W czasach, kiedy politycy zastanawiali się, jak „wybielić” brazylijskie społeczeństwo, ks. Domingos Evangelista Pinheiro przyjmował do klasztoru czarne zakonnice. Sam zmagał się ze słabością, dlatego dobrze rozumiał problemy innych.
Domingosa od dzieciństwa dotykał widok czarnych niewolników. W słynącym z kopalń złota i diamentów brazylijskim stanie Minas Gerais, skąd pochodził, nietrudno było ich spotkać na ulicach miast. Kiedy chłopak chodził nad rzekę, żeby odpocząć, widywał afrykańskie kobiety, które prały ubrania, śpiewając: „O Królowo, jak będę mogła kochać Cię w niebie, gdzie dasz mi miejsce? Ziemia to miejsce bólu i doświadczeń, ale w Twym sercu znajduję schronienie”. Wiara niewolnic sprawiła, że mały Domingos postanowił zostać księdzem. Do końca swego życia pomagał niewolnikom i wyzwoleńcom.
Częściowo wolni
Życie Domingosa Evangelisty Pinheiry przypadło na czasy, kiedy państwa europejskie i kraje powstałe z ich dawnych kolonii znosiły niewolnictwo. W przypadku niepodległej od 1822 roku Brazylii nie było to jednak łatwe. Gospodarka państwa od wieków opierała się na przymusowej pracy. Pierwsi niewolnicy z Afryki zostali tu przywiezieni w 1532 roku. Szacuje się, że do połowy XIX wieku do południowoamerykańskiej kolonii Portugalii z przeznaczeniem do pracy trafiło blisko 5 mln osób, czyli prawie 40 proc. wszystkich uprowadzonych w tym celu Afrykanów. Wielu umieszczono na plantacjach trzciny cukrowej, inni zostawali rzemieślnikami lub sprzedawcami ulicznymi.
Niektórzy niewolnicy uczyli się języka portugalskiego. Inni opierali się obyczajom kolonistów i w ramach oporu praktykowali afrykańskie religie, nawet jeśli przymusowo ich chrzczono. Niekiedy właściciele pozwalali na celebrowanie rodzimych obrzędów, licząc, że dzięki temu przymusowi pracownicy będą mniej chętni do buntów. W efekcie tego doszło do zmieszania pogańskich wierzeń z chrześcijaństwem. Jezusa, Matkę Boską i niektórych świętych utożsamiono z afrykańskimi demonami. Skutki są widoczne do dziś. Nawet w wielkich miastach Brazylii zdarza się, że w kioskach parafialnych sprzedawane są figurki dziwnych bóstw, a przed kościołami odprawiane są niechrześcijańskie rytuały.
Pomysły zniesienia niewolnictwa pojawiały się w Brazylii jeszcze wśród XVIII-wiecznych spiskowców walczących o niezależność od Portugalii. Jednak prawa abolicjonistyczne zaczęto wprowadzać dopiero w połowie kolejnego stulecia. W 1850 roku zakazano sprowadzania do Brazylii nowych niewolników. W 1871 roku weszło w życie tzw. prawo wolnego łona, które dało wolność dzieciom niewolników. 14 lat później uwolniono osoby mające przynajmniej 65 lat. W 1888 roku księżna Izabela wprowadziła Złote Prawo ostatecznie znoszące niewolnictwo.
Ksiądz z nerwicą
Domingos Evangelista Pinheiro urodził się w 1843 roku w miasteczku Caeté. Jego rodzicami byli Capitão João Evangelista Pinheiro i Isabel Florentina da Mata e Silva. Domingos miał sześcioro rodzeństwa. Rodzina nie była szczególnie bogata, ale miała majątek pozwalający na spokojne życie. Chłopiec został ochrzczony i przyjął Komunię św. Od dzieciństwa związany był z sanktuarium Matki Boskiej Miłosiernej w Serra da Piedade. Miał też szczęście do dobrych księży, co zapewne wpłynęło na jego pragnienie poświęcenia życia Bogu. Jednym z tych kapłanów był ks. João de Santo Antônio, z którym Domingos celebrował później Msze Święte.
Gdy miał 15 lat, wstąpił do seminarium diecezjalnego w Marianie. Prawdopodobnie nie miał większych problemów z nauką, bo już jako dziecko wyróżniał się inteligencją. Męczyły go jednak skrupuły, być może wywołane przez nerwicę. Zmagał się z nimi przez lata. W brewiarzu, w którym prowadził notatki, zapisał u początku nauki w seminarium: „Obiecałem Jezusowi z sanktuarium w Congonhas do Campo, że wygłoszę tam jubileuszową homilię, jeśli wyjdę ze swoich kłopotów i uporządkuję się… uporządkuję… uporządkuję”. Wiele lat później w przemówieniu do sióstr zakonnych wspominał, że aby pomóc mu w walce ze skrupułami, przełożony seminaryjny nakazywał fizyczną pracę, ale inni klerycy śmiali się z jego nerwów. Siostry widziały, jak wspominając trudne wydarzenia, ks. Domingos ciężko wzdycha i nieporadnie próbuje to ukryć przez gwizdanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.