Żona, matka, wdowa, zakonnica – w tych słowach można streścić życiorys przyszłej polskiej błogosławionej. Jej postać jest tym bardziej ciekawa, że to chyba jedyna matka, która wraz z córką założyła zgromadzenie zakonne.
RV: Kim są pierwsze kobiety, które idą za Borzęckimi?
Ks. W. Śpiewak: To są głównie Polki pochodzące ze środowisk związanych z paniami Borzęckimi. Powiedzmy, że u początków są elementy szlacheckie. Wysoka szlachta wspiera te dzieła ekonomicznie. Zapewne wspiera też modlitwą. To są pobożne kobiety, które w rzymskich rodach znalazły się w wyniku małżeństw, czy na skutek czasowego pobytu. Te panie zaczynają gromadzić się razem. Zaczynają przyciągać swoją modlitwą, ascezą. Powoli przychodzą następne. Na początku Polki, potem Włoszki. Kiedy zgromadzenie wychodzi poza Rzym uzyskuje aprobatę kościelną zaczyna prężnie funkcjonować i pojawiają się lokalne powołania. W zależności od tego, gdzie zgromadzenie jest obecne i gdzie zaczyna działać, stamtąd powoli przychodzą nowe powołania.
RV: Czy zachowały się jakieś pisma Matki Celiny o tych początkach? Jak je wspomina?
Ks. W. Śpiewak: Jest jej piękny dziennik. Początki wspomina z entuzjazmem. Pisze, że nie tak łatwo było jej odczytać wolę Bożą na tyle, by na tym zbudować własne życie i zarazem oprzeć życie tych ludzi, którzy zaczynają jej ufać. Widzą w niej jakąś przewodniczkę. W dzienniku można odnaleźć, może nie tyle chwile zachwiań, ile jakieś momenty zastanowienia się. Łatwo przecież nie było. Nie było choćby na początku łatwo ze zmartwychwstańcami. Ale jak Bóg daje charyzmat, to da i siłę wytrwania. To widzimy u siostry Celiny Borzęckiej. Stawiała czoła różnym doświadczeniom. Nie wszystkie z kobiet, które na początku przychodziły na spotkania się ostały. Niektóre poszły swoją drogą, bo znalazły jakąś inną realizację. Niektóre chciały być bardziej kontemplacyjne niże czynne, to wszystko chwiało też fundamentami zgromadzenia. Te pisma o tym mówią. Wzruszający jest jej dziennik duchowy oraz listy pisane do córki szczególnie w chwili kiedy ich drogi się rozchodzą. Jedna zajmuje się nowicjuszkami, druga próbuje budować zgromadzenie na zewnątrz. W tych listach wymieniają myśli i wzajemnie się wspierają. Jest w tym niezwykły urok oraz dużo uczucia i ciepła.
RV: Czy jeśli chodzi o charyzmat, Matka Celina siostrom zostawiła coś takiego, z czego za żadną cenę nie mogą zrezygnować?
Ks. W. Śpiewak: Regułę Ośmiu Błogosławieństw. Ona stanowi podstawę ich funkcjonowania. Jezusowe błogosławieństwa są przełożone na konkretny wymiar życia zakonnego. Siostry mają drogą tych Błogosławieństw iść po to, aby same stawały się świętymi. To jest ich droga do świętości, program życia chrześcijańskiego dostosowany do wymiaru życia zakonnego i do ich apostolatu. Ogromnie ważne są też ostatnie słowa, jakie Matka Celina zostawiła siostrom: Ut unum sint! Wzywała by były jedno, apelowała by ta jedność w nich była. Każda z sióstr jest inna, każda z nich ma swój pomysł na własną drogę. Stąd Matka wzywała by tym, co je będzie jednoczyć było zmartwychwstańcze powołanie przeżywania tajemnicy paschalnej, niezależnie od tego, że czasem te drogi będą rozmaite, bo jedna będzie bardziej się odnajdywała w takim czy w innym aspekcie ich misji, ale żeby trwały w jedności. Jest to wołanie o to by tak jak matka i córka u początków, tak i one tę jedność zachowywały. Myślę, że to jest bardzo mocne przesłanie, które siostrom zostało zostawione w testamencie ostatnich już dni Matki Celiny.