Nie obrażam się na rzeczywistość. Ale niespecjalnie w niej gustuję.
W polityce nie ma przyjaciół, są tylko interesy. Słuszność tej maksymy mogliśmy ostatnio zobaczyć na przykładzie działań Pani Ambasador USA w Polsce. Nie trzeba przypominać o co chodzi. Wysłyszeć ją też było można w wypowiedzi niemieckiego ministra gospodarki, który oświadczył, że sprawa Nord Stream 2 powinna być wyłączona z dyskusji dotyczącej reakcji na rosyjskie działania w konflikcie rosyjsko-ukraińskim. Choć fakt, że jego budowa to rosyjskie narzędzie nacisku na sąsiadów, zauważyły już nawet niemieckie media. A ze dwa tygodnie temu przykład takiego myślenia dał prezydent Francji, apelując o powstanie europejskiej armii. W podtekście – by nie bacząc na zagrożenie państw wschodniej flanki UE ze strony Rosji, któremu żadna europejska armia bez USA nie jest w stanie się przeciwstawić, mieć komu sprzedać produkowane w jego kraju uzbrojenie. Nie, ręce ani szczęka nie opadają. To tylko polityka. Ma być skuteczna, ma dbać o interesy swoich. A przyzwoitość, moralność nie mają tu nic do rzeczy. Zresztą zwycięzców się nie sądzi…
Za parę dni rozpocznie się w Katowicach szczyt klimatyczny. Cel szlachetny. Choć nie wiem, czy nie donkiszotowski. Zadbać o to, by uchronić ziemię przed zmianami klimatu. Przecież te zmiany nie tylko i nie w głównej mierze od ludzi zależą. Ale dobrze, powiedzmy, że redukując emisję CO2 przynajmniej spowolnimy tempo globalnego ocieplenia. Czy jesteśmy w stanie sprawiedliwie rozłożyć ciężary z tym związane? Czy nie jest tak, że bardziej cwani nie tylko na tym nie stracą, ale jeszcze zarobią? Ot, otwierając sobie rynki zbytu na „ekologiczną” technologię?
Oj tak, wiem, paskudny jestem, podejrzewam dobroczyńców ludzkości o tak podłe intencje. Ale zbyt dużo w ogólnoświatowej polityce widzę przykładów tego, że tak naprawdę liczą się tylko (albo głównie) interesy. „Krwawe surowce” Afryki – pozyskiwanie potrzebnych zachodnim gospodarkom surowców za cenę wywoływania tam lokalnych wojen – są tego najbardziej jaskrawym przykładem.
Nie obrażam się na rzeczywistość. Tak to jest, kijem rzeki nie zawrócę. Bardziej mnie martwi, że czasem podobnie stawiana jest sprawa w zwyczajnych układach międzyludzkich – rodzinnych, koleżeńskich, w pracy. Niestety, tak też bywa. Jako chrześcijanin stoję na stanowisku, że zawsze lepiej być w gronie uciskanych czy wyzyskiwanych naiwniaków, niż uciskających i wyzyskujących cwaniaków. No pewnie, cierpią na tym interesy. Ale towarzystwo chyba lepsze.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.