Bóg jako all inclusive

ks. Andrzej Turek

publikacja 16.11.2008 18:09

Lubimy każdy wypoczynek, może z wyjątkiem przypadku, kiedy słyszymy: niech wypoczywa w Panu. Są jednak ludzie, którzy wypoczywają tylko w Panu. I mają się bardzo dobrze.

Jak pokazuje przykład klarysek, pieczenie kiełbasy może dostarczać także duchowych kaloriiJednym ze znamion współczesności jest nadmiar wolnego czasu. Stał się on rynkowym towarem, podobnie jak buty czy samochody. Wakacje to okres wytężonego handlu czasem. Biura podróży, portale internetowe, kanały telewizyjne hurtem sprzedają czas, czyli wywczas. Dzieje ludzkości nie znają chyba podobnej epoki, w której na taką skalę i z taką intensywnością uprawiano by kult urlopu. Ludzie popadają w długi, aby ruszyć na wczasy. Rozjeżdżają świat, gnani morderczą żądzą wypoczynku. I nierzadko z takiej kosztownej rekreacyjnej konkwisty wracają jeszcze bardziej zmęczeni, poranieni i smutni. Może niezbyt właściwie i nazbyt daleko szukamy czegoś, co jest w zasięgu ręki?

Klauzurowe rozrywki
- Właśnie tu, kiedy jest ładna pogoda, najczęściej przeżywamy nasze rekreacje - matka Cecylia, przełożona zakliczyńskich bernardynek, wskazuje budowlę wspartą na słupach, nakrytą dachem. - Nazywamy to "namiotem spotkania". Jako rodzina franciszkańska wypoczynek staramy się przeżywać blisko przyrody - dodaje. Siedzimy z siostrami w namiocie spotkania. Wzbierający letni zmierzch wymiata z ogrodu ostatnie skrawki słońca. U stóp przełożonej duma pies. - Nasz sędziwy Puszek już niewiele widzi, ale, jak na członka franciszkańskiej familii przystało, ma bardzo pogodne usposobienie - mówią wesoło mniszki. Jedna ze starszych sióstr opowiada dowcip i zaraża śmiechem pozostałe. Wiekowa zakonnica okazuje się zawołaną "kawalarą", sypiącą obficie żartami z szerokiego rękawa swego habitu. Powietrze rozedrgane konsekrowaną radością. - Klasztor i ogród, to nasza cała rozrywkowa przestrzeń. Ogród jest zresztą duży i może zaoferować kilka atrakcji - uśmiecha się tajemniczo matka Cecylia.

Dwugodzinne wakacje
"Po obiedzie i kolacji Matka Przeorysza może pozwolić siostrom, by zgromadziły się wszystkie razem, by porozmawiać o tym, co dla nich będzie najprzyjemniejsze i byleby to nie było obce konwersacji, jaką dobra zakonnica powinna prowadzić; niech wszystkie mają przy tym swoje prace ręczne" - tak definiuje rozrywkę zakonną karmelitańska reguła. - Ten przepis praktykowany jest przez nasz zakon od XVI wieku - tłumaczy matka Dorota Mazur przełożona karmelitanek bosych w Tarnowie. Jej głos dochodzi zza podwójnej kraty, lekko stłumiony przez czarny welon, którym - też wedle przepisów reguły - karmelitanki muszą zasłaniać się przed rozmówcą. - Jesteśmy zakonem klauzurowym, a to określa też styl naszego wypoczynku - dodaje siostra Teresa, poprzednia karmelitańska przełożona. Zakonów klauzurowych w naszej diecezji jest trzy: bernardynki, karmelitanki i starosądeckie klaryski. Istotą ich życia jest modlitwa i praca. Klauzurowe wakacje na pierwszy rzut oka nie prezentują się atrakcyjnie. Wszędzie wyglądają podobnie: zazwyczaj około dwóch godzin rekreacji dziennie, po obiedzie i po kolacji. - Ta nasza rozrywka nabiera jeszcze rumieńców, kiedy przychodzą małe domowe święta: jubileusze czy imieniny sióstr - informuje matka Teresa Izworska, ksieni klarysek. Wtenczas zakonne mury rozbrzmiewają wesołym "Sto lat" w nieco zmodyfikowanej wersji: "Dla Kościoła i zakonu niechaj żyje nam!". Klauzurowe zakonnice nigdy nie wyjeżdżają na żadne wakacje. Nawet do domów rodzinnych. Dwugodzinne wczasy spędzają wspólnie w klasztorze.
 

