Środowiska katolickie we Francji wyciągają wnioski z trwającego już od niemal dwóch miesięcy protestu żółtych kamizelek. Grupa 19 katolickich intelektualistów apeluje o nowy katolicyzm społeczny. W wystosowanej przez nich deklaracji przestrzegają przed lekceważeniem aktualnych wydarzeń. Ich zdaniem kryzys społeczny jest jeszcze poważniejszy niż w XIX w. Dzisiaj jego stawką jest spójność społeczeństwa. Sytuacja w ich przekonaniu jest bardzo napięta. Płonie nasz wspólny dom Francja – piszą katoliccy intelektualiści.
Podkreślają oni, że aktualny kryzys nie ogranicza się do jednej tylko klasy społecznej. Dotyczy szeroko pojętych peryferii obejmujących co najmniej 60 proc. społeczeństwa. Czują się one ofiarą globalizacji. Doświadczają marginalizacji i swoistego pustynnienia swych środowisk, gdzie coraz trudniej jest o dostęp do podstawowych świadczeń. Dlatego sprzeciwiają się globalizacji zarówno gospodarczej, jak i kulturalnej, bo czują, że nie mają na nią żadnego wpływu.
Katoliccy intelektualiści zwracają także uwagę na takie zagadnienia jak godność pracy i prawo do godziwego wynagrodzenia. Ostrzegają przed skutkami tendencji do stałego obniżania ceny, przy jednoczesnym zapominaniu, że za każdym produktem czy usługą stoi pracownik oraz jego rodzina. „W przeszłości katolicyzm społeczny we Francji stanął w obronie robotników. Dziś – czytamy w apelu – katolicy muszą zabrać głos, aby poprzeć lud Francji i walczyć o taki system gospodarczy w świecie i Europie, który służyłby integralnemu rozwojowi człowieka”.
Na rolę katolików w obecnym kryzysie wskazuje również kard. André Vingt-Trois, były arcybiskup Paryża. W wywiadzie dla katolickiego Radia Notre-Dame przyznaje, że na protesty żółtych kamizelek trudno jest znaleźć dobrą odpowiedź. Jest to bowiem zjawisko tylko z pozoru spójne i jednomyślne. Mówi kard. Vingt-Trois.
Kard. Vingt-Trois: ponosimy konsekwencje kultury konsumpcji
"Jest to kryzys, którego nie można przezwyciężyć samymi tylko manifestacjami. W nasze społeczeństwo uderzyła niczym bumerang logika konsumpcji. Ludzi zwodzi się w reklamie wizją dóbr, do których nie mają i nie będą mieli dostępu, bo ich po prostu na to nie stać. Sztucznie napędza się żądzę posiadania dóbr, zapominając, że wielu naszych współczesnych nie stać na ten magiczny świat, o którym słyszą w reklamach. Snuje się przed nimi wizję idealnego świata konsumpcji, do którego jednak nie mają wstępu. Chcą więc zdobyć ten zakazany świat – powiedział Radiu Notre-Dame kard. Vingt-Trois. – Cały system naszego społeczeństwa opiera się na zachęcaniu ludzi, by wydawali więcej niż zarabiają. Oczywiście od ludzi, którzy mają poczucie, że ich życie jest zrujnowane, nie możemy wymagać optymizmu. W takim jednak świecie misją chrześcijan jest pokazać, że można żyć inaczej, skromniej, nie pozwalając, by wciągnął nas wir konsumpcji, nie uciekając od rzeczywistości, lecz stawiając jej czoło".
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.