Żona, matka, wdowa, zakonnica – w tych słowach można streścić życiorys przyszłej polskiej błogosławionej. Jej postać jest tym bardziej ciekawa, że to chyba jedyna matka, która wraz z córką założyła zgromadzenie zakonne.
RV: Celina już jako młoda dziewczyna chciała wstąpić do zakonu wizytek w Wilnie. Czy z okresu jej małżeństwa zachowały się jakieś pisma czy listy w których wraca do tego pragnienia?
Ks. W. Śpiewak: Jeżeli nawet o tym myślała i jeśli gdzieś to w jej sercu zostało, to widzimy wyraźne przyjęcie woli Bożej. Ono jest swoistą charakterystyką jej życia. Wskazują na to przygotowane positio o cnotach oraz jej listy czy też pisma o niej. Taka była wola Boża. Ona przyjmuje wolę Bożą i całkowicie się jej oddaje. Tam nie ma jakiegoś wracania myślą i zastanawiania się: a może jednak? A przecież podstaw ku temu miałaby sporo. Życie małżeńskie nie było usłane różami: paraliż męża, utrata dwojga małych dzieci. Mogłaby powiedzieć: może jednak źle zrobiłam. Tego jednak u Celiny nie znajdujemy. Widzimy natomiast jej zgodę: Pan Bóg tak chciał, taka jest Jego wola i tak trzeba. Bóg ma czasem swoje dziwne drogi. My, patrząc na nie z perspektywy czasu możemy próbować ocenić, czy tak należało postąpić. Celina jest całkowicie oddana temu co w danym momencie robi: jako żona, matka i potem jako wdowa. Ona oddaje całą siebie temu, co w danym momencie jest jej życiem. Nie zostawia jakichś uchylonych furtek.
RV: Jaki cel wyznaczyła Matka Celina zgromadzeniu, które założyła ze swą córką?
Ks. W. Śpiewak: Zmartwychwstanie uznała za tajemnicę szczególną. Jest ono połączone z Krzyżem, gdyż jest to tajemnica paschalna. Jej chodzi o zmartwychwstanie społeczeństwa. Ta myśl zadomowi się w teologii Kościoła na dobre nieco później. To jest charyzmat wywodzący się od księży zmartwychwstańców, Bogdana Jańskiego i jego dwóch duchowych synów, Piotra Semenenki i Hieronima Kajsiewicza. Chcą robić wszystko, aby samemu zmartwychwstać i przez to przyczynić się do zmartwychwstania społeczeństwa. To jest czas emigracji. Polska nie istnieje, żyje pod rozbiorami, ale nie chce się z nimi pogodzić. To jest czas wielkich, narodowych zrywów i powstań. W tym duchu rozczarowanych polskich nadziei Bóg wzbudza charyzmat założycielski. Pomaga zrozumieć, że do odnowy Polski potrzeba odnowienia ducha, czyli innymi słowy potrzeba zmartwychwstania ducha i zmartwychwstania moralnego. Dlatego przychodzą zmartwychwstańcy i zmartwychwstanki. To jest charyzmat paschalny, który ma się weryfikować w życiu konkretnego człowieka. Jakiekolwiek drogi będą do tego prowadziły - trzeba te drogi przedsiębrać. To będzie praca wychowawcza, gdyż trzeba formować nowego człowieka. To będzie praca misyjna, w której zmartwychwstanki pójdą na początku do Stanów Zjednoczonych i do Bułgarii. To nie są jakieś ogromne misje. Jest to jednak dawanie świadectwa temu, iż żyją pewnym doświadczeniem Boga, który umarł i zmartwychwstał, że chcą to doświadczenie nieść i zapalać w innych, aby i oni mogli płonąć ogniem tego charyzmatu. Jakiekolwiek będą drogi Opatrzności, trzeba je przyjąć i nimi iść.