Uwagi na marginesie dyskusji „Jak formować przyszłych formatorów?” [1]
Młodzi ludzie są szczególnie uwrażliwieni na wzorce osobowe i poszukują autorytetów, na których mogliby się wzorować. Autorytet nie oznacza w tym wypadku jakieś doskonałości pozbawionej jakichkolwiek znamion ludzkiej słabości, lecz przykład życia, który pokazuje, jak przezwyciężać porażki i ułomności kondycji ludzkiej. Jednocześnie patrzenie młodego człowieka jest przeważnie mocno idealistyczne, co ma swoje dobre i złe strony. Istnieje konieczność, aby ów idealizm (szczególnie związany z wizją życia kapłańskiego) odpowiednio ukształtować. Seminarium więc nie powinno być „cieplarnią”, w której w nienaturalnych warunkach wzrastają przyszli kapłani, lecz raczej „poligonem”, na którym przeżywa się walki, zmagania, sytuacje zagrożeń i przeciwności oraz, przy bliskiej obecności i życzliwym choć wymagającym wsparciu moderatorów, nabywa się umiejętności radzenia sobie w realnych, a więc trudnych warunkach życia i posługi kapłańskiej. Podobnie jak nie wolno wysłać na front żołnierza nieprzygotowanego, niepotrafiącego posługiwać się bronią i stosować właściwej taktyki walki, tak błędem jest posyłanie do pracy duszpasterskiej kapłanów, którzy na etapie seminarium nie skonfrontowali się z realiami kapłańskiej codzienności. Oczywiście, nie chodzi o to, aby uodpornić alumna na wszystkie możliwe okoliczności i wydarzenia; nie jest to zresztą możliwe. Trzeba natomiast dać mu odpowiednią „broń” i nauczyć go, jak w określonej sytuacji zrobić z niej użytek.
W tym kontekście należałoby ponownie przemyśleć rolę i zakres działania moderatorów seminaryjnych. Przyjęty i formalnie określony w dokumentach kościelnych rozdział między funkcją ojca duchownego i opiekuna roku (prefekta, prorektora ds. wychowania) [8] w praktyce niejednokrotnie skutkuje w świadomości wychowanków seminarium schizofrenicznym wytworzeniem dwóch światów: wewnętrznego i zewnętrznego. Rola opiekuna roku sprowadza się do tzw. zakresu zewnętrznego i nie daje narzędzi do wnikliwej i prawidłowej oceny zdatności kandydata. Prefekt jest często traktowany przez kleryków jako „stróż porządku seminaryjnego”, który ma za zadanie dyscyplinować osoby wyłamujące się z zachowania regulaminu. W konsekwencji, nie mając wglądu w świat wewnętrzny alumna, może ocenić jego postawę jedynie na podstawie czysto zewnętrznego zachowania. Trudno mu jest w takiej sytuacji udzielać alumnowi odpowiedniego wsparcia. Z jednej strony więc nakłada się na moderatora seminaryjnego obowiązek rozeznania, w imieniu Kościoła, gotowości alumna do kontynuowania formacji na kolejnych jej etapach oraz do przyjęcia święceń, a z drugiej strony pozbawia się go niezbędnych ku temu środków. Nie deprecjonując znaczenia „strony zewnętrznej” należałoby ściśle powiązać ją z życiem wewnętrznym kandydata do kapłaństwa także poprzez jedną osobę prowadzącego-opiekuna. Zatem, propozycją wartą przedyskutowania byłoby udzielenie opiekunowi roku kompetencji ojca duchownego z wyłączeniem zakresu spowiedzi sakramentalnej. Wybór spowiednika (którym nie mógłby być opiekun roku) byłby więc osobistą decyzją alumna, natomiast wyznaczony opiekun roku pełniłby obowiązki, które aktualnie zostały rozparcelowane miedzy prefekta i ojca duchownego. Zgłoszony postulat mieści się w zasadniczym dążeniu do całościowego traktowania formacji seminaryjnej.
Jeszcze inny problem ujawnia się w zagadnieniu ciągłości i jednolitości formacji. Częste zmiany moderatorów seminaryjnych powodują, że proces wychowawczo-formacyjny traci swą dynamikę i głębię. Współczesna pedagogika i psychologia rozwoju osobowego wyraźnie wskazują na większą skuteczność oddziaływania wychowawczego w sytuacji, gdy ta sama osoba prowadzi przez dłuższy czas proces formacji, mając dzięki temu okazję do wnikliwego poznania wychowanków oraz zawiązania z nimi bliskiej relacji osobowej. Obustronna otwartość, niezbędna w prawidłowym procesie formacyjnym, rodzi się w czasie i wymaga wzajemnego poznania się.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).