Zakony rodziny franciszkańskiej starają się wypoczywać blisko przyrodySmak słów
Główną rozrywką klauzurowych zakonnic jest rozmowa. Zważywszy na to, iż mniszki właściwie ciągle milczą, musi ona smakować wyjątkowo. - Zakonnych dialogów trzeba się uczyć, trzeba je poniekąd pielęgnować - zauważa matka Dorota. - Siostry nabywają tej sztuki. Z początku, niekiedy na naszych rekreacjach panuje rejwach, niczym na szkolnej pauzie. - Rekreacyjne spotkania służą także temu, żeby siostry mogły wypowiedzieć swe wnętrza - mówi przełożona bernardynek. - Jedną boli noga, a inną dusza. Wiele problemów, poddanych wspólnej "obróbce", przestaje być problemami, bądź traci na ostrości. Siostra Dominika, klaryska, podkreśla, że chodzi w tym wszystkim o kształtowanie głębszych więzi międzyosobowych, przekraczających płaszczyznę werbalną - o dzielenie się sobą.

Piknik za murami
- Ale lody i cukierki, to mogłyby być częściej - przekorny głos siostry Joanny, wybija się ponad gwar bernardyńskiego namiotu spotkania. - Nie wiem, czy matka przełożona, aby mnie słyszy? Ruszamy do ogrodu, który pełni także rolę zakonnego "parku rozrywki". Klomby, grządki, krzewy i świątkowe ustronie przewiązane wstążkami ścieżek. Zarośla oblepione ptasim świergotem i plastrami nabożnej ciszy. Tutaj huśtawka, dalej staw. Zachodzące słońce myje się w nim, jakby dzień czynił toaletę przed snem. Staw pełen ryb. Nie mają one głosu, więc nieszpory odmawiają żaby. - Tak, nasze żabki są naprawdę religijne - zapewniają z uśmiechem zakonnice. - A tu mamy miejsce na grilla. Czasem sobie urządzamy piknik - dodają. Zakonna rozrywka nie karmi się tylko słowami. Pojawi się piknikowa kiełbasa, lody czy cukierki. - Trzeba wystrzegać się monotonii, więc niekiedy warto też obejrzeć jakiś dobry film - mówi matka Cecylia. Od podobnych praktyk nie stronią również klaryski. - Ja to "Shreka" nie za bardzo - wyznaje ksieni. - Zauważyłam, że w większą wesołość wprawiają nas bohaterowie "Między nami jaskiniowcami". Dobra rozrywka nie może też amputować spontaniczności. - Kiedyś dotarły do nas zgorszone głosy ludzi, którzy gdzieś zza murów posłyszeli, że klaryski "pobiły się" śnieżkami - śmieje się ksieni.

Błogosławiony rytm
- Nie czujemy, że mamy za mało rekreacji - zapewnia siostra Michaela, klaryska. - Zakonnica stopniowo wchodzi w taki model, przyzwyczaja się, odkrywa jego wartość. Także wypoczynek rozwija. Ja na przykład w świecie parałam się profesjonalną fotografią. I w klasztorze, w ramach rekreacji, mogę się dalej w tym doskonalić. Wedle reguły czas rekreacji jest w zakonie obowiązkowy. Klauzurowa, wspólnotwórcza, rozrywka jest niezbędna, także dlatego, że żaden człowiek nie może być ciągle napięty w modlitwie czy pracy. Mniszki twierdzą, iż w wypracowanych w ciągu wieków proporcjach modlitwy, pracy i wypoczynku pulsuje, inspirowana Ewangelią, mądrość zakonnych doświadczeń. - Ów rytm jest błogosławiony - wyznaje siostra Teresa, karmelitanka. - Kiedy jakoś skomasują się lżejsze dni, siostry są bardziej zmęczone po tej zwiększonej dawce rekreacji. Naszym odpoczynkiem jest przede wszystkim Bóg. Wypoczywamy także przed Najświętszym Sakramentem.