Lubimy każdy wypoczynek, może z wyjątkiem przypadku, kiedy słyszymy: niech wypoczywa w Panu. Są jednak ludzie, którzy wypoczywają tylko w Panu. I mają się bardzo dobrze.
Jednym ze znamion współczesności jest nadmiar wolnego czasu. Stał się on rynkowym towarem, podobnie jak buty czy samochody. Wakacje to okres wytężonego handlu czasem. Biura podróży, portale internetowe, kanały telewizyjne hurtem sprzedają czas, czyli wywczas. Dzieje ludzkości nie znają chyba podobnej epoki, w której na taką skalę i z taką intensywnością uprawiano by kult urlopu. Ludzie popadają w długi, aby ruszyć na wczasy. Rozjeżdżają świat, gnani morderczą żądzą wypoczynku. I nierzadko z takiej kosztownej rekreacyjnej konkwisty wracają jeszcze bardziej zmęczeni, poranieni i smutni. Może niezbyt właściwie i nazbyt daleko szukamy czegoś, co jest w zasięgu ręki?
Klauzurowe rozrywki
- Właśnie tu, kiedy jest ładna pogoda, najczęściej przeżywamy nasze rekreacje - matka Cecylia, przełożona zakliczyńskich bernardynek, wskazuje budowlę wspartą na słupach, nakrytą dachem. - Nazywamy to "namiotem spotkania". Jako rodzina franciszkańska wypoczynek staramy się przeżywać blisko przyrody - dodaje. Siedzimy z siostrami w namiocie spotkania. Wzbierający letni zmierzch wymiata z ogrodu ostatnie skrawki słońca. U stóp przełożonej duma pies. - Nasz sędziwy Puszek już niewiele widzi, ale, jak na członka franciszkańskiej familii przystało, ma bardzo pogodne usposobienie - mówią wesoło mniszki. Jedna ze starszych sióstr opowiada dowcip i zaraża śmiechem pozostałe. Wiekowa zakonnica okazuje się zawołaną "kawalarą", sypiącą obficie żartami z szerokiego rękawa swego habitu. Powietrze rozedrgane konsekrowaną radością. - Klasztor i ogród, to nasza cała rozrywkowa przestrzeń. Ogród jest zresztą duży i może zaoferować kilka atrakcji - uśmiecha się tajemniczo matka Cecylia.
Dwugodzinne wakacje
"Po obiedzie i kolacji Matka Przeorysza może pozwolić siostrom, by zgromadziły się wszystkie razem, by porozmawiać o tym, co dla nich będzie najprzyjemniejsze i byleby to nie było obce konwersacji, jaką dobra zakonnica powinna prowadzić; niech wszystkie mają przy tym swoje prace ręczne" - tak definiuje rozrywkę zakonną karmelitańska reguła. - Ten przepis praktykowany jest przez nasz zakon od XVI wieku - tłumaczy matka Dorota Mazur przełożona karmelitanek bosych w Tarnowie. Jej głos dochodzi zza podwójnej kraty, lekko stłumiony przez czarny welon, którym - też wedle przepisów reguły - karmelitanki muszą zasłaniać się przed rozmówcą. - Jesteśmy zakonem klauzurowym, a to określa też styl naszego wypoczynku - dodaje siostra Teresa, poprzednia karmelitańska przełożona. Zakonów klauzurowych w naszej diecezji jest trzy: bernardynki, karmelitanki i starosądeckie klaryski. Istotą ich życia jest modlitwa i praca. Klauzurowe wakacje na pierwszy rzut oka nie prezentują się atrakcyjnie. Wszędzie wyglądają podobnie: zazwyczaj około dwóch godzin rekreacji dziennie, po obiedzie i po kolacji. - Ta nasza rozrywka nabiera jeszcze rumieńców, kiedy przychodzą małe domowe święta: jubileusze czy imieniny sióstr - informuje matka Teresa Izworska, ksieni klarysek. Wtenczas zakonne mury rozbrzmiewają wesołym "Sto lat" w nieco zmodyfikowanej wersji: "Dla Kościoła i zakonu niechaj żyje nam!". Klauzurowe zakonnice nigdy nie wyjeżdżają na żadne wakacje. Nawet do domów rodzinnych. Dwugodzinne wczasy spędzają wspólnie w klasztorze.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).