Organizacje społeczne same sobie nie poradzą. Nie wyjdą na ulice. Potrzebują naszej uwagi. To musi się przebić do naszej świadomości!
Pięć osób zmarło w nocy z wychłodzenia. To informacja z ostatniego piątku. Sezon zimowy rozpoczęty. W noclegowniach zaczyna brakować miejsc. Tymczasem w niedzielę Adriana Porowska, szefowa Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej, napisała na FB:
"(...) mamy 2 grudnia a ja nie mam umowy na działania które w Misji są praktycznie realizowane od wczoraj. Nie wiem czy mam pieniądze na energię, wodę, jedzenie, paliwo na wypłaty pracowników. Oczywiście zaczęto z nami rozmowy dwa dni temu, o tym aby pomimo obcięcia kosztów finansowych realizować pełnie zadań deklarowanych. O nie! Nie tym razem działamy od tej pory w myśl zasady obcinam ilość rzeczy jakie zrobimy proporcjonalnie do kasy jaką nam przyznacie. Moim zdaniem uczciwie."
W komentarzach pod wpisem można przeczytać odpowiedź s. Małgorzaty Chmielewskiej:
"My też mamy niepodpisane umowy na dotacje. Władza nie zdążyła. My zdążyć w wyznaczonych terminach musimy. [...] Za chwilę ludzie tego nie wytrzymają. Kto zajmie się setkami naszych mieszkańców? Dlaczego nie można normalnie?"
To nie jest miła wiadomość. To nie jest wiadomość, z którą chcielibyśmy się mierzyć. Znacznie wygodniej byłoby wierzyć, że wszystko działa i każdy potrzebujący dostanie pomoc. Niestety, tak nie jest. A to przecież dopiero początek zimy. Przed nami kilka długich miesięcy.
Trzeba powiedzieć: zrzucanie na organizacje pozarządowe ciężaru pomocy społecznej i niezapewnianie im do tego środków finansowych jest zwyczajnie niemoralne. Wszelkie próby nacisku na redukcję kosztów (np. w postaci płac pracowników) wołają o pomstę do nieba. Ci ludzie pracują i powinni się móc utrzymać. Sama misja jest niejadalna, dzieci się nią nakarmić nie da, prawda? Organizacje społeczne same sobie nie poradzą. Nie wyjdą na ulice, żeby demonstrować. Potrzebują naszej uwagi. Potrzebują naszego wsparcia. Potrzebują, żeby ci, którym nieobojętny jest bliźni, stanęli w ich obronie. To musi się przebić do naszej świadomości!
O działalności mającej na celu pomoc bezdomnym słyszymy coraz więcej. Tu zupa, tam kanapki, gdzie indziej koce i ciepła odzież. Może znów wyjadą na ulicę autobusy z gorącym posiłkiem i informacjami, gdzie można znaleźć nocleg. Mam nadzieję, że wyjadą. To świetne inicjatywy. Ale nie wystarczą. To tylko pomost, by zacząć swoje życie odbudowywać. By - jeśli to możliwe - wyjść z bezdomności, a jeśli nie, znaleźć miejsce, w którym będzie można żyć godnie. Zadaniem państwa i społeczeństwa jest udzielenie pomocy, czy to bezpośrednio, czy zapewniając środki do funkcjonowania organizacjom, które się tym zajmują.
Nie możemy tego nie widzieć. Nie możemy milczeć. To najmniejsze, co możemy zrobić.
Niezależnie, jeśli ktoś jest w stanie pomóc, niech pomyśli o wsparciu finansowym. Organizacji pomagających bezdomnym jest wiele, działają w różnych regionach kraju, można wybrać. Tak, wiem, to łatanie dziur. Ale konieczne, by ci, którzy pomagają też w naszym imieniu, mogli pomagać dalej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.