Gładzę ją po głowie i opowiadam o miłości Boga, o niebie. I nagle ona zaczyna śpiewać: A ja czuję, jakby obok mnie na łóżku siedział Jezus. Tuż obok mnie.
Dlaczego???
– Bo w Indiach ktoś, kto zachoruje na trąd, traci przywileje kasty, staje się nietykalny, wykluczony z życia społecznego. I chory ukrywa jak najdłużej swoją chorobę. Ale potem i tak przychodzi do nas. Tyle że w opłakanym stanie.
Kiedyś Matka Teresa pomagała na sali umierającym, sprzątała, owijała cuchnące rany. Ujrzał to jeden turysta i mówi: Ja nie pracowałbym tu nawet gdybym dostał 1000 dolarów. A ona na to: a ja nie pracowałabym nawet za 1000 tys. dolarów! Ja pracuję dla Pana Jezusa, a On powiedział: Cokolwiek uczyniliście jednemu z najmniejszych... Ja jestem najmniejszy. W obozie byłem gorzej niż trędowaty i wtedy Jezus opiekował się mną. Bo ja jestem taki Jezusowy żołnierz. Każe mi iść, to idę.
Czy miał Ojciec w Indiach realne doświadczenie Jego obecności?
– Tak, kilka razy, choć nie opieram na tym swej wiary. Ale miałem takie chwile. Siedziałem przy umierającej kobiecie. Była opuszczona, bo konających hindusi boją się jak ognia, nie mogą się skalać dotykiem... Gładzę ją po głowie i opowiadam o miłości Boga, o niebie. I nagle ona zaczyna śpiewać: A ja czuję, jakby obok mnie na łóżku siedział Jezus. Tuż obok mnie.
Spotyka Ojciec w Indiach dwie Polki wpatrzone jak w obrazek w jakiegoś guru. Co ojciec czuje?
– Mówię im, słuchajcie, gdybyście tak uczciwie szukały odpowiedzi w Polsce, jak to robicie w Indiach, znalazłybyście ją szybciej. Po co odcinać swe korzenie? Nie trzeba jechać do Indii czy Nepalu. Bóg jest tuż za rogiem. Ale napijmy się kawy, bo jak ostygnie, to już nie będzie taka dobra. Ostatnio odkryłem, dlaczego misjonarze są tacy silni. Bo codziennie pijemy kawę (śmiech). Gdy przyjechałem ponad pięćdziesiąt lat temu do Indii, nie mieliśmy niestety kawy. Zasadziłem parę krzaczków, potem wyprażyłem ziarenka, ale to nie było to! Napijmy się. Tylko gorąca jest dobra.
O. Marian Żelazek urodził się 30 stycznia 1918 roku. Jako dwudziestoletni kleryk, razem z innymi werbistami został wywieziony przez Niemców do obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie przebywał 5 lat. Po wyzwoleniu udał się do Rzymu, gdzie ukończył studia teologiczne i w 1948 roku przyjął święcenia kapłańskie.
W roku 1950 wyjechał na misje do nowej werbistowskiej stacji misyjnej Sambalpurm w północnej części indyjskiego stanu Orisa. Przez pierwsze 25 lat pracował wśród Adibasów (tzw. hinduskich aborygenów). Od 1975 roku pracuje w Puri nad Zatoką Bengalską w południowej części stanu Orisa. Współpracuje ze zgromadzeniem sióstr misjonarek miłości Matki Teresy z Kalkuty. Założył kilkusetosobową kolonię trędowatych zapewniając swoim podopiecznym leczenie, mieszkania, żywność i pracę. Powołał także do życia szkołę podstawową dla dzieci z rodzin trędowatych wraz z nauczycielami troszcząc się o ich wykształcenie.
W dowód uznania za ponaddwudziestoletnią opiekę nad trędowatymi w Indiach otrzymał we wrześniu 1998 r. doktorat honoris causa Akademii Medycznej w Poznaniu.
W roku 2002 kandydatura o. Mariana Żelazka została zgłoszona do norweskiego komitetu pokojowej nagrody Nobla. Osoby blisko związane z misjonarzem z Polski chciały w ten sposób uhonorować jego pracę z trędowatymi. Zmarł 30 kwietnia 2006 r.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.