od ponad 20 lat. – Raz w tygodniu idę z Komunią do chorych. Wiesz, jak oni na to czekają! Jedna pani, która ledwo się porusza, podchodzi do okna, czeka i macha mi z daleka na powitanie. Starsi ludzie bardzo potrzebują rozmowy. „Dzieci pracują albo wyjechały. Nie mają dla mnie czasu” – ten refren powraca w naszych rozmowach. W kościele najbardziej potrzebni jesteśmy w okresie kolędowym, gdy nie ma kapłanów, którzy rozdają Komunię, i w czasie świąt. Pamiętam, jak ojciec Henryk Tomys, który wprowadzał nas przed laty w tę służbę, proponował, byśmy zawsze przed wyjściem do chorych szepnęli: „Panu Bogu na chwałę, ludziom dla radości, a sobie ku zbawieniu”. Tego się trzymam – dodaje.
– Jesteśmy przede wszystkim po to, by odwiedzać z Komunią chorych – dopowiada Andrzej Macura z portalu Wiara.pl, który szafarzem jest od 2007 roku. – Przychodzimy często do ludzi, którzy byli codziennie na Mszy św. i bardzo im tego brakuje. Często słyszę: „Kiedyś to ja chodziłam do Pana Jezusa, a teraz On przychodzi do mnie”. Gdyby ci ludzie mieszkali na parterze, mogliby jakoś do kościoła doczłapać, ale zejście po stromych schodach kamienicy jest już niewykonalne. Są zamknięci w czterech ścianach. Bardzo czekają na nasze odwiedziny. „To dla nas skarb” – słyszę. Mają często potrzebę złożenia ofiary na kościół. Wzbraniamy się przed tym, ale oni niemal to na nas wymuszają. Czują się wciąż odpowiedzialni za parafię. Nigdy nie spotkałem się z hejtem. Odwrotnie: na co dzień widzę ogromną wdzięczność. Idę ulicą w albie i najczęściej osoby, za które nie dałbyś pięciu groszy, witają mnie, a właściwie Pana Jezusa, którego niosę, z daleka. Pozdrawiają, klękają i robią znak krzyża – śmieje się Andrzej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.